8 czerwca 2018 By LUDZIE, RUNSTYLE With 10640 Views

Buty dla ultrasa, czyli Bartosz Gorczyca o bieganiu w Hoke One One.

Czy do biegania w Hoka One One musiał się przekonywać? W jakich modelach biega najczęściej? Na jakie trasy poleca Hoke One One Speedgoat, a na jakie Mafate Speed? Bartosz Gorczyca o bieganiu w Hoka One One.

Monika Bartnik: Hoke One One to buty biegowe, które wśród biegaczy budzą wiele emocji. Jedni są nimi zauroczeni już od pierwszego treningu, inni przekonują się powoli, jeszcze inni w ogóle nie wyobrażają sobie biegania w nich… Biegając w Hoka One One nie należysz do tej ostatniej grupy. Czy jednak do biegania „na słoninie” musiałeś się przekonywać czy też od razu te maksymalistyczne buty spełniły Twoje oczekiwania?
Bartosz Gorczyca: Tak naprawdę zacząłem interesować się Hoka One One zanim jeszcze były dostępne na polskim rynku. Byłem ciekawy jak się w nich biega, ponieważ przez sporą amortyzację wyglądają jakby były naprawdę ciężkie. Czy rzeczywiście są ciężkie, mogłem się jednak przekonać dopiero parę lat później. Wcześniej widziałem tylko jak biegają w nich biegacze z Francji czy ze Stanów Zjednoczonych. U nas nie można było ich dostać, a sprowadzenie z innego kraju wydawało się być drogie i nie do końca pewne. Tak naprawdę więc nikt nie musiał mnie do nich przekonywać.. Po prostu byłem ciekawy jak się w nich biega.

MB: Pamiętasz, w jakich zawodach po raz pierwszy pobiegłeś w Hoka One One i jak zdały egzamin?
BG: Jeśli się nie mylę – a mogę się jednak mylić – to pierwszymi poważnymi zawodami, w których biegłem w butach Hoka One One był zeszłoroczny Niepokorny Mnich w ramach Biegów w Szczawnicy, którego dystans został skrócony do 64 km (obecnie nazwany Dzikim Groniem). Biegłem w modelu Speedgoat. Warunki na trasie nie były łatwe. Sporo błota na zbiegach, śnieg i mokra „breja”. Jeśli chodzi o ten model, to nie do końca polecałbym go na tak trudną trasę. Trochę ślizgałem się na zbiegach, ale mimo to dobrze wspominam ten wyścig. Nie wywróciłem się, a przez większość trasy czułem się pewnie.

MB: Czy dla Ciebie Hoka One One to buty, które można od razu wyjąć z pudełka i pobiec w nich zawody czy też wymagają „przetarcia”?
BG: Jeśli nigdy wcześniej nie biegaliśmy w Hokach, to po wyjęciu z pudełka na pewno nie polecałbym od razu biec w zawodach. Do tych butów trzeba się „przyzwyczaić”. Na początku, gdy wychodziłem w nich na treningi, niejednokrotnie zdarzało mi się, że kostka chciała „uciec” z buta. Po 3-4 treningach problem zniknął. Teraz po dłuższym czasie w ogóle mi się to nie przydarza. No chyba, że jest to po prostu skręcenie kostki, które przydarzyłoby się w każdych innych butach.

MB: Twoje biegowe doświadczenia z Hoka One One związane są z dwoma modelami. Pierwszy z nich to Speedgoat, czyli but trailowy, który został stworzony do pokonywania różnorodnych szlaków górskich. Jakie są Twoje ogólne wrażenia z biegania w Speedgoat’ach?
BG: Model Speedgoat jest bardzo wygodnym butem. To pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy w związku z tym modelem. Są na tyle wygodne, że jedną parę mam przeznaczoną do normalnego funkcjonowania, czyli na spacery, wyjścia na zakupy itd. Jeśli chodzi o teren, w jaki bym je polecał, to tak naprawdę w każdy, z pominięciem dużej ilości błota. Bieżnik nie jest aż tak agresywny i głęboki. Świetnie sprawdzi się na beskidzkich szlakach. A w moim przypadku szczególnie rewelacyjnie sprawdza się na tatrzańskich skalistych ścieżkach. Biegłem w nich na zeszłorocznym Biegu Marduły. Czułem pewność w każdym kroku i nie odczuwałem bólu w związku z uderzeniami o skały czy wystające kamienie. O ile buty nie trzymają się błota, o tyle trzymają się mokrej tatrzańskiej skały… To duża zaleta.

MB: kiedyś, że Hoka One One Speedgoat to buty do zadań specjalnych. W jakich warunkach sprawują się najlepiej w Twoim przypadku? Jakie zadania specjalne miałeś na myśli?
BG: Owszem, są to buty do zadań specjalnych, ponieważ – jak już wspomniałem wcześniej – można w nich biegać różnorodne biegi. Głównym zadaniem specjalnym, jakie teraz „zleciłbym” tym butom byłyby biegi ultra. Może niekoniecznie bardzo błotnista Łemkowyna Ultra Trail, ale z 95% biegów ultra ten model poradziłby sobie. W tym roku na obozie na Teneryfie biegałem wyłącznie w modelu Speedgoat – świetnie radziły sobie na ostrych, chropowatych, wulkanicznych skałach. Zastosowana w nich amortyzacja sprawia, że nie czujemy bólu stając na kamieniach, a mimo to dobrze „czuć podłoże”, tak w pozytywnym tego sformułowania znaczeniu.

fot. Artur Czempas

MB: Drugi model, w którym biegasz najczęściej to Mafate Speed. Co w nich lubisz najbardziej?
BG: Mafate Speed to model, który posiadam akurat od niedawna i nie wybiegałem w nich tyle kilometrów, co we wcześniej wspominanych „kozach”. Pierwszą szczególną zaletą tego modelu, która przychodzi mi do głowy, jest przyczepność – również na błotnistym podłożu. Właśnie dlatego te dwa modele świetnie się uzupełniają. Dzięki temu w zasadzie w tych dwóch modelach mógłbym zaliczyć każdy bieg. Mafate Speed również dobrze spisują się na śniegu. Jeżeli chodzi o samo ułożenie stopy w bucie, to na pewno mają trochę więcej miejsca niż model Speedgoat, który jest bardziej dopasowany. Oczywiście to kwestia indywidualna. Ja nigdy nie miałem problemów z żadnym typem obuwia.

MB: Biegasz zazwyczaj na długich dystansach i górskich trasach. Przyjęło się, że Hoka One One to buty dla długodystansowców. Czy Twoim zdaniem rzeczywiście tak jest?
BG: Zdecydowanie tak. Buty Hoka One One kojarzę z biegami długimi oraz ultra. Są to również świetne buty dla kogoś, kto biega sporo kilometrów na treningach. Amortyzacja zastosowana w Hokach sprawia, że nogi aż tak nie odczuwają ilości kilometrów. Takie jest moje odczucie. Może te dwa modele, w których biegam niekoniecznie sprawdzą się na szybkich „dyszkach” czy „połówkach” na zawodach, ale gwarantuję ich skuteczność na długich trasach. Choć przyznam, że w modelu Speedgoat biegłem nawet 10 km na asfalcie (na zawodach) i nie było tak źle, bo zrobiłem życiówkę 🙂

MB: Ci, którzy nie są przekonani do biegania na „słoninie” uważają, że w Hoka One One trudno zapewnić sobie stabilność podczas biegu. Jakie swoje Twoje odczucia związane ze stabilizacją stopy podczas biegu?
BG: Może tak się zdarzyć, zwłaszcza gdy nałożymy te buty pierwszy raz na nogi (choć model Mafate nie ma aż takiej słoniny). Odczucia podłoża na wysokiej podeszwie są trochę inne niż w typowych butach z niskimi podeszwami. Nie jest to jednak wada. Po prostu trzeba się do tego przyzwyczaić i wyczuć jak te buty „działają”. U mnie po kilku treningach kłopoty ze stabilizacją stopy praktycznie zniknęły. Trzeba spróbować, żeby się przekonać. Może być również tak, że ktoś, kto ma problem ze stabilizacją stopy nie będzie radził sobie w Hokach nawet po dłuższym czasie. Na to nie ma reguły.

MB: O tym, czy dobrze biega nam się w konkretnym modelu buta świadczy nie tylko to jak sprawują się one podczas samego biegu, ale również to jak „czują się” nasze nogi po biegu. Jakie są Twoje doświadczenia z Hoka One One w tym zakresie?
BG: Nasze nogi i stopy na pewno mniej odczują długi bieg lub bieg w trudnych warunkach na zróżnicowanym podłożu jeśli pobiegniemy w butach z dużą amortyzacją niż gdybyśmy pobiegli w butach minimalistycznych. Biorąc na chłopski rozum – jeżeli pobiegniemy na kawału „słoniny” to właśnie ona pochłonie sporą część wstrząsów a nie nasze mięśnie. A przecież kroków podczas biegu robimy dziesiątki tysięcy.

MB: Gdzie w tym sezonie pobiegniesz w Hoka One One?
BG: Prawdopodobnie we wszystkich biegach tego sezonu, czyli m.in. pobiegłem już w nich Mistrzostwa Polski w Długodystansowym Biegu Górskim (Wielka Prehyba), pobiegnę MP Skyrunning, G2 Haundiak w Kraju Basków, Bieg 7 Dolin 100 km …. i jeszcze wiele, wiele innych.

Zdjęcie „otwarciowe”: Karolina Krawczyk

/materiał promocyjny/

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *