2 marca 2017 By RUNSTYLE, RZECZY, Slider With 11461 Views

Hoka One One Speedgoat, czyli Przemek Sajewski (Biegam z wózkiem) testuje.

Przemek Sajewski – biegacz, twórca bloga Biegam z wózkiem – opowiada o swoich pierwszych kilometrach w modelu terenowym Hoka One One – Speedgoat.

Autor: Przemek Sajewski

Latem ubiegłego roku krótko testowałem model asfaltowy Hoka One One – Clifton. I o ile sam byłem tym butem zachwycony, o tyle tego samego nie można powiedzieć o moich stopach. Zawsze w okolicach 10 km but próbował je przecinać, a ja nie byłem w stanie biec dalej. Moim zdaniem, spowodowane było to faktem, że otrzymałem model testowy, którego to kolejnym użytkownikiem byłem właśnie ja, a podeszwa po kolei próbowała dostosowywać się do każdej ze stóp – stóp o całkiem odmiennej budowie. Zamarzyło mi się wtedy sprawdzenie modelu terenowego i do tego nówki sztuki… Od marzeń do rzeczywistości droga niedaleka i kilka tygodni temu, dzięki firmie Raven oraz portalowi Runandtravel.pl, otrzymałem do testów NIE używany terenowy model Speedgoat. Zima w tym roku dopisała, a więc póki co pierwsza część testu tylko na śniegu.

Wygląd

fot. Przemek Sajewski

fot. Przemek Sajewski

Wygląd to coś, co najbardziej zadziwia mnie w przypadku marki Hoka One One. Na zdjęciach buty prezentują się niezbyt atrakcyjnie. Ot, takie nieforemne i niezgrabne żelazka. Po wyjęciu z pudełka ich wygląd zdecydowanie jednak zyskuje na jakości, a po założeniu na stopy – moim zdaniem – wyglądają rewelacyjnie. Do tego design egzemplarza, który do mnie dotarł jest doskonały. Sugerowałbym wręcz producentowi, aby model w tym kolorze nazywał się hornet, a nie goat. Nic na to nie poradzę, że jestem estetą i w tej kwestii buty zaspokajają mnie w 100%.

Pierwsze wrażenie

fot. Przemek Sajewski

fot. Przemek Sajewski

Zapach nowości. To chyba lubi każdy z nas. Waga buta wynosi 280 gram. Przy rozmiarze 43 to naprawdę niewiele jak na model z 33-milimetrową pianką pod piętą oraz 28 milimetrami pod palcami. Drop – jak widać – wynosi 5 mm, ale o nim będzie później. Doskonale prezentuje się też podeszwa Megagrip firmy Vibram z klockami 5 mm długości.
Niezmiennym jest, jeśli chodzi o tę francuską markę, to, że cholewka idealnie opina moją stopę. Nie musiałem wiązać sznurowadeł jakoś specjalnie mocno, a efekt ten odczuwałem non-stop. Zdecydowanie preferuję buty „szyte” na wąskim kopycie i nie znoszę, kiedy brakuje mi właśnie tego ścisłego obejmowania stóp. To już drugi model tego producenta, który pokazuje, że można zapewnić dobre trzymanie pięty za pomocą miękkiego zapiętka, które nie jest okupione późniejszym bólem achillesów.
Z tyłu pięty umieszczona jest pętelka, ułatwiająca zakładanie oraz zdejmowanie obuwia. Osobiście lubię to rozwiązanie, zwłaszcza w przypadku mocno zabłoconych butów. W butach znajduje się wkładka Ortholite, która według producenta działa antybakteryjnie i zapewnia dodatkowy komfort dla stóp. Odmiennie niż było to w modelu asfaltowym nie odczułem efektu zapadania się w podeszwę, co mogło jednak być przecież spowodowane tym, że tamta para butów była już używana.

W biegu

Morskie Oko / fot. Przemek Sajewski

Morskie Oko / fot. Przemek Sajewski

Zdaję sobie sprawę, że nie są to buty do szybkiego biegania. W każdym jednak modelu biegam zarówno wolne, jaki i długie wybiegania oraz krótkie i szybkie treningi. Na pierwszy trening w nowych, trailowych Hokach wybrałem leśne, zalodzone, nierówne ścieżki, w większości przysypane kopnym śniegiem. Buty spisały się idealnie, zwłaszcza w szybkim jak na te warunki tempie – 10 km po 4:29, gdzie miejscami zapadałem się w śnieg do połowy łydek. Zero problemów z trakcją, nawet tam, gdzie było wyraźnie ślisko. Do tej pory w takich warunkach ufałem jedynie modelowi Speedcross Salomona.
Nie odczułem też jakiejkolwiek niestabilności jeśli chodzi o te warunki terenowo/pogodowe, co potwierdza moją opinię, że buty Hoka nie przeszkadzają w szybkim bieganiu. Nie ma też problemu ze stabilnością na nierównym podłożu, ponieważ stopa jest osadzona w butach dosyć głęboko, chociaż na podstawie zdjęć może się wydawać, że jest całkiem inaczej.
Duże opady śniegu spowodowały, że wybrałem się w „kozłach” na kilka przebieżek z dzieckiem w wózku, po mieście bez strachu o los kołków w podeszwie. Kiedy pcham wózek jest to naturalne (zwłaszcza w świeżym śniegu ), że stopy ślizgają mi się do tyłu. W tym wypadku terenowa podeszwa sprawiła, że bieg z Igą w wózku był czystą przyjemnością. No dobra pchanie wózka w śniegu, a nie bieg.
Styczeń to oczywiście ferie zimowe, a jak ferie to wyjazd w góry z moją starszą córką. Jeśli góry, to oczywiście nie tylko parapet i boazeria, ale i bieganie. Tym razem postanowiłem po raz pierwszy wybrać się zimą do Morskiego Oka. Jest to miejsce, które staram się zazwyczaj omijać, jednak nigdy nie nie byłem tam zimą i warto było to nadrobić.
Temperatura blisko – 10, słoneczko, zakup biletu wstępu i jazda pod górę. Droga z Palenicy zimą nie przypomina tej, kiedy nie ma śniegu, a i ludzi zdecydowanie mniej. Kilkukilometrowy podbieg odczuwałem jedynie tętnem, dla stóp to była prawdziwa przyjemność – lekkie, dobrze trzymające buty oraz miękki zapiętek w żaden sposób nie naciskający mi na ścięgna achillesa, które w trakcie biegu pod górę często dają znać o sobie. Mimo że cholewka tych butów jest typowo wiosenno-letnia, to w połączeniu ze stuptutami i jedną parą grubszych skarpet zapewniają wystarczający komfort termiczny również zimą. Tego dnia po raz pierwszy zdarzyło mi się usłyszeć komentarz na temat posiadanych przeze mnie butów: „patrz Hoki” – czyli +50 do lansu tez jest 😉 Kolejnego dnia na buty uwagę zwróciły również sarny !!!

fot. Przemek Sajewski

fot. Przemek Sajewski

Po krótkiej wizycie w schronisku czekała na mnie najciekawsza część wycieczki, a więc ponad 8 km zbiegu na parking. Wprawdzie nie jest to typowo terenowy zbieg, jednak droga była zawalona śniegiem, pełna kolein wyrzeźbionych płozami sań, w wielu miejscach wpadało się w głęboki śnieg, a w innych trzeba było uważać na lód, no i moje nogi dostały tego dnia już nieźle na stoku, więc był to dobry zimowy test dla tego obuwia. Dopiero teraz kozły pokazały, na co je stać. Zbieg w tempie między 3:30 – 3:40 nie sprawiał jakichkolwiek problemów.
Buty błyskawicznie reagowały na każdą zmianę kierunku (omijanie ludzi ), próby wytracania prędkości. Podeszwa idealnie trzymała w momentach, kiedy wbiegałem na stwardniałe zaspy po bokach drogi. Nawet przez sekundę nie czułem charakterystycznego poślizgu, kiedy biegnie się w dół po śliskim podłożu, w butach których podeszwa sobie z tym nie radzi.
Kolejną niespodzianką było to, że moje palce nie mówiły do mnie mantrą pt: „zbiegałeś, zbiegałeś, zbiegałeś…” zwyczajnie one tego zbiegu nie poczuły. Do tej pory myślałem, że niedościgłym wzorem na takie warunki jest wspomniany wyżej Speedcross Salomona. Teraz mają konkurencję w postaci Speedgoata i to naprawdę dobrą konkurencję, której amortyzacja powoduje, że w zasadzie nie trzeba martwić się o miejsce, gdzie ląduje stopa.
Tutaj ujawnia się też największą zaleta każdego modelu Hoka, czyli to, że możemy skupić się na ciśnięciu bez potrzeby dodatkowego zamartwiania się o stan naszych mięśni i stawów – może nie tak do końca, bo jednak cudów nie ma i nogi muszą te kilka km przez parę ostatnich lat potruchtać, bo buty same przecież nie biegają. W każdym razie z utęsknieniem czekam na moment, kiedy będę mógł w nich wypuścić się w góry lub teren bez białego dywanu, bowiem takiej okazji póki co nie było.
Na Podlasiu na razie mamy w terenie warunki błotne, bardzo błotne…, a biel zniknęła ledwie kilka dni temu. Oczywiście szybkie i krótkie biegi w śniegu nie są tym, do czego obuwie Hoka zostało stworzone. Ich środowiskiem są biegi ultra i śmiem twierdzić, że dopiero na długim dystansie mają największe szanse na pokazanie swoich zalet między innymi to, o czym pisałem wyżej, czyli jak oszczędzają nasze mięśnie i stawy. Zresztą nie jest to przypadek, że bardzo gęsto można spotkać je na trasach ultra maratonów – oczywiście poza naszym krajem. Gdzieś wpadło mi w oczy, że są biegi w USA, gdzie ponad 50% finiszerów wbiega na metę w butach tej europejskiej marki.

Stabilność

fot. Przemek Sajewski

fot. Przemek Sajewski

Wiele osób, w tym i ja, wyobrażało sobie, że na takich koturnach kostki szaleją na boki. Nic z tych rzeczy. Podeszwa w butach Hoka jest na tyle szeroka, że zapewnia doskonałą stabilność. No i w rzeczywistości stopa jest zdecydowanie niżej niż wskazuje na to grubość podeszwy, co absolutnie nie zaburza stabilizacji.

Drop

fot. Przemek Sajewski

fot. Przemek Sajewski

Drop całe 5 mm, do tego łódkowaty kształt podeszwy powodują, że w tych butach, będących zaprzeczeniem minimalizmu, bieganie ze śródstopia jest naturalne jak sen niemowlęcia, a próba walenia z pięty wymaga włożenia w to naprawdę dużego wysiłki. Ten but naprawdę wiele wybacza, jeśli chodzi o technikę i sam wręcz wymusza lądowanie na śródstopiu, dlatego może być polecany dla osób, które zwyczajnie nie mają czasu i chęci do pracy nad techniką.

Wytrzymałość

Ja na razie nie mam co o tym pisać. Jednak kilka dni temu widziałem w trakcie Ultra Śledzia, osobę, która miała je na nogach i pełna zachwytu przekazała mi, że mają już około 2000 km przebiegu. Sprawdzimy.

Podsumowanie

Uważam, że podobnie jak model asfaltowy są to naprawdę świetne buty, dodatkowo model terenowy zachwycił mnie tym bardziej, że nie powodował jakichkolwiek przykrych dolegliwości dla moich stóp w przeciwieństwie do Cliftona.  Najważniejszą zaletą tego obuwia, jest to jak delikatnie traktują nasze nogi, stawy i mięśnie. Speedgoty są też bardzo ciekawą propozycją do biegania zimą, nie ustępującą, a może nawet lepszą niż modele, które do tej pory cieszyły się renomą o tej porze roku. Z utęsknieniem czekam na wiosnę i lato, kiedy będę mógł wypuścić kozły w ich naturalne środowisko, czyli długie biegi ultra w terenie. Marzę wręcz o puszczeniu w nich łydki w dół, bo dopiero wtedy będę mógł poznać prawdziwą twarz „szybkich kozłów” 🙂 Martwi mnie tylko brak szczęścia w losowaniu, zarówno jeśli chodzi o Niepokornego Mnicha, jak i BUGT, na które miałem chrapkę, kiedy tylko przyszła paczka z Hokami…

Ciąg dalszy nastąpi.

Zapraszamy na bloga Przemka – Biegam z wózkiem oraz na fan page na Faceboku – TU

1 Responses

  1. Po pół roku został starty cały bieżnik w bucie aż do stopy pomimo iż ważę tylko 82 kg. Z uwagi iż mam dość szeroką stopę po obu stronach popękały buty. Wysłałem zdjęcia do dystrybutora z zapytaniem jakie poleciłby mi buty – brak jakiejkolwiek odpowiedzi. Jedyny plus to że amortyzacja była ok.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *