28 lutego 2017 By Europa, LUDZIE, RUNSTYLE, Slider With 9941 Views

Kamil Leśniak wygrywa Columbus Trail 42 km na Azorach!

„Nieplanowany start, więc też nie planuję dociskać śrubek. Zobaczymy w praniu…” W praniu okazało się jednak, że Kamil Leśniak – bo to właśnie jego słowa – śrubki docisnął i zajął pierwsze miejsce w Columbus Trail na dystansie maratonu z czasem 3:49:18. Zapraszamy na krótką rozmowę z Kamilem.

„Nieplanowany start, więc też nie planuję dociskać śrubek. Zobaczymy w praniu…” W praniu okazało się jednak, że śrubki docisnąłeś i zająłeś pierwsze miejsce w Columbus Trail na dystansie maratonu. To jak było naprawdę? Planowałeś wygraną czy nie planowałeś?

Poniekąd cały czas jechałem z myślą o wygranej. Jak się decyduję skorzystać z zaproszenia, to nie po to, żeby robić sobie wycieczkę krajoznawczą w czasie biegu. To byłoby nie miłe z mojej strony. Z drugiej strony, wspomniałem organizatorowi, że nie mogę pobiec na maksa swoich możliwości, bo będzie to dla mnie destrukcyjne. Nie jestem gotowy na ultra – więc też odmówiłem. Ale za to poproszono mnie, abym wystartował w biegu krótszym. Dla organizatorów biegu jest też ważne pokazanie wyspy ludziom z innych krajów. Bieg ma służyć promocji wysp Azorskich. I słusznie! Liczę na to, że tak będzie. Natomiast jeżeli chodzi o moje podkręcanie śrubek, to mogę to raczej nazwać regulowanie śrubek.  Bieg od samego początku kontrolowałem. Myślałem, że będzie łatwiej zrobić sobie przewagę. Jednak przez mój ciągły trening na asfalcie jakoś miałem problem na podbiegach i szczególnie na zbiegach. Miałem też cały czas w głowie, żeby nie przyciskać organizmu. Za to swobodnie mi się biegło na odcinkach płaskich.  To tutaj robiłem przewagę.

Kamil Leśniak / fot. archiwum prywatne

Kamil Leśniak / fot. archiwum prywatne

Jaką miałeś strategię na bieg? Jak wyglądała sama trasa? Co sprawiło Cię największą trudność?

Chciałem od początku zrobić przewagę i ją kontrolować. Uciec i regulować tempo względem tempa innych zawodników. Wiedziałem, że nie za bardzo wychodziły mi zbiegi, więc nie chciałem ”wozić’ się na plecach i czekać na finisz – możliwe, że to byłaby dla mnie lepsza opcja. Zostawiając sobie jednak taki manewr na finisz, nigdy nie wiadomo jak pobiegną rywale. Za dobrze nie czułem na technicznych zbiegach, więc wolałem na początku uciec i dać im do zrozumienia, że nie ma po co walczyć o pierwsze miejsce. Wiedziałem, że będą musieli zmęczyć się bardziej niż ja na tym odcinku, żeby mnie dogonić. Wiedziałem też, że mimo już nabitych nóg mam jeszcze wiele energii. Więc zacząłem podkręcać tempo tam, gdzie czułem się pewny – czyli na płaskim. Biegliśmy tak do 40 km i nagle mój rywal zniknął. Nie wiem, co się wydarzyło, bo nie odwracałem się ani razu. Nie robię tego specjalnie. To też pokazuje rywalowi, że nie zwracam uwagi na rywalizację. Trudnością na trasie było zdecydowanie błoto.  Było więc dosyć ślisko. Dodam, że trasy na Azorach są mało odwiedzane, więc szlaki są zielone i nietknięte, ale za to przy bieganiu szybkim niebezpieczne. Mech otaczający kamienie nasączony wodą nie współgra z żadnymi butami.

Kamil Leśniak / fot. archiwum prywatne

Kamil Leśniak / fot. archiwum prywatne

Czy Azory to już Twoje „stałe” miejsce do biegania?

Coś w tym jest, bo możliwe, że w maju też polecę i liczę, że będzie to wyjazd większą ekipą. To fakt, że organizatorzy darzą mnie też zaufaniem. Zawsze chcą pokazać się z najlepszej strony, mimo że teraz mogłem zrobić sobie piknik na biegu. Organizatorom zależy na pokazaniu tego miejsca. Miejsce jest niezwykłe, więc zaproszenie na bieg było dla mnie jak magnes. Mam świadomość, że to droga inwestycja i za często nie mam takiej okazji. Santa Maria to jedna z mniejszych wysp, na którą z Polski nie da się bezpośrednio dolecieć i nawet loty z Lizbony są z międzylądowaniem na większej wyspie Azorskiej. Kolejna wyspa na moim koncie i kolejne doznania. Wiedziałem, że zobaczę coś innego, ale równie wspaniałego. Potężne klify na tak małej sielankowej wyspie to niezapomniany widok. Generalnie wyspy te mają to do siebie, że jest tam spokojnie, ludzie się nie śpieszą, są uśmiechnięci. Życie się kręci bez stresu.

fot. Kamil Leśniak

fot. Kamil Leśniak

Jakie masz biegowe plany na ten rok?

Obecnie ZUK, ale jako wolontariusz. Potem półmaraton w Poznaniu,  ale to z kolei bieg po płaskim.  W planach ultra mam Zugspitz Ultra Trail i Sierra Nevada Ultra Trail. To moje pewniaki na ten rok. Oczywiście towarzyszące dystanse – w tym roku stawiam na szybsze bieganie. Chcę troszkę złapać świeżości i radości z biegania. Albo poczuć wiatr we włosach – póki je mam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *