7 lipca 2016 By GÓRY & ULTRA, Slider With 6161 Views

Pierra Menta ETE – wrażenia po biegu

Jakub Brzeczkowski oraz Seweryn Socha. To oni jako pierwsi Polacy stanęli w tym roku na starcie drugiej już edycji etapowego biegu Pierra Menta ETE, który odbył się w dniach 1-3 lipca we francuskim Areches. 3 dni, ponad 70 km, prawie 7000 metrów przewyższenia. Wrażenia po biegu spisał Seweryn Socha.

/Seweryn Socha/

– To, ile kilometrów miał ten bieg?
– 70 w 3 dni.
– Aaaa, to mało…

Taka wypowiedź Mamy wprowadziła mnie w konsternację. Zwłaszcza, że parę dni temu, w parze z Jakubem, ukończyliśmy jedne z najtrudniejszych zawodów etapowych w naszej karierze. Pierra Menta ETE we francuskim Areches to druga edycja imprezy biegowej, która od ponad 30 lat ma swoją wersję skitourową.

Czekało nas 3 dni napierania i ponad 70 km trasy z przewyższeniem rzędu 7 000 m. Trasa iście alpejska. Długie, strome i ziemne podejścia z „tatrzańskim” finiszem na przełęczach. Nie zabrakło też elementów rzeźnicko-łemkowskich, czyli SBB – Słynnego Bieszczadzkiego Błota w wersji francuskiej i śliskich korzeni.

Jakub Brzeczkowski / fot. archiwum prywatne

Jakub Brzeczkowski / fot. archiwum prywatne

W pierwszym etapie, 29-kilometrowym, walczyliśmy głównie ze słońcem. Było go naprawdę sporo na tym odcinku trasy. Ten etap pobiegliśmy najwolniej, plasując się w drugiej połowie stawki. Jednak widok ośnieżonego szczytu Mont Blanc, rekompensował ból i cierpienie.

Drugi etap był już dużo chłodniejszy, ale za to bardzo techniczny. Musieliśmy biec ze sprzętem asekuracyjnym, który miał dać nam poczucie pewności na śliskiej grani. Nie brakowało również śniegu, na którym mogliśmy trenować technikę długich „dupozjazdów”. Na mecie zameldowaliśmy się po 27 km biegu, ze znaczną poprawą pozycji w stosunku do dnia poprzedniego.

Pierra Menta ETE – etap 2 / źródło – Youtube – stephmougin/

Ostatni dzień to typowy bieg typu skyrace. 15 km i 1500 m przewyższenia. Tym razem wszystko zagrało idealnie, a tłumy kibiców na końcówce finałowego podejścia, dodawały skrzydeł.

Pokonanie wszystkich etapów zajęło nam ponad 16 godzin. Uzyskaliśmy 167. pozycję na 270 ekip, które stanęły na starcie. Zostaliśmy pierwszymi finiszerami z Polski!

Seweryn Socha / fot. archiwum prywatne

Seweryn Socha / fot. archiwum prywatne

Podsumowując, było to niezwykle wymagające zawody. Po starcie brakowało miejsca i czasu na złapanie rytmu i rozciągnięcie stawki przed ostrymi singieltrackami. Tworzyły się zatory, które skutecznie blokowały i wymuszały tworzenie „ludzkiej stonogi” na szlaku. Łatwo można było zauważyć, że duża liczba zawodników to doświadczeni skitourowcy, którzy mieli dużą moc na podejściach, lecz kompletnie nie radzili sobie na zbiegach. Nowością był dla mnie bieg z uprzężą i korzystanie z rozwieszonej przez organizatorów liny zabezpieczającej.

Start w parach wymaga współpracy. Każdy przeżywa gorsze i lepsze chwile, lecz zawsze trzeba pamiętać, że nie biegnie się samemu i na trasie jest też partner. A o trudnościach można szybko zapomnieć, gdy wspólnie przebiega się linię mety.

Zapraszamy również do obejrzenia filmu podsumowującego tegoroczną edycję TU

Więcej informacji o biegu: Pierra Menta 

Zapraszamy do przeczytania tekstu, który ukazał się przed biegiem: Pierra Menta ETE – pierwsi Polacy na starcie!

Tags : , ,

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *