5 września 2015 By GÓRY & ULTRA, Slider With 10733 Views

Wielka trójka na wielkiej czwórce

Skład mierzący się z czasówką na Mont Blanc: Anna Figura (Dynafit Team/KW Zakopane), Anna Tybor (KW Zakopane), Marcin Rzeszótko (KW Zakopane). Ekipa wspierająca, bez pomocy której, jak twierdzą zgodnie, nie daliby rady: Łukasz Polaczyk i Sławek Cyndecki.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Start: 28.08.2015 (piątek) godz. 4:02 (zegarek Ani Figury) i 4:00 (zegarek Marcina). Anna Tybor w towarzystwie Kamila Klusia zaczyna 45 minut przed Figurą i Rzeszótko. Nikt nie jest sam. Jest raźniej.

Trasa: kościółek w miejscowości Les Houches – szlak pod kolejką gondolową na Bellevue – górna stacja Nid d’Aigle – schronisko Tete-Rousse – trawers żlebu „Rolling Stones”- schronisko Gouter – schron Vallot – szczyt Mont Blanc.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Bieg
Ciemno. Anna Figura wciska na zegarku start, choć Ania Tybor już od 45 minut jest na trasie. W nocy biegnie się rześko i przyjemnie, na dole jest cieplej, nie ma śniegu. Komfort. Początkowo trasa wiedzie wzdłuż torów tramwaju du Mot Blanc prowadzących do górnej stacji Nid d’Aigle. Sprężają się, by przebiec ten fragment zanim tramwaj zacznie kursować. Dalej ścieżka wije się głównie między kamieniami, czasem trawami do schroniska Tete-Rousse. Stąd zaczyna się najbardziej niebezpieczny odcinek: trawers słynnego żlebu „Rolling Stones”.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Nazwa nie jest przypadkowa – tłumaczy spadające bardzo często kamienie. Trzeba biec szybko i pewnie. I mieć szczęście. Tym razem wszyscy mają. Przed nimi podejście stromą granią do schroniska Gouter, gdzie już czeka “Dziki” – Łukasz Polaczyk z rakami, piciem, jedzeniem i ciepłą kurtką. – Ania “Tibi” Tybor niestety nie załapała się na ciepłą herbatę, bo tak szybko przybiegła, że zaskoczyła Dzikiego – wspomina śmiejąc się Figura. – Od tego momentu szłam już w rakach, cienkich spodniach od wiatru, primalofcie i kurtce „wiatrówce. Wysokość ponad 3800 m n.p.m. dała się już odczuć. W dodatku wiał wiatr, który w porywach był naprawdę mocny i zawiewał wydeptaną ścieżkę, przez co miejscami grzęzło się i delikatnie ujeżdżało – opowiada dalej Ania. Ruszają dalej. Do schronu Vallot Figura idzie w towarzystwie dogonionej Tybor. Tam czekał Sławek Cyndecki z kolejną warstwą odzieży i ponowną gorącą herbatą. – Na chwilę musiałyśmy wejść do środka, zagrzać się i zadać sobie pytanie: czy walczyć dalej? – wspomina Figura. Wiatr utrudniał im podejście, zaszronieni ludzie schodzący już ze szczytu nie napawają optymizmem, a widoczność robi coraz gorsza. Właściwie cały wierzchołek ukryty jest w chmurach. Wszyscy postanawiają jednak spróbować, z zaznaczeniem, że w razie pogarszających się warunków lub samopoczucia zawrócą. Marcin Rzeszótko przybywa zaraz po dziewczynach i też po chwili wahania ruszył w stronę wierzchołka.

1

fot. materiały prasowe

Na szczycie Wielka Trójka zameldowała się po następujących czasach:
Anna Figura: 5 godz. 17 min.
Anna Tybor: 6 godz. 15 min.
Marcin Rzeszótko: 5 godz. 53 min.

Powrót
Nie biegną, schodzą. Przy lepszej pogodzie można byłoby pokusić się o zbieganie, ale plan zakładał jednie wbieg. Przy zejściu z wierzchołka pomagają im Sławek i Dziki, którzy wyszli Aniom i Marcinowi naprzeciw. Zastanawiam się jak z ich siłami. Taki bieg i to przy takiej złej pogodzie musi pochłaniać mnóstwo energii. Ania jakby czytając moich myślach wyprzedza pytanie: – W schronisku Gouter zjedliśmy zasłużony makaron. Bez tego pokrzepiającego posiłku bardo trudno byłoby zejść na dół. Przed sobą mieli jeszcze spory kawałek drogi. Czekał ich m.in. trawers przez niebezpieczny Grand Couloir, gdzie co kilkanaście minut spadały liczne kamienie. Dla bezpieczeństwa chłopaki z ekipy wspierającej dzień wcześniej wynieśli reszcie kaski, w których schodzili od schroniska Gouter do Tete Rousse.
Ich pomoc po raz kolejny okazała się nieoceniona. Po równych 12 godzinach wszyscy szczęśliwie dochodzą do górnej stacji tramwaju du Mont Blanc. Ciała proszą o odpoczynek. Wrażeń dużo, satysfakcji jeszcze więcej, a do tego zmęczenie i powoli ustępująca adrenalina sprawiają, że na dół zjeżdżają już tramwajem. Spełnieni i bardzo zadowoleni. Cel został osiągnięty.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Czasy Ani Figury:
Les Houches 1010 m n.p.m. – start: 0h:00min
Bellevue 1794 m n.p.m. – 0h:50min
Nid d’Aigle (górna stacja tramwaju) 2380 m n.p.m.- 1h:25min
Refuge du Gouter 3863 m n.p.m. – 3h:13min
Refuge Vallot 4362 m n.p.m. – 4h:23min
Mont Blanc 4810 m n.p.m. – 5h:17min
Przewyższenia: Ponad 3800 m, niestety zegarek nie złapał satelity, więc pokonany dystans pozostanie tajemnicą.

Zanim pobiegli
W ramach aklimatyzacji drużyna spędziła dwie noce w namiotach na Col du Midi 3600 m n.p.m., przy okazji robiąc grań Cosmique. Wszyscy wchodzą także na Mont Blanc przez Mont Blanc du Tacul i Mont Maudit. Zejście robią przez schroniska Vallot i Gouter, żeby poznać drogę, którą planują biec. Podczas powrotu uświadamiają sobie, jak trudne czeka ich zadanie. – Trochę zwątpiłam, czy aby na pewno jest to wykonalne. Na szczęście po kilku dniach odpoczynku oswoiłam się z myślą o czasówce i chęci do podjęcia wyzwania wróciły – mówi z uśmiechem Ania. Dla poprawy aklimatyzacji jeszcze raz wyjechali kolejkami na Aiguille du Midi i zrobili pierwsze trzy wyciągi drogi Rebuffata. Zapewne jeszcze tu wrócą, choćby dokończyć wspinaczkę.

Anna Figura, Joanna Kowalczyk,

Annę Figurę w realizacji pasji wspiera Dynafit, Fundacja LOTTO Milion Marzeń, Bukovina oraz Budrem.
Zdjęcia: Łukasz Polaczyk

Tags : ,

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *