27 kwietnia 2020 By LUDZIE, RUNSTYLE With 5191 Views

You are fine… Everything is fine… Keep moving! | Wywiad z amerykańską biegaczką ultra Courtney Dauwalter.

„Nie lubię być przywiązana do żadnego planu treningowego na dany dzień lub tydzień. Pozwala mi to w pełni dostroić się do mojego ciała i tego, czego ono potrzebuje. Wychodzę z domu i biegnę. To moje nogi ustalają trening na dany dzień.” Do swojego biegowego świata zaprasza nas amerykańska biegaczka ultra – Courtney Dauwalter.

Wywiad został przeprowadzony w 2019 r.

Monika Bartnik: Ultra Trail Mount Fuji 100 miles, Western States 100 miles, Tahoe 200 Endurance Run 200 miles. To tylko kilka biegów, w których byłaś 1. kobietą na mecie w 2018 r. W 2019 roku stanęłaś już na podium m.in. Tarawera Ultras 100K w Nowej Zelandii, MIUT 115 km w Portugalii. Większość dystansów, które pokonujesz na zawodach to trasy powyżej 100 km. Kiedy odkryłaś dla siebie świat biegów ultra?
Courtney Dauwalter: Swoje pierwsze 50 km zrobiłam w 2011 roku. Zakochałam się wtedy w bieganiu po szlakach, spędzaniu całych dni w plenerze. Od tamtej pory jestem uzależniona od szukania coraz dłuższych dystansów… 50 mil, 100 km, 100 mil, 200 mil… Jest tyle możliwości w świecie biegów ultra! Dzisiaj znajduję wiele radości w trenowaniu i ściganiu się na naprawdę długich dystansach. Uwielbiam wkładać dużo pracy w to, co robię i widzieć tego efekty. Ale uwielbiam też w biegach ultra to, że podczas długich startów nie możesz być zbyt przywiązany do żadnego konkretnego planu – jest wiele problemów, które mogą się pojawić i które musisz rozwiązać już na trasie.

MB: Chciałam Cię zapytać, kiedy w ogóle odkryłaś samo bieganie, ale tak naprawdę biegasz od zawsze… W szkole podstawowej wygrywałaś biegi przełajowe w Twoim stanie. Uprawiałaś również narciarstwo klasyczne. Co sprawiło, że postanowiłaś skupić się na bieganiu?
CD: Zaczęłam biegać, kiedy miałam około 12 lat. Zawsze byłam aktywnym dzieckiem, a w pewnym momencie odkryłam, że naprawdę lubię się ścigać. Przez całą szkołę średnią jeździłam też na biegówkach, a na Uniwersytecie w Denver ścigałam się już w drużynie narciarstwa biegowego. Kiedy skończyłam college przeniosłem się do stanu, w którym nie było śniegu, więc zupełnie naturalne było to, że znowu skoncentrowałam się na bieganiu. Nie podchodziłam jednak wtedy do biegania zbyt poważnie. Robiłam to po prostu, żeby coś ćwiczyć. W końcu zapisałam się na kilka maratonów i właśnie to sprawiło, że zainteresowałam się bieganiem na długich dystansach i w końcu trafiłam do świata ultra.

MB: Twoją pierwszą dużą wygraną był Run Rabbit Run 100K w 2016 r. Kiedy przeczytałam Twoją historię z kolejnej edycji tego biegu – Run Rabbit Run 100 Miles 2017 – byłam przerażona! 12 mil przed metą przestałaś widzieć! A pomimo to biegłaś dalej i jeszcze wygrałaś ten 100-milowy bieg!
CD: Haha! Tak było! Nie polecam jednak takiej strategii jako metody szybkiego i bezpiecznego poruszania się po trasie :)Miałam przed oczami zupełną mgłę. Lekarze uważają, że był to obrzęk rogówki lub obrzęk oka, prawdopodobnie spowodowany kombinacją kurzu unoszącego się w powietrzu, moich soczewek kontaktowych i utraty kalorii z wyczerpania.

MB: Wygrałaś pierwszą edycję biegu MOAB 200, czyli 238 mil (383 km). Dystans ten pokonałaś w 2 dni, 9 godzin, 59 minut. Na mecie pojawiłaś się 10 godzin przed drugim zawodnikiem! Nawet mając taki zapas czasu cisnęłaś dalej! Czy lubisz rywalizować nie tylko z innymi ale i z samą sobą? Lubisz przekraczać własne granice?
CD: Bieganie ultra w większości przypadków jest wyścigiem z samym sobą, walką z trasą. Biorąc pod uwagę, jaki masz dzień, jak czuje się twoje ciało, jakie są warunki na trasie, próbujesz się poruszać tak szybko jak to tylko możliwe. Zawsze staram się wkładać w wyścig wszystko, bez względu na to, czy jestem pierwsza czy ostatnia. Nie chcę kończyć biegu z myślą „co by było, gdybym pocisnęła mocniej”.Ten sposób myślenia sprawia, że bez względu, kto biegnie obok mnie, pcham do przodu.

MB: Z zapartym tchem oglądałam film „The Source” będący historią Twojego startu w Tahoe200 w 2018 roku. Tak naprawdę dopiero na 181 mili dałaś się wyprzedzić drugiemu zawodnikowi na trasie (Kyle Curtis)! Na mecie pojawiłaś się jako druga z czasem 49:54:35:11. Trzeci zawodnik na mecie pojawił się dopiero po 60:01:35! Jak myślisz, w czym tkwi Twoja siła, która pozwala Ci rywalizować i wygrywać nie tylko z kobietami, ale również z mężczyznami?
CD: Dziękuję, że obejrzałaś! Dream Lens Media wykonali świetną robotę, rejestrując tę biegową przygodę na 200-milowej trasie. Wydaje się, że na naprawdę długich biegach bardziej polega się na wytrzymałości i sile psychicznej, a nie na sile fizycznej. Zatem im dłuższy wyścig, tym rywalizacja między mężczyznami i kobietami bardziej się wyrównuje. Jest wiele kobiet, które w ultra przesuwają granicę tego, co jest możliwe. I to jest naprawdę ekscytujące, że mogę brać w tym udział!

Courtney Dauwalter na trasie Tahoe200 / fot. Max Romey

MB: Nawet jednak najlepsi biegacze mają kryzysy. Jak Ty radzisz sobie z kryzysami na trasie? Jak sama siebie motywujesz, żeby nie odpuszczać tylko biec? Czy zawsze działa Twoja mantra? „You’re fine. This is fine. Everything is fine. Keep moving.”
CD: Zawsze stosuję tę mantrę, ale czasami trudniej jest mi przekonać samą siebie, że faktycznie jest „OK”. Jeśli w mojej głowie pojawia się jakaś negatywna przestrzeń, zwykle jestem w stanie ją zidentyfikować i szybko się z niej wyrwać. Negatywne myślenie nie pomaga w osiągnięciu celu. Ma to dla mnie ogromne znaczenie. Żeby utrzymać dobrą perspektywę zawsze staram się myśleć – „Przecież biegniesz po trasie w tak pięknym miejscu!”

MB: Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę przy Tahoe200. Na filmie na każdym punkcie wyciągasz szczoteczkę do zębów… Bez czego jeszcze nie możesz obyć się podczas biegu? Co zawsze musisz mieć ze sobą, a co musi czekać na Ciebie na punktach odżywczych?
CD: Mycie zębów na biegach ultra – zwłaszcza na późniejszych etapach biegu – jest dla mnie naprawdę ożywcze. Zazwyczaj szczoteczkę ma mój zespół, który zapewnia mi support na trasie. Zawsze mam też butelkę Tailwind i wodę, gumy Honey Stinger, wafle, chusteczki, pomadkę ochronną do ust, dodatkową gumkę do włosów.

MB: W tym samym filmie cała Twoja ekipa ma koszulki z… leopardem w hamaku. To z kolei historia związana z Twoim startem w Moab240 Mile Endurance Run. Czy możesz opowiedzieć naszym czytelnikom nieco więcej o tym niecodziennym zjawisku, chociaż jednocześnie tak bliskim biegaczom ultra?
CD: W środku drugiej nocy podczas Moab240 miałam halucynacje. Widziałam lamparta w hamaku po stronie szlaku. Prawdopodobnie było to na około 180 mili. Biegłam bez snu już przez 40 godzin! Ta halucynacja wydawała się więc bardzo realna! Sprawiła również, że przypomniałam sobie, że trzeba cisnąć mocniej, żeby zrealizować swoje cele, które wydają się szalone i że zawsze we wszystkim, co robimy powinniśmy szukać radości i zabawy. Wyruszając więc na trasę Tahoe 200 ubrałam całą moją ekipę w te koszulki, żeby cały czas pamiętać o tych kluczowych rzeczach.

Courtney w koszulki z leopardem w hamaku / fot. archiwum prywatne

MB: Czy często zdarzają Ci się halucynacje na trasie i jak sobie z nimi radzisz?
CD: Tylko podczas bardzo długich biegów i zwykle tylko w nocy. Widziałem już kilka dziwnych rzeczy na trasie: mężczyznę grającego na wiolonczeli, kobietę ubijającą masło, lodowy zamek, kowboja kręcącego liną, no i oczywiście lamparta w hamaku. Mam więc kilku przyjaciół, których widuję na trasie 🙂

MB: Leopard w hamaku doczekał się limitowanej serii koszulek. Czy masz w planach kolejnej „materializowanie” Twoich halucynacji? 🙂
CD: Być może.. To byłoby fajne!

MB: W jednym z wywiadów z Tobą przeczytałam, że nie biegasz według planów treningowych. Wychodzisz z domu i nie wiesz, czy będziesz biegać przez 45 minut czy też przez kolejne 4 godziny. Czy coś się zmieniło w tej kwestii? Czy nadal dajesz sobie taki treningowy luz?
CD: To wciąż prawda. Nie lubię być przywiązana do żadnego planu treningowego na dany dzień lub tydzień. Pozwala mi to w pełni dostroić się do mojego ciała i tego, czego ono potrzebuje. Wychodzę z domu i biegnę. To moje nogi ustalają trening na dany dzień.

————————————————————————–

Film „The Source”

OBEJRZYJ >>>>> TU

Obejrzyj film „The Source”, będący historią startu Courtney Dauwalter w Tahoe200 w 2018 roku. Courtney tak naprawdę dopiero na 181 mili dała się wyprzedzić drugiemu zawodnikowi na trasie – Kyle Curtis. Na mecie pojawiła się jako druga z czasem 49:54:35:11. Trzeci zawodnik na mecie pojawił się dopiero po 60:01:35!

Courtney Dauwalter na trasie MIUT 2019 / fot. Philipp Reiter

Tags :

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *