„Kluczowa jest także atmosfera takiego biegu. W przypadku Pyrenees Stage Run i Costa Brava Stage Run były to codzienne wspólne posiłki, omawianie kolejnego etapu, przegląd zdjęć i filmów bieżącego dnia. Wszystko to razem sprawia, że po kilku dniach masz wokół siebie nie rywalizujących zawodników, a samych znajomych, a nawet rodzinę.” Zapraszamy na rozmowę z Mieczysławem Królem, który już po raz drugi wystartuje w PSR.
18.08.2021 r.
W dniach od 29 sierpnia do 4 września 2021 roku odbędzie się 5. edycja etapowego biegu Pyrenees Stage Run. PSR to 7-etapowy, zespołowy bieg, w którym do przebiegnięcia jest łączny dystans 240 km o przewyższeniu ok. 15000 m+. Bieg prowadzi najciekawszymi szlakami Pirenejów – z siedmiu etapów, dwa odbywają się w Andorze.
Już po raz drugi w Pyrenees Stage Run wystartuje Mieczysław Król, który pierwszy raz w Pirenejach pojawił się w 2017 r. (rozmowę po edycji z 2017 r. – możecie przeczytać >>> TU). Przeczytajcie krótką rozmowę z Mietkiem przed tegorocznym startem.
Monika Bartnik: 7 dni. 7 etapów. 240 km z łącznym przewyższeniem 15 000 m+. W 2017 roku Pyrenees Stage Run był Twoim pierwszym biegiem etapowym. Złapałeś bakcyla? Co Ci się podoba w etapówkach?
Mieczysław Król: Biegi wieloetapowe dają możliwość robienia czegoś, co lubisz kilka dni z rzędu. Dlatego złapałem bakcyla, choć startów w wieloetapówkach mam na swoim koncie niewiele: PSR w 2017, Costa Brava Stage Run w 2018 i Garmin Ultra Race Challenge 158 również w 2018 r.
Ponieważ nie cierpię na nadmiar wolnego czasu, nie płaczę przez brak obowiązków, to nie zdarzyło mi się jeszcze wyjechać na obóz biegowy, gdzie mógłbym trenować w górach kilka dni z rzędu. Za to biegi wieloetapowe dają mi taką możliwość. Mogę skupić się tylko na przyjemnościach, czyli bieganiu w górach.
Kluczowa jest też atmosfera takiego biegu. W przypadku PSR i CBSR były to codzienne wspólne posiłki, omawianie kolejnego etapu, przegląd zdjęć i filmów bieżącego dnia. Wszystko to razem sprawia, że po kilku dniach masz wokół siebie nie rywalizujących zawodników, a samych znajomych, a nawet rodzinę. Rywalizacja schodzi na drugi plan. Choć u mnie zawsze była gdzieś z tyłu, to po tych biegach jest jeszcze dalej. Dlatego czerpię z nich 100% radości.
Bardzo często, zwłaszcza jeżeli chodzi o biegi zagraniczne, szukamy nowych miejsc startów. Ty jednak już 29 sierpnia 2021 roku wracasz na trasę Pyrenees Stage Run. Czujesz niedosyt przygody?
Mieczysław Król: Po każdym biegu jest jakiś niedosyt. Przynajmniej u mnie. Również szukam różnych ciekawych miejsc startów i co najlepsze moja „nie żona” Izabela, wyszukuje mi ciekawe biegi, abyśmy mogli wyjechać całą rodziną i przy okazji biegu coś pozwiedzać.
Wspaniałym pomysłem był start na La Palmie w 2019 r. Przed biegiem spotkałem się z Jordim i Tomasem (organizatorzy PSR i CBSR), wspólnie pobiegliśmy Transvulcanię, a potem wraz z rodzinami zwiedzaliśmy wyspę. Wtedy pomysł powrotu w Pireneje, który gdzieś tam się szwendał po głowie, wstał i tupnął nogą. Postanowione, wracam! Myślę, że częściowa znajomość trasy, pozwoli mi na czerpanie jeszcze więcej radości i pozytywnej energii z gór i z biegu. Nie mogę doczekać.
Poza tym brakowało mi tego, o czym wspomniałem wcześniej: niesamowicie ciepłej atmosfery wśród zawodników i widoków. Wydaje mi się, że nie widziałem wszystkiego, co chciałem zobaczyć i teraz będzie okazja. I oczywiście kusi mnie kąpiel w górskim jeziorze na etapie 5, na co poprzednim razem nie było czasu. Teraz musi się udać.
Kolejna rzecz to spokój w górach. Mimo że jest to bieg, to nie odczuwam tam presji czasu, nigdzie nie muszę się spieszyć, nie odbieram maili, telefonów. Biegnę (może uciekam?) jak najdalej od rutyny codzienności, tej wiecznie czekającej na rozpakowanie zmywarki i odkurzacza. Przy dwójce małych dzieci, dużym psie (54 kg szczeniaka) i wymagającej czujności pracy (jestem project managerem), chwila wytchnienia podczas biegu górskiego jest bezcenna. A tu mam ich aż 7…i to dni, a nie chwil Myślę, że wszyscy biegacze mający jak ja na stanie 4-latka i młodsze dziecko zrozumieją, dlaczego cisza jest aktualnie dla mnie najwyższym dobrem. Poza tym muszę naładować akumulatory, bo po powrocie jest zmiana – „nie żona” wybywa na swoją wyprawę, więc…
Pyrenees Stage Run to nie tylko bieg etapowy, ale również bieg w parach. Jak wspominasz doświadczenia podczas Twojego startu w Pirenejach za pierwszym razem? Z kim pobiegniesz w tym roku?
Mieczysław Król: Dobrze. 7 dni wspólnego biegu weryfikuje każdą znajomość. Z Arturem wciąż jesteśmy kolegami, nadal wspólnie trenujemy podczas cyklicznych treningów z Biegiem Opolskim, wspólnie organizowaliśmy bieg 3xKopa (Artur jest głównym sprawcą zamieszania, ja tylko pomagałem przy organizacji), więc chyba się udało. Myślę, że gdyby Artur po raz kolejny wyszedł z pomysłem na wspólny bieg, to nie musiałby mnie jakoś specjalnie długo namawiać.
Bieg w parach potrafi też wiele nauczyć, przede wszystkim pokory i zrozumienia. W 2017 r. podczas wspólnego przemierzania trasy każdego z etapów tego mi brakowało. Artur był (i nadal jest) lepszy w podejściach, a ja lepiej zbiegam i na tym polu były nieporozumienia. Ja się denerwowałem, że Artur idzie jak burza pod górkę, a ja z tyłu ledwo powłóczę nogami. Potem doganiałem go na zbiegu i nie dając mu chwili wytchnienia, chciałem lecieć dalej, zamiast dać mu odpocząć po ciężkiej gonitwie. Dziś rozegrałbym to inaczej. Myślę, że byłbym bardziej wyrozumiały i mniej zerojedynkowy. Cóż, nazwijmy to błędami młodości, bo wtedy jeszcze startowałem w kategorii M30.
W tym roku biegnę z Przemkiem, z którym mamy już wspólne doświadczenia biegowe. Mamy na koncie dwukrotny wspólny start w Biegu Rzeźnika, plus kilka wspólnych ultra. Zaczęliśmy naszą przygodę od Sudeckiej Setki (na dystansie 42 km). Przemek ma też dobre przygotowanie w wyższych górach, jest skiturowcem, lubi wycieczki wysokogórskie (zdobył Mont Blanc, Grossglockner i parę innych szczytów, których nazw nie potrafię wymówić ). No i przede wszystkim, jest nastawiony na dobrą przygodę i super zabawę. Myślę, że te dwa elementy pozwolą nam na ukończenie biegu i powrót do domu w jednym kawałku i z dobrym humorem.
Podczas naszej rozmowy po Twoim pierwszym starcie w Pirenejach powiedziałeś, Pyrenees Stage Run to raczej impreza nie dla każdego… Nie każdy jest w stanie biegać takie dystanse przy takich przewyższeniach dzień w dzień… No właśnie, dla kogo jest ten bieg? Komu go polecasz?
Mieczysław Król: Wszystkim tym, którym jeden dzień biegania nie wystarcza. Tym, którzy lubią przekraczać swoje granice, a ich strefa komfortu nie jest zamknięta na cztery spusty. Bo ten bieg to poważna ilość przewyższeń, są załamania pogody, są też wąskie ścieżki i ostre skały. Ten bieg to nie sielanka.
Na pewno poleciłbym go tym, którzy kochają przygody, jak również tym, którzy po biegu lubią się zrelaksować przy zimnym piwku. Tam wszystko to jest.
Warto też zajrzeć na hiszpańskie wybrzeże Costa Brava i pobiec 125 lub 85 km w ramach Costa Brava Stage Run (w tym roku w październiku). 3 etapy, które potrafią zmęczyć i dają doskonały przedsmak tygodniowego biegania.
Więcej o Pyrenees Stage Run 2021 przeczytacie >>> TU.
Drugim teamem, który wystartuje w jest Natalia i Jarek Haczykowie. Przeczytajcie rozmowę z Natalią przed startem >>> TU.
Portal runandtravel.pl jest polskim patronem mediowym Pyrenees Stage Run.