16 lipca 2022 By GÓRY & ULTRA, Slider With 1964 Views

Janusz Raczyc: Relacja z Gran Trail Courmayeur 2022

„Obiecywałem sobie, że nie będę się zatrzymywał się, żeby robić zdjęcia. Niestety nie dało się. Widoki były nieziemskie. Albo raczej typowo ziemskie, ale nie zaburzone jeszcze przez człowieka.” O swoim starcie w Gran Trail Courmayeur 2022 i czasie „przed startowym” pisze Janusz Raczyc, Patron portalu www.runandtravel.pl.


16.07.2022 r.

Kiedy piszę ten artykuł jestem kilka dni po powrocie z Gran Trail Courmayeur we Włoszech, gdzie biegłem dystans 55 km. Wciąż naładowany energią po wyjeździe stwierdziłem, że napiszę kilka zdań, aby nie tylko zarekomendować Wam sam bieg, ale też fenomenalny kemping, na którym spaliśmy.


Camping Hobo val Veny

Do Courmayeur leżącego u stóp Mont Blanc dojechaliśmy w czwartek po południu. Samo Courmayeur jest dobrze znane amatorom sportów letnich i zimowych, a biegaczom z Polski głównie za sprawą UTMB, CCC i kilku innych biegów, których trasa przebiega przez to miasteczko. To też ostatnie miasteczko przed wjazdem do tunelu pod Mont Blanc. Camping Hobo val Veny, na który się kierujemy leży ok. 10 minut jazdy samochodem od centrum. Val Veny to odnoga doliny Aosty, jej środkiem przepływa rzeka Fiume Dora di Veny zasilana wodą prosto z lodowca. Prowadzi tutaj wąska asfaltowa droga, a jedyne dostępne noclegi to właśnie campingi.

Tym razem żonę i dzieciaki zostawiłem w domu, a w podróż wybrałem się moim dobrym kolegą Filipem. Wybraliśmy nocleg w namiocie, nie tylko z uwagi na budżet, ale też z chęci bycia blisko natury. Po sprawnym check-inie (you pay later, relax) rozbijamy namiot i orientujemy się w sytuacji. Kemping oprócz super położenia (otwieramy namiot, 100 m dalej jest rzeka, a za nią można już bezpośrednio się wspinać na Mont Blanc) oferuje kuchnię, prysznice wliczone w cenę, pralnię, mały podgrzewany basen i ogrodowe jacuzzi. Cały dzień otwarty jest bar, gdzie możemy zakupić wszelkie napoje i przekąski (na nasze życzenie bez problemu w wersji wegańskiej) oraz Mini Market, gdzie dostępne są podstawowe produkty. Do dyspozycji mamy też przestrzeń grillową z kuchnią outdoor.

My po długiej podróży z autem decydujemy się na szybki posiłek podgrzany na kuchence gazowej, szybkie odświeżenie i uderzam na ostatni trening – 6k m + rytmy. Z uwagi na bardzo zrelaksowaną atmosferę na kempingu bezpośrednio po treningu lądujemy w barze (Tomek Trenerze, nie wiem jak to się stało). W ofercie mieli świetny lokalny Pinot Noir z winnicy le Clocher w cenie 14 euro za butelkę. Przy ognisku, które rozpalane jest co wieczór, poznajemy ludzi z Włoch, Anglii, Francji, Holandii, USA i Japonii. Rozmowa się super klei, każdy przybył tu w innym celu, ale wszystkich łączy miłość do gór. Rodziny z dziećmi, wspinacze, trekkingowcy, rowerzyści i oczywiście biegacze 😉 Pochłania nas atmosfera na kempingu, która nie jest typowo włoska, a raczej górsko-hipisowsko-surferska. Okazuje się, że właściciel kempingu to były profesjonalny snowboardzista z Australii (!), który podróżował po świecie w poszukiwaniu śniegu i tak trafił tutaj 🙂

Noc była trochę ciężka, a to za sprawą temperatury. Spodziewaliśmy się tego – mieliśmy dobre śpiwory, a na sobie bluzy i kurtki puchowe, ale mimo wszystko pierwsze promienie słońca o poranku powitaliśmy z ogromną ulgą. Kolejnej nocy odpakowaliśmy już folię NRC i było znacznie lepiej.


 Przed startem w Gran Trail Courmayeur

Dzień minął nam na odebraniu pakietu – fajny system, gdzie nadawany jest nam numerek w kolejce i na stronie w telefonie możemy śledzić dokładnie czas, kiedy możemy odebrać pakiet bez konieczności stania tam fizycznie. Wykorzystujemy ten czas na espresso w Cafè des Guides, należącego do Stowarzyszenia Przewodników Alpejskich. W środku dużo pamiątek – moją uwagę przykuł ciekawy album z Tor des Geants i numer startowy z tego biegu z 2013 roku.

Chwilę później odbieram pakiet (w środku bluza GTC – super pakiet jak za 65 euro) i śmigamy na nasz kemping. Po południu robimy jeszcze szybki trekking 12 km nad Lago del Miage i powoli zaczynam przedbiegowe rytuały.


Start w Gran Trail Courmayeur 55 km / 3800 m+

W sobotę rano Filip podwozi mnie na start. Szybkie doppio w lokalnej kawiarni i ruszam w trasę punktualnie o 7.00 rano. Wybrałem dystans 55 km / 3800 m+ (w najwyższym punkcie wbiegamy na 2800 m+), ale w ramach tych zawodów jest jeszcze 100 km i 30 km. Obiecywałem sobie, że nie będę się zatrzymywał się, żeby robić zdjęcia. Niestety nie dało się. Widoki były nieziemskie. Albo raczej typowo ziemskie, ale nie zaburzone jeszcze przez człowieka.

Do Mont Fortin biegnę raczej zachowawczo i oszczędzam siły. Później udaje mi się przyspieszać i sukcesywnie wyprzedać zawodników. Wychodzi jednak mój brak obycia w tak wysokich górach i technicznie trudnych szlakach, dlatego mimo dobrego przygotowania fizycznego niektóre zbiegi pokonywałem stosunkowo wolno.

Ogólnie kończę na 48 pozycji open na 248 osób z czasem 8:55:44. Zwycięzca Fabio Congiu z Włoch przebiegł ten dystans w 6:28:57. Jeżeli chodzi o wyniki to oczywiście nie mogę nie wspomnieć o Marcie Wencie, która zwyciężyła na dystansie 100 km w czasem 17:17:08.

Po biegu chillout i odpoczynek na Camping Hobo val Veny – rozmowy z innymi biegaczami i wymiana kontaktami. Postanawiam, że na pewno wrócę tu jeszcze, ale na pewno z żoną i dzieciakami i może nie na bieg, ale na tydzień treningowy i wypoczynek.

Dlaczego Gran Trail Courmayeur? Dlatego, że jest mniej oblegany, a zapisać się można na niego nawet tydzień przed startem. Cena jest bardzo przystępna, a koszt dosłownie wszystkiego w Courmayeur dużo niższy niż w Chamonix. A widoki oceńcie sami.


Jeśli publikowane na naszej stronie treści uważasz za wartościowe, możesz zostać naszym Patronem i dobrowolną wpłatą wspierać finansowo rozwój www.runandtravel.pl i naszą codzienną pracę.

Wejdź na nasz profil (kliknij baner poniżej) i zapoznaj się z zasadami. 

Tags :

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *