Piekielnie gorącego lata 2019 roku Piotr Marecki wygospodarował w napiętym grafiku 15 dni i ruszył samochodem w Polskę. Swoją podróż zakończył z 4872 kilometrami na liczniku i gotowym reportażem „Polska przydrożna”. Nie odwiedzał jednak dużych miast, omijał zabytki, muzea, miejsca z przewodników…
———————————————————————————————————
Monika Bartnik | 4.11.2020 r.
Piekielnie gorącego lata 2019 roku Piotr Marecki wygospodarował w napiętym grafiku 15 dni i ruszył samochodem w Polskę. Swoją podróż zakończył z 4872 kilometrami na liczniku i gotowym reportażem „Polska przydrożna”. Nie odwiedzał jednak dużych miast, omijał zabytki, muzea, miejsca z przewodników…
Jechał przez krainę kebabów, pizzeri, nieczynnych barów… Jechał przez wioski i miejscowości, których nazw większość z nas prawdopodobnie nie słyszała nigdy. Klęczana, Kobyle, Żerosławice, Kawec… Bóżka, Kózki, Wólka Nadbużna, Ogrodniki… Rogawka, Cecele, Skiwy Duże, Kłopoty-Stanisławy, Kłopoty-Bańki… Rumian,
Gutowo, Elgnowo… Pobikry, Sawczyn, Kułaki… Przy piwie gdzieś na końcu polskiego świata – wschodnich i północnych rubieży – ucinał sobie pogawędki z miejscowymi. Gubił się na leśnych żwirówkach i świadomie nie korzystając z GPS wracał czasami dwa razy w to samo miejsce, żeby odnaleźć dobrą drogę.
Zatrzymywał samochód, robił zapiski, fotografował.
Wiejskie drogi, szyldy sklepów, opuszczone domostwa… Wszystko jakby według wcześniej ustalonego planu, ale z jego niespieszną, pomimo ujęcia w ramy czasowe, realizacją. Bo taka jest ta Polska poza głównym turystycznymi szlakami. Polska przydrożna właśnie. Niespieszna, żyjąca własnym życiem i własnym rytmem, pełna lokalnego kolorytu. A czyż nie o ten właśnie lokalny koloryt w podróżowaniu też chodzi? Wyruszając poza polskie granice zdarza nam się – i to nagminnie – zatrzymywać w małych wioseczkach, przysiąść z lokalesami w miejscowym barze, pogubić się na krętych uliczkach tylko po to, żeby trafić na coś, na co trafić się nie planowało, znaleźć na mapie oryginalną nazwę miejsca i ruszyć w jego kierunku. Odkrywać dla siebie w dalekiej podróży to, co nieodkryte. Dlaczego nie zrobić tego na własnym podwórku?
Marecki stara się w miejscach, które odwiedza odkryć coś, czego być może nikt inny i nigdy w nich nie odkryje. Nie dziwi się temu światu. Po prostu go relacjonuje. „Polskę przydrożną” już można wrzucić do torby i ruszyć w jeszcze nam nieznane.
Zdjęcie „otwarciowe”: Suwalszczyzna / fot. Andrzej Gałązka / Runandtravel.pl