Warszawa – Paryż – Montpellier – Millau. Millau – Montpellier – Paryż – Warszawa. W biegu i w samolotach. Tak w skrócie możemy podsumować jeden z naszych październikowych weekendów. Warto było jednak pokonać te kilka tysięcy kilometrów, aby wziąć udział w jednym z największych festiwali biegowych we Francji – Festival des Templiers w Millau.
Millau – francuska stolica sportów outdoorowych
Festival des Templiers odbywa się co roku w październiku (kolejną jego edycję zaplanowano na 19-22 października 2017 r.) we francuskim Millau, miejscowości w regionie Midi-Pyrénées, położonym w południowej części kraju i obejmującym środkową część łańcucha Pirenejów oraz położoną bardziej na północ dolinę Garonny. Millau leżące w sercu Grand Causses, czyli wielkich wapiennych płaskowyży, uważane jest za stolicę sportów outdoorowych we Francji, w tym za główny francuski ośrodek paralotniarstwa.
Znane jest również z najwyższego w Europie wiaduktu nad doliną rzeki Tarn, którego najwyższy filar ma wysokość 341 m. Piękne lato oraz ciepła i sucha jesień w tym regionie sprzyja aktywnościom prawie całorocznym. Dodatkowo, w jeden z październikowych weekendów do Millau zjeżdżają biegacze z całymi rodzinami. Zjechaliśmy również i my.
Festival des Templiers – wielkie święto biegania
Festival de Templiers to wielkie święto biegania, które każdego roku przyciąga około 8 tys. biegaczy i ogromną rzeszę kibiców. W ramach imprezy odbywają się biegi na różnych dystansach. Do wyboru mamy: Endurance Trail (100 km/4910 m+), Integrale des Causses (64 km/ 3360 m+), Solitaire des Templiers (65 km/ 3000 m+), Marathon du Larzac (36 km/ 1540 m+), Trail du Viaduc (18 km/555 m+), Marathon des Causses (37 km/1630 m +), La Monna Lisa (27 km/1200 m+), VO2 Trail (17 km/640 m +), Troubadours (12 km/480 m +), La Templiere (7 km/280 m+), KD Trail (7 km/280 m+) i biegi dla dzieci. Legendarnym biegiem imprezy nie jest wcale bieg na najdłuższym dystansie, ale Grand Trail des Templiers, w którym biegacze mają do pokonania dystans 76 km i 3550 m+ przewyższeń. Wśród wszystkich biegów, wybieramy Marathon Des Causses. Lecieć kilka tysięcy kilometrów, żeby potem przebiec zaledwie 37? Wszystkich, którzy lubią pokonywać kilometry w pięknych okolicznościach przyrody, poznawać nowe miejsca, nawet „tylko” podczas biegu, nie trzeba przekonywać, że ma to sens. Nawet jeżeli prawie dwa dni spędzamy w podróży i nawet jeżeli w tę podróż wpisane jest kilka przesiadek.
Prezentacja trailowej kolekcji Kalenji
Pomimo tego, że start Marathon Des Causses, zaplanowano na godz. 12.30 w miasteczku biegowym meldujemy się już o godz. 8.00. Na stoisku Kalenji czeka na nas ekipa Kalenji i prezentacja najnowszej trailowej kolekcji tej marki. Ogromną wartością prezentacji jest fakt, że o najnowszej kolekcji rozmawiamy ze specjalistami, którzy odpowiadali za jej stworzenie.
Biorąc pod uwagę fakt, że część produktów – w tym m.in. buty Kiprace Trail 3, męskie spodenki z legginsami Kangery, koszulki i najnowszy model plecaka biegowego – mieliśmy już okazję przetestować, rozmowa przeradza się w prawdziwą dyskusję. Kilkanaście minut spędzonych nad analizą kurtki biegowej i już mamy deklarację wprowadzenia zmian w kolejnej kolekcji Kalenji :). O popularności marki Kalenji wśród francuskich biegaczy mamy okazję przekonać się podczas biegu. Nie tylko dlatego, że w pakiecie startowym jest koszulka. Większość biegnących ma na sobie nie tylko koszulki, spodenki i plecaki sygnowane tą marką, ale również buty trailowe. Drugą marką na nogach biegaczy, która najczęściej rzuca nam się w oczy na trasie, jest Hoka One One.
Konferencja prasowa – najlepsi z najlepszych
Kolejny punkt programu to konferencja prasowa z udziałem najlepszych biegaczy, którzy zostali zaproszeni na Festiwal. Wśród był między innym: Francuz, Xavier Thevenard, dwukrotny zwycięzca UTMB, który w tym roku przybiegł na metę Grand Trail des Templiers 76 km na ósmym miejscu z czasem 07:10:38; Szwajcarka, Jasmin Nunige, zwyciężczyni wielu biegów, w tym m.in. Ecotrail Oslo (80 km) czy też Swiss-Alpine (78 km), która w tym roku była najszybszą kobietą w Grand Trail des Templiers 76 km ( 8:00:52.); Hiszpan, Miguel HERAS, trzykrotny zwycięzca Salomon Ultra Pirineu, który w tym roku był pierwszy na mecie Grand Trail des Templiers 76 km z czasem 06:45:12.
Wśród zaproszonych biegaczy są również reprezentanci Kandy, USA i duża grupa Japończyków. W miasteczku biegowym robi się coraz tłoczniej. Zanim ustawimy się i my na linii startu, kibicujemy biegaczom, którzy właśnie ruszają na trasę La Monna Lisa Trail.
Marathon Des Causses
Jest 12.30. Muzyka w tle i wspólne odliczanie przed startem. Przed nami 37 km i 1600 m+ przewyższeń. Tyle wiemy z opisu trasy. Tak naprawdę nie wiemy jednak, co nas czeka… Oglądanie profilu trasy a „zobaczenie” jej na żywo to zupełnie dwie różne rzeczy. Na początek czeka więc na nas krótka „rozgrzewka” po asfalcie, a potem prawie 5 km wspinania się pod górę. Kilka kilometrów wspinania się, rekompensowanych pięknymi widokami, potem bieg płaskowyżem – czasami na otwartej przestrzeni, czasami przez las – i na koniec zbieg. Scenariusz ten powtórzy się na trasie kilka razy.
Trasa to mocne, czasami strome podejścia. Zbiegi równie strome, w większości wąskimi i kamienistymi ścieżkami. Nie zawsze da się puścić w dół. Biegacze biegną w grupie, w podobnym tempie, trzeba więc czekać na swoją kolej. O dziwo, nikt nie marudzi. Ludzie zatrzymują się i ucinają sobie krótkie pogawędki ze współbiegaczami. Wesoła grupka francuskich biegaczy zaczyna śpiewać, dołączają się kolejni. Równie spokojnie pokonywany jest piękny trawers z widokiem w oddali na wiadukt na ostatnich kilometrach biegu. Na koniec trasy mocny zbieg. Jest lekko błotniście i ślisko. Przypominamy sobie, że jesteśmy na południu Francji, a nie na Łemkowynie, gdzie w tym samym czasie ludzie walczą nie tylko z błotem, ale i zimnem i deszczem. I od razu przybywa nam energii. Zwłaszcza, że już dobiegają nas odgłosy z mety.
Meta na zboczu góry
Cóż może być przyjemniejszego od wbiegania na metę w kilkusetmetrowym szpalerze skandujących kibiców? Nie, nie byliśmy zwycięzcami. Linię mety przekraczaliśmy trzy godziny po tym, jak wbiegł na nią pierwszy zawodnik. Ale jak zwycięzcy się czuliśmy. I nawet 37 km w nogach i 1600 m + przewyższeń nie przeszkodziło nam w zbiegach i podbiegach na tych ostatnich kilkuset metrach trasy usytuowanej na zboczu góry. Nie możesz przecież odpuścić, kiedy wszyscy biją ci brawo i skandują. Jeżeli wy też lubicie tę adrenalinę towarzyszącą ostatnim metrom przed metą i energię płynącą od kibiców, nie może was zabraknąć na Festival des Templiers. Na mecie na wszystkich czeka posiłek, medale i bluza finishera. O braku medali na szyi przypomnieliśmy sobie nad talerzem z wędlinami i pleśniowym serem. Nie były one wręczane na mecie, ale odbierało się je – wraz z bluzą finishera – w specjalnym namiocie.
Kibice – oprócz pięknego miejsca, w którym odbywa się Festiwal – to bardzo mocny punkt tej czterodniowej imprezy. Mieliśmy okazję po raz kolejny się o tym przekonać, kiedy w niedzielę rano sami kibicowaliśmy startującym w legendarnym – choć wcale nie najdłuższym biegu imprezy – Grand Trail des Templiers (76 km). Była 6.00. Październikowy, ciemny o tej porze roku poranek. Na starcie przy dźwięku płynącej z głośników muzyki ustawiło się 2500 biegaczy! Kibiców – śmiało możemy to powiedzieć – było ponad dwa razy tyle. Wspólne odliczanie, a potem start przy kolorowych racach. Tego nie da się opisać. Trzeba tam być. Jako biegacz albo jako kibic. Emocje na starcie są porównywalne. Zresztą, zobaczcie sami.
Zapraszamy na stronę Festival des Templiers: TU
Zapraszamy na fan page Festival des Templiers: TU
Dziękujemy marce Kalenji za zaproszenie i za możliwość wzięcia udziału w tegorocznej edycji Festival des Templiers.