Pod koniec września, już po raz drugi w ciągu ostatnich kilku miesięcy, popłynęliśmy promem do Szwecji, żeby trochę pobiegać. Tym razem jednak w sposób bardziej zorganizowany. 25 września wzięliśmy udział w kolejnej już edycji imprezy Biegowy Potop Szwedzki. Powiemy tak… Takiej 10-kilometrowej crossowej trasy pod domem życzymy każdemu biegaczowi. A najbardziej sobie 😉
Biegowy Potop Szwedzki to rejs z dwoma noclegami na promie Stena Vision oraz całym dniem spędzonym w Szwecji – w Karlskronie i jej okolicach. Impreza – która jest wspólną inicjatywą Stena Line, Parkrun oraz AZS – to połączenie biegania ze zwiedzaniem, czyli to, co lubimy najbardziej.
24 września wieczorem wsiadamy na prom, aby koło 9 rano dnia następnego być w szwedzkiej Karlskronie. Pobudka o 6.00. Śniadanie. A potem przebrani już w stroje biegowe podziwiamy po raz kolejny budzącą się rano Karlskronę i czekamy na wpuszczenie promu do portu. Pogoda do biegania wręcz idealna.
Przy terminalu promowym na biegaczy czekają autokary. Gdzie jedziemy pobiegać tym razem? To na razie niespodzianka. W czerwcu biegaliśmy po jednej z najbardziej malowniczych wysp archipelagu Karlskrony – Aspö. Mieliśmy więc nadzieję, że podczas Biegowego Potopu uda nam się zobaczyć zupełnie nowe okolice Karlskrony. I tak też się stało. Nie spodziewaliśmy się jednak, że tam, gdzie będziemy biegać, będzie jeszcze ładniej!
Jedziemy do ośrodka sportowego Orion, w Jämjö, miejscowości położonej w gminie Karlskrona, pomiędzy Karlskroną właśnie a Kalmar.
5 km? 8 km? A może jednak 10 km? Do wyboru są trzy dystanse. I co ważne, decyzję o tym, na jakim dystansie chce się pobiec, można podjąć dopiero na miejscu. Warto pamiętać, że warunkiem pomiaru czasu jest wcześniejsze zarejestrowanie się na stronie www.parkrun.pl. Wybieramy dystans najdłuższy. Chcemy mieć możliwość jak najdłuższego podziwiania szwedzkiej przyrody. 10, 9, 8, 7… i start!
Biegowy Potop Szwedzki to nie jest impreza na robienie życiówek (chociaż jeżeli ktoś ma na to ochotę, to nie widzimy przeciwwskazań), ale na podziwianie widoków, natury i… szwedzkich krów. Trasa jest przepiękna. Zwłaszcza jej druga część. Tym bardziej się cieszymy, że wybraliśmy najdłuższy dystans.
Tak jak napisaliśmy już na wstępie, takiej 10-kilometrowej crossowej trasy pod domem życzymy każdemu biegaczowi, który lubi bieganie w terenie. Zbiegi, podbiegi, mostki, kamienie… pięknie omszałe głazy i zadziwiająca ilość grzybów! Czy nikt ich nie zbiera?! Okazuje się, że Szwedzi raczej za grzybami nie przepadają, zbierają najczęściej kurki i prawdziwki. Reszta zostaje w lesie… Prawie się o nie potykamy. Rosną wszędzie, nawet na środku polanki w ośrodku sportowym.
Prawie cała, świetnie oznakowana, 10-kilometrowa trasa prowadzi drogami leśnymi i szutrowymi. Asfalt pojawia się tylko wtedy, kiedy musimy z jednej dróżki leśnej „wskoczyć” na drugą.
Dobiegamy na metę nieco zdziwieni, że to już koniec. Odbieramy medale, chwilę odpoczywamy i wracamy na końcówkę naszej trasy, żeby chociaż jeszcze przez chwilę podelektować się „szwedzkimi klimatami”.
Po bieganiu czas na zwiedzanie. Autokary najpierw jednak odwożą nas na prom. Przebieramy się, jemy obiad i ruszamy do Karlksrony. Tym razem jednak postanawiamy odłączyć się od grupy. Zorganizowaną wycieczkę po Karlskronie mamy już bowiem „zaliczoną”. Björkholmen – Wzgórze Brzozowe, Fisktorget – Targ Rybny, Stortorget – rynek starego miasta, Muzeum Marynarki Wojennej… Zapraszamy do przeczytania naszej relacji z czerwcowej wizyty w Szwecji – TU. Teraz czas na dłuuugi spacer. No więc spacerujemy.
***
Całej Szwecji może nie „zalaliśmy”, ale już na promie było widać, że w biegaczach siła – w imprezie wzięło udział ponad 200 osób. O popularności Biegowego Potopu Szwedzkiego – imprezy odbywającej się dwa razy w roku, wiosną i jesienią – niech świadczy fakt, że bilety znikają „chwilę” po ogłoszeniu terminu kolejnego wyjazdu. Gdyby ktoś do biegania chciał dorzucić jeszcze inną aktywność sportową, może wybrać się również na Biegowy Potop Rowerowy.