12 września 2021 By GÓRY & ULTRA, Slider With 1278 Views

Michał Drozd 4. zawodnikiem na dystansie 85 km Innsbruck Alpine Trailrun Festival 2021

Michał Drozd – Patron portalu runandtravel.pl – zajął 4. miejsce na dystansie 85 km w ramach Innsbruck Alpine Trailrun Festival 2021. Na mecie zameldował się po 10 godzinach, 19 minutach i 52 sekundach.   


11.09.2021 r.

Innsbruck Alpine Trailrun Festival to impreza biegowa, która standardowo otwiera sezon trailowy w Austrii. Niestety z powodu pandemii już po raz drugi została przełożona z kwietnia na wrzesień. W ramach Innsbruck Alpine Trailrun Festival organizowane są biegi na sześciu dystansach. Jednym z nich jest dystans 85 km z łącznym przewyższeniem 3000 m+, na którym wystartował Michał Drozd – Patron portalu runandtravel.pl – i zajął 4. miejsce w klasyfikacji generalnej.

„Jadę się pościgać. Nie o podium oczywiście, ale tak po prostu”. To Twoje słowa przed startem na dystansie 85 km w ramach Innsbruck Alpine Trailrun Festival. Było baaardzo blisko! Wracasz z Austrii z 4. miejscem w klasyfikacji generalnej. Opowiedz więc, jakie to było ściganie, jak wyglądała rywalizacja.

Michał Drozd: Mój wewnętrzny smerf maruda mówi, że skoro walczyłem o podium, to pewnie była słaba konkurencja, ale nogi mówią co innego. Przez długi czas tasowaliśmy się w grupie ok. 5-6 zawodników. A to ktoś wyprzedził na podejściu, a to ja wyprzedziłem na bardziej technicznym zbiegu. Zauważyłem, że koledzy mocno delektują się na punktach żywieniowych, a ja raczej byłem jak pendolino we Włoszczowie – zatrzymywałem się na króciutko albo wcale. Dzięki temu utrzymywałem przez długi czas miejsce na pudle.

Nudy nie było. Pierwszy raz startowałem w biegu, gdzie przez większą część dystansu jest taki kontakt. Niestety duże znaczenie miało też znakowanie trasy, które szwankowalo i powodowało, że co rusz ktoś ładował się poza trasę. Przydarzyło mi się to trzy razy. Szczególnie jeden był przykry, bo przydarzył się na bardzo szybkim zbiegu, gdzie udało mi się wypracować kilka minut przewagi nad trzecim i czwartym zawodnikiem. Niestety nadłożyłem ok. 0,5 km, w dużej mierze podejścia. W końcówce broniłem pozycji po tym jak kolejny raz zagubiłem się w mieście, jak śpiewał Kazik. No cóż, jednak przydarzyły mi się głupie rzeczy, których się obawiałem.

Na trasę ruszyłeś 10 września o godz. 23.00. Na mecie pojawiłeś dokładnie po 10 godzinach, 19 minutach i 52 sekundach. Prawie całą trasę pokonywałeś więc w nocy. Trudno pytać Cię o wrażenia z trasy, kiedy widoczność jest raczej ograniczona. Zapytam więc – jak trudna jest to trasa do pokonywania jej nocą, jakie warunki panowały?  

Michał Drozd: Warunki były super. Nie było upału, a przez dłuższą część padał deszcz. Lubię taką pogodę. Trasa generalnie jest łatwa. Podejścia są łagodne, technicznych zbiegów jest może kilka, ale bez przesady. Dużo jest odcinków, na których się tak bujamy na single tracku, na trawersie – troszkę w górę, troszkę w gór. Generalnie dużo się biegnie. Niestety, sporo po asfalcie.

Jak oceniasz sam poziom trudności trasy? Komu byś ją polecił, a komu jednak odradził?

Michał Drozd: Jeśli ktoś chce pobiec w przyjemnym biegu trailowym, to spoko. Ale jeżeli ktoś chce poznać potęgę Alp, to pewnie trzeba szukać innego biegu.

To był Twój pierwszy start w Austrii. Z jakimi więc pierwszymi biegowymi wracasz z Austrii? Jak oceniasz sam poziom organizacji zawodów?

Michał Drozd: Poziom organizacji bardzo wysoki. Wszystko chodziło jak w zegarku. Zorganizowane z dużym rozmachem. Bardzo, bardzo dużo obsługi. Obstawione były np. wszystkie niebezpieczne przejścia przez ulice, co chwilę były osoby, które spisywały numery przebiegających osób. Transmisja przez internet. Bogaty pakiet. Naprawdę spoko.

Jeśli miałbym się czegoś czepiać, to muszę jednak wskazać to znakowanie. Szczególnie, że bieg był nocą. I nie jest to moja odosobniona opinia. Taśmy były rzadko i mało odblaskowe, brakowało czasem znaków na rozejściach i to było stresujące.


Michał Drozd przed startem

 

Czy to będzie Twój pierwszy start w Austrii czy masz już za sobą „austriackie doświadczenia biegowe”?
Pierwszy raz startuję w Austrii. Wcześniej tylko tu biegałem przy okazji nart i letnich wakacji.

Wybrałeś dystans 85 km. Co lubisz w biegach ultra?
W tym sezonie próbuję wrócić do formy, z biegu na bieg powoli zwiększam dystans. Stąd te 80 km. Co lubię w biegach ultra? Przede wszystkim czas spędzony w górach. Możliwość pobycia samemu ze sobą, szczególnie na dłuższych dystansach, gdzie jednak można spokojnie napierać. Z drugiej strony zmienność terenu, pór dnia, pogody, a przede wszystkim własnego stanu, własnego samopoczucia. To że w jednym momencie jest słabo i trzeba walczyć, a pół godziny później można być na haju i niemal frunąć. Poza tym, lubię współzawodnictwo, to że ktoś mnie naciska i muszę mocniej cisnąć albo kogoś wyprzedzam i się mijamy. To nakręca!

Będziesz się ścigać czy raczej traktujesz swoje starty jako możliwość poznawania „na biegowo” nowych miejsc?
Jadę się pościgach. Nie o podium oczywiście, ale tak po prostu. To jednak nie przeszkodzi mi powłóczyć się po Innsbrucku, który znam raczej z perspektywy autostrady.

Czego Ci życzyć przed startem?
Żebym żadnej głupoty nie zrobił na trasie, a jaka jest forma to się przekonamy.

Rozmawiała Monika Bartnik


Tags : ,

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *