Paweł Żuk w ciągu 6 dni i 6 nocy podczas imprezy EMU 6 Day Race Ultramarathon przebiegł łącznie 712 km i 663 m! Zrobił 791 okrążeń na pętli o długości 900 metrów, ustanawiając tym samym nowy rekord Polski (dotychczasowy rekord poprawiony o 154,221 km). Zajął 9 miejsce open i 2 miejsce w kategorii wiekowej M40-45. Drużynowo Polacy zajęli trzecie miejsce.
Jak przygotowywałeś się do tego biegowego wyzwania?
Do biegu przygotowywałem się stopniowo od ponad dwóch lat. Były maratony – nawet po 3 w weekend. Były biegi 12h, 24h, 48h. Były też biegi crossowe i górskie. To, że pobiegnę w tego typu biegu było pewne już dawno. Pozostał tylko wybór, gdzie? W Europie są tylko trzy takie imprezy biegowe – w Grecji, Włoszech i na Węgrzech. Moją uwagę przykuły te ostatnie, rozgrywane nad Balatonem. To właśnie tam przyjeżdżali najlepsi z całego świata i to jedynie tam rozgrywane są jednocześnie zawody drużynowe w biegu 6-ciodobowym. To takie nieoficjalne mistrzostwa świata. A że dołączyła do mnie grupa doświadczonych biegaczy – Rysiu Kałaczyński, Zyga Łuczkowski i Bogdan Maciejewski – mogliśmy więc powalczyć o dobre miejsce drużynowo. Naszym marzeniem było miejsce w pierwszej szóstce.
Jak od strony technicznej wygląda taki bieg?
Tego typu zawody na całym świecie rozgrywane są na pętlach. Chodzi tu przede wszystkim o bezpieczeństwo biegaczy. Poziom zmęczenia i przeciążeń jest tak duży, że opieka medyczna musi cały czas czuwać nad śmiałkami.
Jaką miałeś przygotowaną strategię na bieg zarówno indywidualnie, jak i drużynowo?
Czy mieliśmy jakąś taktykę? Każdy z nas po cichu chciał pokonać dystans większy niż dotychczasowy rekord naszego kraju, czyli przebiec ponad 568 km. A drużynowo, jak wyjdzie tak będzie. Każdy miał swoją „filozofię” tego biegu. Jedni robili częstsze, a krótsze przerwy. Inni biegli długo, a odpoczywali tylko kilka chwil w nocy. Ja w ciągu doby spałem maksymalnie 2 godziny. Nie mieliśmy żadnego serwisu, więc rzeczy okołobiegowe pochłaniały nam dużo cennego czasu. Doszło do tego, że podczas obiadu nastawiałem budzik na 15 minut, bo zasypiałem podczas jedzenia. Z czasem przerwy robiły się dłuższe, a ból większy. Po czterech dniach moja prawa noga napuchła do tego stopnia, że nie widać było już kostki…..ale biegłem dalej. Ostatnie 7 godzin to czyste szaleństwo. Do Włochów mieliśmy 20 km starty, a do Japończyków 50 km. Podjęliśmy jednak próbę i zaatakowaliśmy. I udało się !!!!! Byliśmy trzeci w 6 Day Emu !!!!!
Na swoim profilu na Facebooku napisałeś, że ten bieg był Twoim marzeniem biegowym. Jakie masz kolejne?
Zdecydowanie starty w takich biegach. To niesamowite przeżycie. Zupełnie inne od biegów typu maraton czy biegi górskie.
Prawie wszyscy przenoszą się z asfaltu w teren, Ty odwrotnie. Wolisz asfalt od gór? Dlaczego?
Biegłem kila biegów w górach: Rzeźniki, Bieg 7 dolin, Ultramaraton Podkarpacki. I powiem, że nie pociąga mnie bieganie kilku km i potem podchodzenie pod górę, używanie kijków. W bieganiu stawiam na …bieganie. Zatrzymuję się dopiero wtedy, gdy organizm daje mi znak, a nie wtedy, gdy staje przede mną góra. W bieganiu nie interesują mnie widoki. Mogę biegać całymi dniami po kilometrowych pętlach lub np. po bieżni mechanicznej. Podsumowując, jak biegać to biegać, a jak chcę pozwiedzać czy pozachwycać się wschodem słońca to zabieram swoją dziewczynę na spacer w górach. Wiem, że to trochę kontrowersyjne podejście, ale to moje zdanie. Pytaliście, więc odpowiadam 🙂
Zapraszamy na fan page Pawła Żuka na Facebooku – Asfaltowy Chłopak.