3 października 2022 By GÓRY & ULTRA, Slider With 3396 Views

Anna Siudzińska: Ultramaraton Warmiński Warneland 2022 [okiem biegacza]

Planujesz start w Ultramaratonie Warmińskim Warneland? Przeczytaj, jak wspomina swój udział w biegu Anna Siudzińska, która pobiegła dystans 100 km.


1.10.2022 r.

Anna Siudzińska podczas wiosennej edycji biegu Warneland startowała na dystansie 100 km. Udział w biegu przyniósł mu nie tylko 6. miejsce wśród kobiet, ale również zwycięstwo w konkursie na najlepszą relację z biegu.

Monika Bartnik: W 2022 roku wygrałaś konkurs na relację z biegu Warneland na dystansie 100 km. A to oznacza, że naprawdę impreza zapadła Ci w pamięć, a sam bieg w jakiś sposób urzekł. Zacznijmy więc od tego, co Ci się najbardziej podobało zarówno na trasie, jak i podczas samej imprezy?

Anna Siudzińska: Jeśli napiszę, że wszystko, to zapewne zabrzmi to banalnie… Zatem zacznę od początku. Pokonanie dystansu 100 km było jednym z moich marzeń. Już w zeszłym roku robiłam przymiarkę do takiego dystansu na Pomorzu. Jednak problemy zdrowotne uniemożliwiły mi starty. Jednak jestem niepoprawną marzycielką i zawsze staram się moje cele i marzenia realizować. Gdy więc tylko wpadło mi w oko hasło – Warneland i do tego 100 km, to nie zastanawiałam się długo nad zapisem.

Przede wszystkim to impreza świetnie zorganizowana. Wiedziałam, że nie muszę się obawiać o oznaczenie trasy czy punkty odżywcze – tak ważne w biegach ultra.

Jeżeli już chodzi o sam bieg… Emocje, start nad ranem, w ciemnościach, świt w cudownych okolicznościach przyrody – gdzieś w sąsiedztwie rezerwatu, rozlewisk i krajobrazu jakby specjalnie przygotowanego dla biegaczy przez bobry.

Trasa, tak jak już wspomniałam – świetnie oznaczona, co najważniejsze – niezwykle malownicza – jak to na Warmii. Każdy kilometr inny i pobudzający ochotę dalszego eksplorowania trasy. Nie można też nie wspomnieć o punktach odżywczych, na których czułam się zaopiekowana.

Monika Bartnik: 100 km już porządne ultra. Czym zajmujesz głowę podczas tak długich startów? Masz jakieś swoje patenty, które też mogłyby pomóc innym?

Anna Siudzińska: Stan, który uwielbiam i który powoduje, że z radością wracam na ścieżki ultra nazywam „ultraZen”. De facto jest to stan, w którym potrafię nie myśleć o niczym… Ale przede wszystkim duga trasa to dla mnie możliwość analizy tego, co akurat dzieje się w życiu. Zawsze mówię, że z jednym krokiem pozostawiam troski, a z drugim łapię energię do tego aby mieć siły – nie tylko do mety ale też na co dzień.

Oczywiście nie bez znaczenia jest to, że na trasie spotykamy innych biegaczy. Znajomych, z którymi jest okazja do poplotkowania, ale też poznajemy nowe osoby, kolejnych pozytywnie zakręconych ultrasów. To bezcenne – w tej pasji ludzie są bardzo ważni.

Chociaż ja osobiście startuję sama, nie umawiam się z nikim na bieg – daje mi to swego rodzaju komfort biegania w swoim tempie. Czasem lecę jak gazela, czasem łapię oddech lub podziwiam biegowo przyrodę… Kocham samotność ultrasa – coś, co daje mi wyjątkową okazję do bycia samą ze sobą. To taka rozmowa, okazja do wejrzenia w głąb swoich myśli. Często w takich sytuacjach powstają nowe pomysły, idee, marzenia… Tak też powstawała moja książka, inspirowana przygodą z ultra – „UltraCzterdziestka czyli biegiem po marzenia”.

Monika Bartnik: Czym wyróżnia się trasa Warneland 100? Co może na niej sprawić trudność? Na co trzeba być przygotowanym? Co dla Ciebie było największym wyzwaniem?

Anna Siudzińska: Jak już wspomniałam sama organizacja sprawia, że piękno trasy jest czymś, czym możemy w pełni się cieszyć. Nie jest to bieg o profilu górskim, ale też, jak to na Warmii, nie jest idealnie płasko. Mamy duże urozmaicenie, start nad ranem daje szansę obserwowania budzącego się lasu.

Trudności sama trasa nie sprawia – dla mnie wręcz jej urok dopingował do pokonywania kolejnych km. Są też takie odcinki, na których można spokojnie przyspieszyć.

A wyzwanie – myślę, że jak w każdym ultra – kwestia nastawienia i gotowości na pokonywanie dystansu. Osobiście borykałam się z nie do końca dobrze dobranym obuwiem. Moje mega trzewiku sprawdzałam wcześniej na dystansach półmaratonu i jednak po 40 km poczułam, że brakuje mi w nich pół rozmiaru, aby zachować stopy w odpowiednim stanie. Dlatego zawsze podkreślam, jak ważny jest dobór obuwia, ewentualnie bycie przygotowanym na jego podmianę… U mnie był to ostatni punkt odżywczy. Jednak uznałam, że stopy są już tak zmasakrowane, że nie ma sensu ryzykować zmiany buta niemal na mecie.

Chyba właśnie na to trzeba być przygotowanym w biegach ultra – na ból. Jednak dla mnie jest on dużo mniej istotny niż radość ze spełnianego marzenia. Pot i krew smakują w zestawieniu z endorfinami łapanymi na każdym kilometrze na swój sposób pięknie (jakkolwiek dziwnie to brzmi).

Monika Bartnik: Plecak, kije, zegarek, buty… jakie wyposażenie zabrać na trasę? Co się na pewno przyda?

Anna Siudzińska: Plecak – niezbędny pod każdym względem. Z doświadczenia wiem, że nie musi to być plecach z drogim logo. Mam dwa plecaki, które używam w zależności od dystansu. Większy zabieram tam, gdzie warto mieć zapasowe ubrania czy kurtkę. W każdym jednak bukłak i/lub soft flaski. Pamiętajmy, aby nie zabierać ze sobą zbyt wielu, często zbędnych rzeczy. Jeżeli wiemy, że punkt odżywczy z napojami znajduje się w odległościach np. 10-12 km, to nie musimy dźwigać 2 litrów wody w plecaku. Oczywiście może się przydać składany kubeczek – waży niewiele, zajmuje też mało miejsca, a pozwala dbać o środowisko ograniczając ilość używanego plastiku.

Kijki to kolejny element wyposażenia, który przydaje się w biegach ultra, co więcej – nawet tych krótszych… Oczywiście o ich pożyteczności często decyduje profil trasy. Są osoby, które nawet na płaskich, długich wybieganiach korzystają z kijków – ja do nich nie należę.

Kije zabieram na trasy o profilu górskim, np. DFBG, TUT… Na Warnelandzie raczej by mi przeszkadzały i pamiętajmy – nawet najlżejsze jednak coś ważą i trzeba ja odpowiednio zamontować przy plecaku lub zajmować nimi ręce.

Zegarek na ultra to według mnie element podstawowy. Nawet najlepiej oznaczona trasa może bowiem być dla nas jak labirynt. Zdarzyło się, że zajęci dyskusją pobiegliśmy w innym niż oznaczony kierunek. Tylko dzięki zegarkowi spostrzegłam pomyłkę i udało się wrócić na trasę. Dodatkowo, wiedza na temat pokonanego dystansu pomaga w regularnym przyjmowaniu posiłków – może się bowiem zdarzyć, że po prostu o tym zapomnimy. Szczególnie, gdy dany dystans pokonujemy pierwszy raz nie jesteśmy w stanie określić, ile pożywienia, żeli, żelków i innych rarytasów będzie nasz organizm chciał. Czasem może sprawić nam figla i w ogóle nie wołać jedzenia a to prowadzić może do nieprzyjemnych sytuacji. Zegarek więc pomaga nam i pilnować trasy i czasu i posiłków.

Buty – najważniejszy element wyposażenia. I ważne – dobrze je wcześniej sprawdzić na wielu trasach i różnych dystansach. Mój start w Warneland to akurat antyprzykład. Półmaraton, a nawet 30 km kilka razy przed startem na 100 km pokonany… Czułam, że but mógłby być nieco większy, ale liczyłam na to, że dam radę. Oczywiście dałam, ale kosztem tego, że przez całe lato nie było mowy, abym założyła buciki z odkrytymi palcami 😉 Mawia się, że ultrasem się stajesz, gdy utracisz pierwsze paznokcie. Ja uważam, że to całkiem niepotrzebne 😉 Chciałam po prostu mieć damską wersję dobrego buta a rozmiarówka kończyła się na nieco za małej dla mnie. Mea cupla.  Dal równowagi podam inny przykład – start na jednym z biegów o profilu górskim.. Na dwa tygodnie przed startem pojawiła się oferta „black friday” na wymarzony but. Zupełnie nieznany mi wcześniej profil. Ale wówczas nie popełniłam błędu – zakupiłam buty męskie o 1,5 rozmiaru większe od mojego standardu. I mimo że nie wybiegane, świeże, z przebiegiem chyba łącznie 30 km dały radę. Reasumując – musisz znać swój rozmiar i koniecznie dopasować taki but, aby w grubych skarpetach mieć jeszcze luz dla palców.

Monika Bartnik: Komu polecasz start w Warneland 100? Czy to dobry pomysł na debiut na takim dystansie?

Anna Siudzińska: Czy to dobry pomysł? Tak, tak i jeszcze raz tak. Począwszy od organizacji, pięknej, malowniczej trasy po wspomniane przeze mnie poczucie bezpieczeństwa. Warmia jest niezwykle malownicza a trasa pokazuje jej różnorodność. Jestem przekonana, że jeszcze nie raz wrócę na setkę do Olsztyna a i na pozostałe dystanse Warneland.



Jeśli publikowane na naszej stronie treści uważasz za wartościowe, możesz zostać naszym Patronem i dobrowolną wpłatą wspierać finansowo rozwój www.runandtravel.pl i naszą codzienną pracę.

Wejdź na nasz profil (kliknij baner poniżej) i zapoznaj się z zasadami. 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *