„Co podoba mi się w bieganiu? Głównie wolność. Możesz biegać naprawdę wszędzie. Na rowerze ogranicza cię trasa. Żeby się wspinać potrzebujesz skał. A biegać możesz wszędzie. Czy jest droga czy jej nie ma, czy są góry czy ich nie ma…”
———————————————————————————————————————————————————————–
11.11.2020 r.
Matej Oravec – zwycięzca Slovak Ultra Trail League 2020 – w rozmowie z Julką Batmendijnovą
Cześć Matej! Czy mógłbyś krótko przedstawić się czytelnikom?
Nazywam się Matej Oravec. Mam 24 lata i pochodzę z Żyliny. Mam brata, ojca i matkę. Mam też dziewczynę (śmiech).
Czym zajmujesz się zawodowo?
Robię doktorat z radioelektroniki na Wydziale Elektrycznym Politechniki Czeskiej w Pradze. Tam też studiowałem.
Podróżujesz więc pomiędzy Pragą a Żyliną?
Tak, często podróżuję między Pragą a Żyliną, ponieważ w czasie semestru przeważnie jestem w Pradze. Podróżuję też po całej Słowacji, najczęściej w miejsca, gdzie odbywają się zawody.
Czy ze względu na pandemię nie miałeś trudności w podróżowaniu i udziale w tegorocznych krajowych imprezach?
Nie, nie miałem problemu z przekraczaniem granic, ponieważ zarówno studenci, jak i naukowcy mają pod tym względem ułatwienia, a ja należę do obu tych grup.
Kiedy prowadzisz zajęcia ze studentami w Czechach uczysz po słowacku czy czesku?
Po słowacku. Mówię moim studentom, że jeśli mają problem ze zrozumieniem, niech to powiedzą, ale jeszcze mi się to nie przydarzyło (śmiech).
Czy mógłbyś krótko opisać swoją sportową przeszłość?
Kiedy miałem sześć czy siedem lat, Mama „pchnęła” mnie w kierunku kolarstwa. W CyS Žilina jeździłem na rowerze górskim i szosowym, czasem też na torze. Jeździłem na rowerze do 13-14 roku życia, razem przez około siedem lat.
Jak więc wyglądało życie młodego rowerzysty?
Treningi odbywały się codziennie, a w weekendy jeździliśmy na zawody. Jeśli chodzi o treningi to były to albo treningi indywidualne albo spotykaliśmy się grupą i ruszaliśmy w drogę razem, bez szczegółowo określonej trasy. Gdy jechał z nami trener, to on wyznaczał trasę albo zabierał nas na pętelkę, po której ścigaliśmy się. Zdarzało się też, że jechaliśmy tuż za jego samochodem, aby zmniejszyć opory powietrza. Nie było to zbyt bezpieczne, ale pozwalało się rozpędzić na płaskim odcinku nawet do 70 km/h (śmiech).
Czy osiągnąłeś jakieś sukcesy w jeździe na rowerze, które warto odnotować?
Myślę, że nie warto o tym wspominać (śmiech), ponieważ wszyscy byliśmy wtedy albo młodszymi albo starszymi juniorami i nie było problemu, żeby zwyciężać. Mistrzem Słowacji w juniorach zdarzyło mi się być i na szosie i na torze.
Co sprawiło, że porzuciłeś jazdę na rowerze?
Miałem problemy z oddychaniem podczas treningów szybkościowych. Strasznie sapałem. Miałem dziwne uczucie braku tchu. Bardzo mi to przeszkadzało. Uświadomiłem sobie również, że nie lubię trenować codziennie, nie lubię jeździć na zawody w każdy weekend. Właściwie nie miałem wolnego czasu i nie uprawiałem sportu dla przyjemności.
Co stało się wtedy z Twoim sportowym życiem?
Moje sportowe życie płynnie przesunęło się w kierunku wspinania. To było coś, co bardzo mnie pociągało. Dodatkowo, miałem wokół siebie ludzi, którzy się wspinali, więc zacząłem chodzić w skałki z kolegami. Dużo się wspinaliśmy. W liceum moje życie wyglądało mniej więcej tak, że po lekcjach chodziliśmy w skały i wspinaliśmy się do wieczora. Potem wracałem do domu, rano do szkoły i z powrotem na skały (śmiech).
Jaka jest najtrudniejsza droga, którą zrobiłeś?
Dziesiątka (X w skali UIAA).
Nadal się wspinasz?
Kiedy ktoś do mnie zadzwoni i mówi, że szuka kogoś do wspinania albo asekuracji, to spoko. Ale ostatnim razem, gdy się wspinałem, upadłem i skręciłem kostkę, co uniemożliwiło mi bieganie przez około miesiąc. Powiedziałem więc sobie, że wrócę do wspinania może kiedyś później, kiedy bardziej zacznie mnie pociągać (śmiech). Można powiedzieć, że do 2019 roku jeszcze się wspinałem. W tej chwili z pewnością nie powiedziałbym o sobie, że jestem wspinaczem.
Czy dobrze liczę, że wspinałeś się około 9 lat?
Tak. Z tym, że ostatnie dwa lata oprócz tego, że wspinałem się, to już biegałem. W 2018 roku było tak pół na pół. Nadal nie mogłem się zdecydować. W 2019 roku już zdecydowanie więcej biegałem niż się wspinałem. To była bardziej okazjonalna wspinaczka i nawet nie próbowałem nadać jej sportowego wymiaru. Nie trenowałem na konkretnych drogach, chodziłem wspinać się tylko dla zabawy i przyjemności.
Jak więc zacząłeś biegać?
Wspinałem się dużo i często. Miałem ambicje na robienie coraz trudniejszych dróg, więc musiałem również często trenować w skałach. Głupio było mi prosić kolegów, żeby szli ze mną w skały tylko po to, by mnie asekurować, gdy ja trenuję na jakiejś konkretnej drodze. A ja lubiłem wspinać się nawet zimą, więc nie było łatwo o partnerów, którzy dadzą się przekonać, że nie będzie zimno i że upieczemy sobie coś pod skałami (śmiech). To było irytujące. Kupiłem przyrząd do autoasekuracji, by wspinać się solo, ale taka forma wspinania nie podpasowała mi. Mówiąc wprost, wspinanie przestało mnie bawić.
W tym samym czasie mój Tata już wtedy biegał. Miał na swoim koncie już sporo biegów ultra. Byłem więc bardzo blisko biegania. Parę razy poszedłem z nim biegać i spodobało mi się bieganie w lesie. Stopniowo zacząłem biegać sam, kupiłem pierwsze buty. Było to zimą między 2017 a 2018 rokiem.
Z początkującego biegacza stałeś się ultrabiegaczem ze świetnymi wynikami. Jakie były twoje pierwsze zawody ultra?
Wiosną mojego pierwszego roku biegowego pojechałem na Lazovą Stovkę (118 km / +3800 m). Chciałem sprawdzić się na długim dystansie.
Czy nadal pamiętasz tę pierwszą setkę?
Pamiętam ją bardzo dobrze! Lazova Stovka w 2018 roku była stosunkowo ciepła. Pobiegłem ją tak jak powiedział mi mój ojciec: „Uważaj, aby tego nie spalić”. Klasyka (śmiech). Ale jednocześnie startowałem w swojej pierwszej setce… Chcesz biec i nie wiesz dokładnie, co to znaczy „nie spalić”.
Pobiegłem więc na początku stosunkowo szybko i pozostałem na jakiejś 2-3 pozycji z Braňo Filo. Bardzo się ucieszyłem, że biegł ze mną, ponieważ nie miałem nawigacji ani aplikacji w telefonie. Byłem całkowicie zagubiony i nieprzygotowany. Braňo mnie pilnował, żebym trzymał się trasy, taki mój guru (śmiech). Bardzo mu za to dziękuję. Skończyłem bieg na 5. miejscu, zajęło mi to około 13 godzin. (13 godzin i 19 minut – dopisek redakcji). Do setnego kilometra trzymałem się Braňa. Potem mnie zmiótł i właściwie cierpiałem już do końca sam. (Filo Branislav ukończył Lazovą Stovkę w 2018 roku na 3. miejscu z czasem 12:32 – dopisek redakcji)
Czy miałeś jakieś problemy na trasie?
W zasadzie nie. Tylko język buta ocierał mi się porządnie o podbicie, więc od około 70 km od Javoriny biegłem z jednym rozwiązanym butem.
To była Twoja pierwsza setka i od razu ze świetnym czasem. Jak długo regenerowałeś się po biegu?
Ku mojemu zdziwieniu regeneracja nie trwało długo. W ciągu tygodnia mogłem znowu normalnie biegać.
Miałeś trzy całkiem udane sezony. Który ze swoich dotychczasowych występów cenisz najbardziej i dlaczego?
Najbardziej chyba doceniam to, że ukończyłem Praską Setkę w 2018 roku. Wynik miałem bardzo mizerny (40. miejsce – dopisek redakcji), ale pojechałem tam tuż po chorobie. Pomimo wszystko chciałem wystartować. Dzień przed zawodami nadal miałem gorączkę. Choroba jakoś ustąpiła, ale nie byłem w dobrej kondycji. Cieszyłem się, że udało mi się ukończyć ten bieg, czasem nie biegnąc, ale idąc.
Zacząłeś biegać z ojcem „tak po prostu”. Jak wygląda teraz Twój tydzień treningowy?
Moim małym celem na ten rok było bieganie co najmniej 100 km tygodniowo. Ostatnio miałem jednak problem z kręgosłupem, więc nie mogłem realizować tego planu. Ogólnie nie zakładam jednak, że dzisiaj pobiegnę szybko, jutro wolno itd. Chcę tylko zrobić te 100 km. Oczywiście, kiedy nadchodzi weekend wybieram się na dłuższe wybieganie. Nie planuję interwałów itd., ale kiedy mam przed sobą jakieś wzgórze, to lubię pocisnąć szybko.
Jak się regenerujesz?
Nie skupiałem się na regeneracji, zwłaszcza na rozciąganiu. Całkowicie to zaniedbałem. I to było dużym błędem. Myślę, że mój problem z bólem kręgosłupa stąd właśnie się wziął. Po kilku tygodniach u fizjoterapeuty, kiedy tylko zacząłem się lekko rolować i rozciągać, od razu jest znacznie lepiej. Myślę, że od teraz będę się więcej rozciągać (śmiech). Nie lubię sauny, ale czasami chodzę ze znajomymi, ale to dla mnie raczej wieczór towarzyski niż regeneracja.
Czy możesz powiedzieć coś o swojej diecie?
Miałem już trochę dosyć mięsa, więc spróbowałem je odstawić. Stwierdziłem, że dieta roślinna służy mi znacznie lepiej. Nie jem więc mięsa i ryb. Dzisiaj czułbym się niekomfortowo jedząc mięso, również dlatego, że nie chcę jeść zwierząt. Na diecie roślinnej jestem ponad półtora roku. Ale jeśli w czymś jest np. jajko czy mleko, a mam na to ochotę, to zjem.
Jak więc wygląda Twoje codzienne menu?
Na śniadanie jem płatki owsiane z nasionami, owocami i odrobiną wody. Taka zimna owsianka, którą jem prawie codziennie od kilku lat. Na obiad gotuję ryż lub kaszę, potem podsmażam cebulę, dodaję warzywa, fasolę, tofu, próbuję… Zawsze wychodzi z tego rodzaj risotto (śmiech). Na kolację jem to, co zostało mi z obiadu albo znowu przygotuję podobny mieszany posiłek.
A co z jedzeniem na biegach?
W tej chwili najbardziej pasuje mi burrito. Smakuje mi i dobrze mi się po nim biega. Kiedyś to była lasagne. Żeli w ogóle nie używam, mój żołądek ich nie lubi. Kiedy zaczynałem biegać próbowałem żeli, ale nie odczuwałem żadnych dobrych efektów. Na punktach lubię sobie popatrzeć, co jest dobrego i kiedy mam na to ochotę, to po prostu to jem. Zawsze dobrze wchodzi mi chleb z wegańskimi pastami. Gdy mam ochotę skuszę się też na coś słodkiego.
Biegasz z zegarkiem? Używasz go?
Po biegu, na trasie którego zgubiłem się, w końcu kupiłem zegarek. Mam teraz Coros Apex. I to jest świetna rzecz! Cieszę się, że już nie muszę cały czas wyjmować telefonu. Ciągle coś sprawdzałem, cały czas klikałem…. trasę, godzinę, o której będę na mecie. Teraz wszystko od razu widzę w jednym miejscu na ekranie zegarka. Najbardziej podoba mi się to, że zegarek po prostu jest mały.
A co z kijami?
Miałem kije i wydawało się, że mi pomagają. Kupiłem je pod koniec sezonu 2018 i byłem tym podekscytowany. Pojechałem z nimi na Lazovkę i Kysucką. Przed Stíhačką pomyślałem, że ze względu na kamienisty teren mogą mi przeszkadzać. Nie zabrałem kijów i stwierdziłem, że biegnie mi się dobrze. Potem jeszcze biegłem Vychodniarską Syovkę bez kijów i już tak mi zostało. Tak więc teraz wszystko biegam bez kijków.
Kiedy jesteśmy przy sprzęcie, jakie buty lubisz najbardziej?
Biegam w Altrach, ale denerwuje mnie, że szybko się rozpadają. Ciągle szukam więc promocji (śmiech). Kupiłem King MT Altra i biegałem w nich przez cały sezon, więc te buty lubię najbardziej.
Co tak bardzo spodobało Ci się w bieganiu, że porzuciłeś inne sporty?
Głównie to wolność. Możesz biegać naprawdę wszędzie. Na rowerze ogranicza cię trasa, gdzie możesz wjechać, no chyba, że chcesz pchać rower pod górę. Żeby się wspinać potrzebujesz skał. A biegać możesz wszędzie. Czy jest droga czy jej nie ma, czy są góry czy ich nie ma. No i mogę iść pobiegać w każdej chwili i nie muszę szukać nikogo, kto będzie biegał ze mną. Podoba mi się różnorodność tego, czego można doświadczyć podczas biegania.
W tym roku zostałeś zwycięzcą ligi Slovak Ultra Trail. Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?
Chciałbym biegać głównie dla przyjemności. Jeśli będę miał czas, to będę startował w zawodach. Chętnie się pościgam na słowackich imprezach, bo są naprawdę dobre. Nie biegałem nigdy za granicą, ale chciałbym. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w przyszłym roku pobiegnę Transylwanię. Może jeszcze coś innego, zobaczymy. Nie jestem na razie nigdzie zapisany.
Oprócz tego, że świetnie biegasz, również świetnie piszesz.
Dziękuję! Jestem zaszczycony takimi słowami. Wszystko zaczęło się od Stravy. Tak, tej aplikacji (śmiech). Gdy coś mnie zainteresowało, zostawiałem tam swoje komentarze. Z czasem doszedłem do wniosku, że jeżeli chcę napisać coś dłuższego – na Stravie nie było takiej możliwości – to dobrze byłoby to napisać w innym miejscu i tak powstał mój blog (https://matoravec.github.io/). Piszę jednak mało. Tylko wtedy, gdy jest to bieg, o którym mam coś więcej do powiedzenia.
Podziwiam Cię! Jak udaje Ci się to wszystko dostrzec podczas biegu, kiedy pokonujesz trasę z taką prędkością? Czyta się jakbyś był na spacerze… a na koniec meldujesz się na mecie po 9 godzinach!
Kiedy biegnę i rozglądam się, to rejestruję to, co jest dookoła. Czasem zostaje to w głowie, a czasem nie. Na przykład z Lazovki pamiętam niewiele. Biegłem z Majom, więcej rozmawiałem i żartowałem niż zwracałem uwagę na otoczenie. Nawet więc o tym nie napisałem na blogu.
Jako zwycięzca Ligi Slovak Ultra Trail 2020 co byś chciał powiedzieć innym ultrasom?
Po pierwsze, to dziękuję wszystkim za to, że po prostu jesteście. Cieszę się, że mogę być częścią tej wspólnoty.
W sezonie 2020 Matej zwyciężył m.in. podczas takich biegów Slovak Ultra Trail jak:
Kysucka Stovka 2020 – 1. miejsce (11:45:09)
Ponitranska Stovka 2020 – 1. miejsce (9:53:58)
ULTRAPOBEHAŇÄ 56 2020 – 1. miejsce (5:24:25)
Zdjęcie „otwarciowe”: Adrian Korenič
Wywiad w oryginale ukazał się na portalu Slovak Ultra Trail > TU
——————————————————————————————————————————————-
Slovak Ultra Trail
SLOVAK ULTRA TRAIL to stowarzyszenie zrzeszające organizatorów biegów ultra i marszów długodystansowych na Słowacji. Powstało w 2014 roku, a jego celem jest współpraca mająca na celu nie tylko dzielenie się wiedzą i doświadczeniem, ale również zwiększenie popularności biegów i marszów długodystansowych na Słowacji. Trasy biegi i marszów skupione wokół SUT prowadzą od Karpat Małych i Białych, przez Beskidy Kysuckie, Góry Klonowe, Fatrę Małą i Wielką, Magurę Orawską, Tatry Niskie i Wierchowinę Lubowiecką aż po Wołowiec. SLOVAK ULTRA TRAIL to także społeczność wspaniałych ludzi, nie tylko biegaczy, ale także wolontariuszy i wszystkich tych, którzy wspierają organizatorów. Portal Runadtravel.pl jest oficjalnym polskim partnerem mediowym Slovak Ultra Trail.