4 czerwca 2018 By RUNSTYLE, RZECZY With 4806 Views

Hajrá, hajrá! Czyli francuskie Kalenji na węgierskim biegu (kolekcja męska 2018)

W ciągu ostatnich kilku lat kolekcja trailowa Kalenji nie tylko się rozwinęła, ale i dzięki ciągłej pracy nad udoskonalaniem produktów oraz atrakcyjnej cenie, zyskała wierne grono fanów. Można powiedzieć, że jestem jednym z nich, bo sprzęt biegowy z logo Kalenji towarzyszy mi od początku mojej biegowej przygody. Najnowszą trailową kolekcję Kalenji na sezon 2018 sprawdziłem podczas jednego z biegów w ramach tegorocznej edycji Ultra Trail Hungary na Węgrzech.

4.06.2018 r.

Autor: Andrzej Gałązka

Moje pierwsze buty „asfaltowe” były z logo Kalenji… Pierwsze buty trailowe również… Po pierwszy plecak biegowy oczywiście również wybrałem się do Decathlonu. Na starcie okazało się, że wielu biegaczy postąpiło dokładnie tak jak ja… Świecące w światłach czołówek owalne kontury plecaków Kalenji to widok (prawie jak reklamowy kadr), jaki towarzyszył mi na pierwszym jeszcze nocnym podejściu w lesie. W ciągu tych kilku lat kolekcja trailowa Kalenji nie tylko się rozwinęła, ale i dzięki ciągłej pracy nad udoskonalaniem produktów oraz atrakcyjnej cenie, zyskała wierne grono fanów. Można powiedzieć, że jestem jednym z nich, bo sprzęt biegowy z logo Kalenji towarzyszy mi od początku mojej biegowej przygody. Moje kolejne spotkanie, tym razem na szerszą skalę i z mocno już rozbudowaną kolekcją trailową Kalenji, miało miejsce jesienią 2016 roku we Francji podczas jednego z biegów Festival des Templiers. Była to okazja nie tylko do pobiegnięcia w pełni wyposażanym w sprzęt Kalenji, ale również – wraz z innymi dziennikarzami – do spotkania się i porozmawiania z francuską ekipą odpowiadającą m.in. za rozwój produktów trailowych Kalenji. Pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie ich duże zaangażowanie i ciekawość naszych opinii. Może pewnym wyjaśnieniem będzie to, że wszystkich naszych rozmówców następnego dnia spotkaliśmy biegnących na trasie Marathon des Causses. Pani projektująca koszulki napotkana na jednym z punktów odżywczych nie zapytała mnie „How are you?”, ale konkretnie „Andrzej, how is your textiles?” 🙂 Od tego czasu minęły dwa lata. Podczas prezentacji kolekcji Kalenji na kolejny sezon byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, gdy zobaczyłem, że niektóre uwagi dziennikarzy ze spotkania zostały uwzględnione i wdrożone do produkcji (np. zupełnie nowy fason kurtki przeciwdeszczowej – brawo Miki!).

fot. materiały prasowe organizatora biegu UTH

Najnowszą trailową kolekcję Kalenji na sezon 2018 sprawdziłem podczas jednego z biegów w ramach tegorocznej edycji Ultra Trail Hungary na Węgrzech. UTH od pierwszej edycji zagościł na stałe w moim biegowym kalendarzu i po Biegach w Szczawnicy jest moim drugim wiosennym #MustRun. Podobnie jak w latach ubiegłych, tak i w tym roku pobiegłem Szentendre Trail, czyli 54 km prowadzone piękną i urozmaiconą trasą po naddunajskich górkach (kto był na UTH po raz pierwszy mógł się zdziwić niektórymi podejściami) i dolinach.

Buty Kiprun Trail XT7


Kiprun Trail XT7 to już kolejne „wcielenie” tego sztandarowego trailowego modelu, uznawanego za but uniwersalny, który „da radę” na większości nie tylko polskich szlaków. Model ten zmienia się ewolucyjnie, więc nadal mamy dobrą amortyzację, trzymanie stopy i świetną przyczepność. Z nowości warto wspomnieć o nowym składzie podeszwy, w której zastosowano nowy kauczuk jeszcze bardziej zwiększający przyczepność. Moje ogólne pozytywne wrażenia wynikają zapewne z tego, że XT (jak również inne modele butów biegowych Kalenji) pasują do mojej stopy. Po raz kolejny przekonałem się, że to buty, które nie potrzebują rozchodzenia czy też rozbiegania. Mogę założyć je na nogę i od razu zrobić długie wybieganie. W Kiprun Trail XT7 wybiegłem więc od razu na trasę 54-kilometrowego Szentendre Trail.

Początek i końcówka biegu to miejskie uliczki i szutrowe alejki. A pomiędzy podbiegi (zamieniające się oczywiście czasami w podejścia, jak ma to miejsce w przypadku dwóch gór na trasie) i żwawe zbiegi, ścieżki w zacienionych wąwozach i strumyki, których ominąć się nie da. W tym roku, pomimo wcześniejszych opadów, trasa była sucha, błota było jak na lekarstwo, pojawiło się jedynie w miejscach pokonywania strumyków. Na tak urozmaiconej trasie XT7 sprawowały się dobrze, zarówno na podejściach (czasem bardzo stromych) czy też zbiegach wąskimi ścieżkami albo leśnymi drogami, jak i w podmokłych okolicach potoków – ani razu nie miałem wrażenia, że tracę przyczepność. Nie było też sytuacji poczucia dyskomfortu. Za podsumowanie niech posłuży taka myśl, że w trakcie biegu zapomniałem zupełnie o butach (choć cały czas miałem je na nogach), a one ani przez chwilę nie przypominały o sobie.

Spodenki kompresyjne Trail


Można powiedzieć, że spodenki kompresyjne Kalenji – znane i popularne wśród trailowych biegaczy – to kolejny klasyk ze stajni Kalenji. Ich dużą zaletą – oprócz tego, że fajnie wyglądają i są wygodne – jest ich funkcjonalność. Spodenki mają bowiem pas, w którym znajduje się wiele pojemnych kieszonek – dwie z przodu, dwie podobne z tyłu i jeszcze dwie małe kieszonki na żele.
Spodenki zewnętrzne – w porównaniu z modelem sprzed dwóch lat – zmieniły się jedynie kolorystycznie. I na razie naprawdę nie przychodzi mi do głowy, co jeszcze można byłoby w nich udoskonalić. Może wy macie jakieś pomysły? Jeżeli chodzi o spodenki wewnętrzne, to w moim subiektywnym odczuciu o wiele lepiej dopasowują się do ciała, a materiał, z którego są wykonane jest o wiele bardziej przyjemny w dotyku. Co do zalet kompresji nie będę się wypowiadał, natomiast dobre przyleganie wewnętrznych spodenek daje mi pewność, że nawet po wielu godzinach nie będę miał żadnych obtarć.

Koszulka z krótkim rękawem Perf Trail Kalenji

fot. materiały prasowe organizatora biegu UTH

Przyznam się, że podobną koszulkę sprzed dwóch lat, po kilku biegach, schowałem głęboko w szafie. Miałem wrażenie, że słabo oddychała i mało przyjemna była jej „plastikowość”. Dlatego do nowego modelu, który na pierwszy rzut oka różni się tylko kolorystyką, podchodziłem „z pewną nieśmiałością”. Już jednak po wzięciu koszulki pierwszy raz do ręki miałem wrażenie, że materiał jest zdecydowanie przyjemniejszy w dotyku. Koszulka ma też szerokie siateczkowe panele wentylacyjne po bokach i w dolnej części na plecach, które dobrze „chłodzą” podczas biegu. Moim zdaniem, zmiana materiału znacząco poprawiła komfort i przyjemność użytkowania. Dużym zaskoczeniem było dla mnie, że również to, że koszulka nawet po długim intensywnym bieganiu nie chłonie zapachu potu. Kiedy zdjąłem ją po 54 km biegu w w węgierskim upale, była wilgotna, ale… napiszę wprost… nie śmierdziała. Koszulka ma również dwie małe kieszonki na żele oraz silikonowe wzmocnienia na ramionach, przydatne podczas biegania z plecakiem.

Plecak 10 l


Plecak o takiej pojemności – moim zdaniem – przeznaczony jest na dłuższe biegi niż ten, w którym biegłem. Wybrałem go jednak świadomie i celowo. Dlaczego? O tym za chwilę. Do „dziesiątki” spakujecie wymagane wyposażenie nawet na długie biegi. Z tyłu mamy główną komorę zapinaną na suwak na całej długości plecaka. Do tego oddzielne „wejście” na 1 l bukłak (dostępny w komplecie z plecakiem), co jest dobrym rozwiązaniem, bo podczas wkładania i wyjmowania bukłaka nie musimy otwierać komory głównej. Z tyłu mamy również dodatkową, zewnętrzną, łatwo dostępną kieszeń z elastycznej siateczki. Wewnątrz głównej komory jest jeszcze mała kieszonka zapinana na suwak.


Z przodu natomiast jest to, co w tym plecaku podoba mi się najbardziej – na szelkach znajduje się sześć pojemnych kieszonek, z tego dwie przeznaczone na półlitrowe soft flaski (do kupienia oddzielnie). Sprzęt obowiązkowy na UTH był ograniczony do minimum (w komorze głównej miałem tylko kurtkę od deszczu i apteczkę), w plecaku miałem więc mnóstwo wolnego miejsca. Wybrałem go jednak właśnie ze względu na kieszenie z przodu i możliwość zamontowania soft flasków, z którym od pewnego czasu bardzo lubię biegać. Natomiast jeśli ktoś woli biegać z bukłakiem, będzie miał jeszcze dwie dodatkowe pojemne kieszenie z przodu. W mniejszych kieszonkach zmieściły się żele, a kolejna kieszonka służyła mi za śmietnik na opakowania po nich.

System regulacji plecaka to trzy regulowane taśmy z przodu i dwie po bokach przy szelkach. System taki w zupełności zapewnia stabilność plecaka – nawet, gdy mamy pełne flaski z przodu, plecak nie podskakuje i nie przesuwa się.

W tylnej części po bokach mamy też gumki z silikonowym wykończeniem. Przeznaczone są do przytroczenia złożonych kijków. O takim systemie montowania nie mogę się wypowiedzieć, gdyż podczas biegania z tym plecakiem nie używałem kijów.

Soft Flaski 500 ml

„Jaki soft flask jest, każdy widzi”. A tak w skrócie soft flask to elastyczny bidon z ustnikiem z zaworkiem, który otwiera się dopiero po nagryzieniu ustnika. W wersji Kalenji jest jeszcze dodatkowe zabezpieczenie zamykające zawór po przekręceniu ustnika. W trakcie biegu zawsze miałem to zabezpieczenie w pozycji otwartej. Jest to jednak przydatna opcja, którą warto stosować np. w trakcie transportu plecaka czy samych napełnionych już flasków.

*Hajrá, hajrá! – ten węgierski zwrot w wolnym tłumaczeniu oznacza nic innego jak polskie zachęcanie biegaczy do dania z siebie wszystkiego, czyli „dajesz, dajesz!”

O KOLEKCJI DAMSKIEJ przeczytasz >>> TU

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *