Marek Wikiera, Andrzej Gondek i Daniel Lewczuk ostatni rok spędzili na realizacji projektu 4 Deserts. Pokonali 4 pustynie. Tym samym jako pierwsi Polacy znaleźli się w gronie osób należących do Grand Slammers, czyli tych, którzy w ciągu jednego roku znajdą się na mecie na Saharze, Gobi, Atkamie i Antarktydzie. Zapraszamy na fotorelację, którą specjalnie dla portalu www.runandtravel.pl przygotował Marek Wikiera.
Wejście do portu w Ushuaia. Miejsca naszego startu do The Last Desert. Ushuaia to najdalej położone miasto w Ameryce Południowej. A jednocześnie najbliżej Antarktydy. Średnia temperatura w roku to 6 C, a najwyższa w lecie to 9 C.
Pierwszego dnia na statku odbyła się odprawa techniczna, sprawdzenie obowiązkowego sprzętu wymaganego od każdego zawodnika w czasie startu na Antarktydzie. Lista sprzętu była znacznie dłuższa niż na poprzednich pustyniach. Doszły między innymi dodatkowe ubrania, sprzęt pozwalający na spędzenie nocy na lądzie, gdyby nie udało nam się wrócić na statek, raki na buty…
Daniel. Pierwsze zejście na ląd. Niesamowite uczucie. Wręcz mistyczne. JESTEM NA ANTARKTYDZIE!
Start Etapu 1. Zaczęło się. Wreszcie. Ten długo oczekiwany moment. Zwieńczenie naszych rocznych trudów. Początek a zarazem koniec.
Marek. W trakcie etapu 1. Część trasy wiodła plażą morza. Zimno. Wiał silny wiatr. Za plecami pozostałości po stacji badawczej.
Tadashi Murakami – najstarszy zawodnik – 66 lat. Wspólnie zmagaliśmy się na 4 pustyniach. Poza tym, miał na swoim koncie starty w wielu biegach ultra na świecie.
Zawodnicy w trakcie etapu 1. To dopiero początek zmagań, ale dla wielu niezmiernie trudny. Po dwóch dniach spędzonych na morzu, wśród fal sięgających do 10 m.
Etap 2. Transport zawodników na ląd. Wielkie ilości kry utrudniały możliwość swobodnego lądowania. Zdarzało się, że pontony były blokowane przez lód.
Marek. Przed startem etapu 2. Jeszcze uśmiechnięty. Ale niedługo ten uśmiech zniknie. Ten etap to walka w kopnym śniegu po kolana przez kilka godzin.
4 Deserts Team Polska. Start etapu 2. Jest moc i siła.
Przygotowanie do startu. Przebranie w ubrania biegowe, buty biegowe… Na wszelki wypadek mamy ze sobą zapasowe komplety ubrań, dodatkowe jedzenie oraz sprzęt do spania.
Tego dnia było bardzo ciężko. Sypki śnieg po kolana. Pot wylewał mi się z rękawów.
To nieprawdopodobne. Już tylko jeden etap dzieli nas od zwycięstwa. Przygotowania do startu przed etapem 4 Jest bardzo zimno i wietrznie. Dwie czy trzy warstwy odzieży? Trudna decyzja.
Etap 4. Na ostatniej „prostej”. Niesamowite emocje. Ruszamy. Andrzej chce jeszcze zawalczyć o 3 miejsce. Mnie się też marzy oczko w góre…
Daniel i Marek. Finisz. Zrobiliśmy to. Daliśmy radę. Antarktyda zdobyta!
Można? Można! Granice są w nas. Przede wszystkim w naszych głowach. I to wyłącznie od nas zależy czy je przełamiemy.