Jak zacząć biegać, jeśli nigdy w życiu wcześniej nie zdarzyło Ci się biegać (chyba że za wjeżdżającym na przystanek autobusem)?
A zatem jest decyzja – bierzesz się za bieganie! W końcu wszędzie piszą, że cardio, że kondycja i takie tam.
Po pierwsze – gratulacje!
Masz w sobie motywację, entuzjazm i pewnie trochę obaw. Normalne. Bieganie to świetna aktywność, ale trzeba trochę czasu, żeby ją docenić. Pozwól, że Ci trochę doradzę, jak uniknąć zniechęcenia na samym początku. Zasznuruj więc buty (na razie w przenośni) i rozłóżmy to całe bieganie na czynniki pierwsze.
Krok 1: Miej realne oczekiwania
Nie będziesz gnać jak gazela pierwszego dnia. Ani dwudziestego dnia. I to jest całkowicie OK.
Na początku do swoich największych osiągnięć być może zaliczysz:
– Prawidłowe dobranie butów do biegania.
– Odkrycie, które legginsy lub spodenki nie spadają albo nie wżynają się w tyłek po 100 metrach.
– Niewdepnięcie w psią kupę po 3 minutach truchtu.
Krok 2: Zacznij od małych rzeczy
Połączenie marszu i truchtu to najlepsze rozwiązanie na początek. Pomyśl o bieganiu z przerwami, na przykład:
Biegnij 1 minutę, idź 2 minuty, powtórz 6 razy. Albo nawet biegnij przez 30 sekund, idź 2 minuty. Jeśli po 6 takich powtórzeniach nadal chcesz to robić – gratulacje! To znaczy, że jesteś na dobrej drodze.
Krok 3: Zainwestuj w buty do biegania
Nie biegaj w swoich starych trampkach ani w nowych modnych sneakersach z grubą i sztywną podeszwą. Idź do sklepu sportowego, najlepiej takiego z personelem, który Ci doradzi. I poproś o radę – w ten sposób unikniesz nietrafionego zakupu butów, które są owszem bardzo ładne i napisali, że sportowe, ale na przykład są kompletnie niedopasowane do twoich stóp.
Dodatkowa wskazówka: zainwestuj w skarpetki do biegania – najlepiej te z płaskimi szwami albo bezszwowe.
Krok 4: Stwórz ulubioną playlistę (albo znajdź ciekawy podcast lub audiobook)
Niektórzy nie znoszą chodzić na zewnątrz w słuchawkach, ale zawsze możesz spróbować czegoś posłuchać podczas biegania. Fajna muzyka daje kopa, ciekawy podcast odwraca uwagę od Twojego „ciężkiego zadania” i… sapania.
Z dobrą muzą 2 kilometry miną jak z bicza strzelił i może nawet zapomnisz, że poruszasz nogami.
Krok 5: Nie zwracaj uwagi na innych
Tak, ten facet w jaskrawych szortach właśnie wyprzedził Cię po raz trzeci na pętli wokół parku. Ta kobieta w sportowym topie nawet się nie spociła, podczas gdy Ty sapiesz po minucie biegania jak lokomotywa. I tak, ten starszy mężczyzna idący żwawo jakoś dotrzymuje ci kroku, gdy Ty biegniesz.
To – nie – ważne! Każdy kiedyś zaczynał i było mu ciężko.
Krok 5: Odpoczynek to część planu
Nie musisz biegać codziennie. Wręcz tego unikaj. Mięśnie potrzebują czasu na regenerację, szczególnie w pierwszych tygodniach, kiedy wydaje się, że wszystko Cię boli po marszobiegu.
Spróbuj biegać 3 razy w tygodniu.
Co robić w dni wolne? Rozciągać się, spacerować, iść na zajęcia z mobility lub jogi lub po prostu cieszyć się, że jesteś teraz biegaczem/biegaczką.
Rzeczy, które są normalne, kiedy zaczynasz biegać
- Wątpliwości, czy bieganie jest rzeczywiście dla normalnych ludzi i co oni fajnego w nim widzą.
- Myśli typu „cardio- srardio”.
- Pot pojawiający się w miejscach, o których nie wiedziałeś, że można się tam spocić.
- Machający do Ciebie obcy facet lub babka, którzy też biegną.
- Zatrzymywanie się, aby „zawiązać buta”, kiedy tak naprawdę potrzebujesz tylko odetchnąć i wdzięczność za czerwone światło na przejściu dla pieszych.
- Gdzie ten legendarny wiatr we włosach? Ty na początku możesz czuć się jak lodołamacz przedzierający się przez krę zamarzniętej tafli syberyjskiego jeziora
Złota zasada: Regularność ważniejsza niż tempo
Nie musisz biegać szybko. Musisz biegać często. Nawet jeśli jest to tylko kilka minut, konsekwencja jest tym, co robi różnicę. Zmienia „to jest ciężkie i nudne” w „hej, to staje się za każdym razem coraz łatwiejsze” albo „chyba mi się to zaczyna podobać”.
Końcowe przemyślenia
W momencie, gdy idziesz na pierwszy bieg lub marszobieg – niezależnie od tego, czy jest to 30 sekund, czy 10 minut – dołączasz do klubu. Klubu ludzi, którzy są zdyszani, trochę (lub bardzo) spoceni, ale sprawniejsi od tych wszystkich co zostali na kanapie albo jadą do McDrive’a zapodać sobie hamburgera z frytkami.
I pamiętaj: bieg to najprostsza, najszybsza do zrealizowania i najtańsza (póki nie zaczniesz się zapisywać na kultowe zawody) aktywność. Po prostu wychodzisz z domu i biegniesz.
A teraz zawiąż naprawdę buty i zrób ten pierwszy biegowy krok.
Przeczytaj również: