Krzysztof Gajdziński: Nie obstawiałbym, że wiosenny ŁUT 2021 będzie najbardziej suchą edycją w historii.

„Stwierdziliśmy, że i my i zawodnicy jakoś wytrzymamy bez expo, koncertów i ciągnących się pikników na mecie. Najważniejsze jest przemierzanie biegiem krainy Łemków, a tylko tyle jesteśmy w stanie w tej chwili zrobić.” Z Krzysztofem Gajdzińskim, dyrektorem biegu Łemkowyna Ultra Trail rozmawiamy o wyjątkowej, bo wiosennej edycji, która odbędzie się w dniach 15-16 maja 2021.


2.05.2021 r.

Andrzej Gałązka: Od lat biegaliśmy się w Beskidzie Niskim na Łemkowyna Ultra Trail jesienią. W tym roku spotkamy się nie tylko w październiku, ale i w maju. Skąd ta wiosenna edycja ŁUT?
Krzysztof Gajdziński: To prawda. Nam zawsze ten bieg jakoś najbardziej pasował jesienią. Po pierwsze – widoki są wtedy nieziemskie. Po drugie – kiedy startowaliśmy z ŁUT kalendarz biegów ultra na jesień był bardzo skąpy. No i ta pustka na szlakach jesienią, tajemnicze mgły. Beskid Niski spotęgowany. Natomiast, kiedy impreza startowała myśleliśmy też o maju. Wtedy drzewa owocowe w tych wszystkich opustoszałych miejscowościach na trasie kwitną, a trawa, której jest po drodze mnóstwo, jest tak soczyście zielona, że czuje się niesamowitą energię przyrody budzącej się do życia. Kiedy w październiku stanęliśmy przed koniecznością przeniesienia imprezy, naturalny okazał się właśnie maj.

Łemkowyna to nie tylko jesienne błoto, ale i spotkania podczas odbioru pakietów, expo, koncert i impreza na zakończenie w Komańczy. Jak będzie wyglądała majowa edycja ŁUT pod względem organizacji?
Krzysztof Gajdziński: Tak, Łemkowyna to dotychczas nie był tylko bieg, ale też dużo fajnych spotkań wokół. Nie ma co ukrywać – tych pobocznych atrakcji nie będzie. Można było powiedzieć sobie albo wszystko, albo nic, ale kto wie, kiedy sytuacja wróci do normalności na tyle, by zrobić koncert i dekorację na kilkaset osób na mecie? Stwierdziliśmy, że i my i zawodnicy jakoś wytrzymamy bez expo, koncertów i ciągnących się pikników na mecie. Że jednak najważniejsze jest przemierzanie biegiem krainy Łemków, a tylko tyle jesteśmy w stanie w tej chwili zrobić.
A zatem główne zmiany to:
– starty w grupach 4-osobowych co 30 sekund,
– bardzo szybkie i sprawne wydawanie pakietów startowych (bez legendarnej kontroli wyposażenia),
– na punktach zero samoobsługi, ale wciąż dużo dobroci dla żołądka,
– suport zawodników poza punktami odżywczymi w wyznaczonych przez nas miejscach,
– na mecie znacznie mniejsze miasteczko, brak dekoracji, koncertu.
Ale wierzymy, że dłuższy dzień, bardziej przychylna aura i nowe wiosenne doznania Beskidu Niskiego wynagrodzą te przejściowe uszczuplenia imprezy.

Z jakimi ograniczeniami muszą liczyć się osoby, które będą startować w majowym ŁUT? 
Krzysztof Gajdziński: Na pewno będziemy bezwzględnie przestrzegać dezynfekcji rąk przed wejściem do stref kontaktu (biuro, starty, punkty, meta, sanitariaty itp.). Punkty odżywcze staną się bardziej miejscem wydawania jedzenia niż miejscem odpoczynku i konsumpcji jak dotychczas.
Zmienia się też istotnie rola suportu. Z jednej strony coraz bardziej zachęcamy uczestników długich tras (150 i 100 km) do posiadania własnego suportu. Głównie ze względu na brak możliwości spania na punktach, co przy 150-tce pokonywanej na limicie może być poważną przeszkodą. Z drugiej strony na punkty nie możemy wpuszczać osób postronnych i gromadzić tłumów. Dlatego wyznaczymy dodatkowe strefy pomiędzy naszymi punktami odżywczymi. Będą to wcześniej wskazanie miejsca ze stosunkowo dobrym dojazdem i przestrzenią do parkowania. Dzięki temu suportom będzie łatwiej obsługiwać swoich zawodników, a my nie musimy martwić się o tłumy na punktach.

Czym będzie wyróżniać się wiosenna edycja?
Krzysztof Gajdziński: Na pewno dłuższy dzień zrobi robotę. Zasadniczo noc będzie krótsza o około 4 godziny względem jesieni. To ogromna różnica w tempie poruszania się, różnica dla oczu i psychiki. Jeśli nie nastąpią jakieś anomalia pogodowe powinno być też znacznie cieplej. Do tego krajobraz zmieni się diametralnie – paleta jesiennych barw lasów mieszanych zamieni się w soczystą zieleń upstrzoną gdzieniegdzie kwiatem jabłoni lub wiśni.

Jakie są warunki na trasie po zimie? Czy fani błota odczują pod nogami zmianę terminu?
Krzysztof Gajdziński: Jeszcze kilka dni temu, po rekonesansie końcówki trasy, powiedziałbym, że błota będzie mniej. Jednak dzisiaj (1 maja) leje cały dzień i to naprawdę rzęsiście. Prognozy na ten tydzień raczej też nie zapowiadają, że cokolwiek wyschnie. Zobaczymy, nie powinno być gorzej niż w 2016 roku, ale nie obstawiałbym za tym, że to będzie najbardziej sucha edycja w historii.

Czy jest szansa, że wiosenna Łemkowyna obok jesiennej i zimowej zostanie już na stałe w biegowym kalendarzu?
Krzysztof Gajdziński: Póki co zupełnie o tym nie myślimy. Chcemy zrobić edycję majową, potem jesienną, już możliwie normalnie. Ale jeśli zawodnikom majowy Beskid Niski się spodoba, to spróbujemy coś wymyślić.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *