„Do zawodów podszedłem ze spokojną głową – narodziny syna sprawiły, że przez kilka ostatnich dni nie myślałem o taktyce i planach na bieg”. Rozmawiamy z Marcinem Świercem, który został Mistrzem Polski w Biegach Górskich na Długim Dystansie. Dystans 43 km – w ramach imprezy Beskidzki Topór – pokonał w czasie 3:22:41.
26.05.2021 r.
Monika Bartnik: Na świecie pojawił się nowy członek Marcin Świerc Team, nie możemy więc zacząć inaczej naszej rozmowy, jak od gratulacji! Życzymy Basi i Tobie, żeby to było jedno z najpiękniejszych doświadczeń w waszym życiu! Czy już czujesz, jak mocno zmieni się wasze życie, również to biegowe?
Marcin Świerc: Bardzo dziękuję w imieniu całej rodziny. Jestem szczęśliwy i za razem zmęczony, ale tego się spodziewałem. Na pierwszym miejscu jest Olek i Basia, i na tym obecnie skupiam się najbardziej. Nie zaniedbuję treningów i staram się je planować z dostosowaniem do obowiązków męża i ojca.
Aleksander chyba dał Ci ogromnego kopa energetycznego… W swoich mediach społecznościowych napisałeś „Wróciłem z dalekiej podróży. Tych zawodów na papierze nie miałem prawa wygrać – słabe treningi, powrót po kontuzjach, ciągle coś było nie tak.” A jednak zrobiłeś to! Zostałeś Mistrzem Polski na długim dystansie! Jak przebiegała rywalizacja z Twojej perspektywy?
Marcin Świerc: Prawie do samego końca nie byłem pewien, czy wystartuję. Dopiero w piątek wieczorem, gdy wróciłem ze szpitala, podjąłem decyzję, że jadę rano na start. Plan był jeden – zero presji, zero rywalizacji, jadę zrealizować swoje założenia i po prostu cieszyć się biegiem. Z resztą na zdjęciach z zawodów można zobaczyć, jak wyluzowany i uśmiechnięty stałem na starcie. Na starcie spotkałem bardzo mocną ekipę biegaczy. Wiedziałem, że o zwycięstwo będzie bardzo ciężko. Ale robiłem swoje, z każdym kilometrem ciesząc się pierwszym od 1.5 roku startem – bardzo mi tego brakowało. Myślę, że wygrało doświadczenie – młodzi zawodnicy, mimo że trenują bardzo mocno, to brakuje im jeszcze doświadczenia, które pojawia się z wiekiem. Czasem, kiedy widzę ich treningi, to sam wpadam w dołek, że tak słabo trenuję. Jednak na wynik składa się wiele czynników (wytrzymałość, trening, taktyka, sprzęt), a wygrywa ten, kto jest pierwszy na mecie. Wszystkie te czynniki muszą się zgrać w jednym czasie i miejscu. Tak to było u mnie…
Co na trasie zagrało, a co jeszcze byś poprawił?
Marcin Świerc: Myślę, że spokój i rozwaga. Znałem trasę – byłem na rekonesansie z swoimi zawodnikami. Jestem zadowolony z zaplanowanego odżywiania na trasie. W ostatnim czasie skupiłem się na dopracowaniu tego elementu. Pomogli mi w tym specjaliści od żywienia sportowców – Maurten. Na Mistrzostwa Polski mogłem sprawdzić, jak wyjdzie to w praktyce. Trochę mnie trapiło przeciążenie kolana – jeszcze przed zawodami walczyłem w Sportoklinik o pełną sprawność i luz w nodze. Może poprawiłbym ciut lepsze zaplanowanie suportu, ale te zawody były trochę na wariata. Jeśli chodzi o sprzęt biegłem w butach prototypach Columbia i również one się spisały – był to dla nich twardy test. Nawet trochę pękły. To sygnał dla inżynierów Columbia, że są słabe punkty i trzeba jeszcze nad nimi popracować. Fajnie było wrócić po prostu do biegania i będę miał pozytywne wspomnienia po Andrychowie.
„Rozgrywałem swoje zawody w głowie”. Twoje zwycięstwo pokazuje, jak ważna w rywalizacji jest oprócz kondycji fizycznej, nasza kondycja psychiczna. O czym więc myśli Marcin Świerc, kiedy staje na linii startu a potem biegnie? Jak Ty radzisz sobie w gorszych momentach, jak się motywujesz?
Marcin Świerc: Do zawodów podszedłem ze spokojną głową – narodziny syna sprawiły, że przez kilka ostatnich dni nie myślałem o taktyce i planach na bieg. Cieszyłem się z biegu, a w trudniejszych momentach napędzała mnie myśl, że dzisiaj chce być tak mocny i dzielny jak Basia dzień wcześniej. To pchało niesamowicie do przodu. Teraz mam już inną motywacje – robię to dla rodziny.
Czy po tym zwycięstwie już bardziej pozytywnie patrzysz na startową przyszłość? Jakie masz plany na ten rok?
Marcin Świerc: Przede wszystkim cieszę się, że mogliśmy nareszcie wystartować razem w biegu takim, jakie znamy sprzed pandemii. Mam nadzieję, że tak już pozostanie. Moje plany ciągle są weryfikowane przez sytuację pandemiczną. Jeśli nic się nie zmieni, to chciałbym w najbliższym czasie wystartować w 3 x ŚNIEŻKA, Tatra Skymarathon, Mistrzostwa Polski na Chudym Wawrzyńcu. Wygrywając tytuł MP również mam nominację na Mistrzowska Świata i to też będzie cel, jeśli zawody się odbędą.
Twoje sukcesy to również sukcesy Twoich zawodników. Michał Korek wygrał Łemko Trail podczas wiosennej edycji Łemkowyna Ultra Trail, Kamil Dąbrowski jako pierwszy pokonał 100-milową trasę 100 Miles of Beskid Wyspowy. Jak ważne jest dla Ciebie przekazywanie swojego doświadczenia i wiedzy innym?
Marcin Świerc: Bardzo ucieszyły mnie wiadomości od chłopaków. Byli bardzo mocni! I wierzę, że to jeszcze nie są ich ostatnie słowa. Przekazywanie mojej wiedzy i współpraca z biegaczami to duża część mojej pracy. Wyniki uzyskiwane przez moich zawodników napędzają mnie w podobnym stopniu jak mój własny rozwój. Bardzo chciałbym wyróżnić tutaj Dominika Milewskiego, który współpracuje ze mną od dłuższego czasu i osiągnął świetny, czwarty wynik na Mistrzostwach Polski na długim dystansie, wygrywając z utytułowanymi biegaczami. Będą z niego ludzie Cały czas rozwijam swój trenerski warsztat i staram się przekazywać biegaczom Marcin Świerc Teamu wiedzę sprawdzoną przez siebie i naukę. Ciągle też marzę o założeniu swojej „szkoły” – czyli miejsca, gdzie moi zwodnicy i inni biegacze będą mogli trenować wspólnie i podnosić swój poziom sportowy.
Zdjęcie „otwarciowe”: Jan Nyka
Mistrzostwa Polski w Biegach Górskich na Długim Dystansie odbyły się na dystansie 43 km w ramach biegu Beskidzki Topór.
1. Marcin Świerc (3:22:41)
2. Andrzej Witek (3:23:20)
3. Adrian Bednarek (3:23:58)