29 września 2019 r. odbędzie się trzecia edycja biegu The Ultra Mirage® El Djerid (UMED), czyli 100-kilometrowego biegu ultra, odbywającego się na tunezyjskiej części pustyni Sahara. W biegu wystartuje dwóch Polaków – Piotr Rogórz i Dariusz Wojda – którzy wezmą również udział w rywalizacji drużynowej, tworząc 5-osobowy team razem z mocną ekipą biegaczy z Ukrainy.
Piotr Rogórz i Dariusz Wojda to dwóch polskich zawodników, którzy już 29 września 2019 r. wezmą udział w trzeciej edycji biegu The Ultra Mirage® El Djerid (UMED), czyli 100-kilometrowym biegu ultra, odbywającym się na tunezyjskiej części pustyni Sahara. Polacy wezmą również udział w rywalizacji drużynowej, tworząc 5-osobowy team razem z mocną ekipą biegaczy z Ukrainy. Team powstał z inicjatywy Andreya Vasilenko, który w Ultra Mirage 2017 zajął 7. miejsce.
Zapraszamy do przeczytania rozmowy z Piotrem i Dariuszem przed startem.
Ultra Mirage to bieg na dystansie 100 km, którego trasa poprowadzona jest po tunezyjskiej części pustyni Sahara. Czy to będzie wasz pierwszy bieg w takich okolicznościach przyrody?
Piotr Rogórz: Dokładnie tak, to będzie mój pierwszy raz. Urzekł mnie film promujący ten bieg po pustyni z metą w miejscu, gdzie nakręcany był jeden z epizodów „Gwiezdnych Wojen”. Nigdy nie miałem możliwości startować w takiej scenerii i chciałem doświadczyć czegoś nowego. Słońce, piach i przestrzeń po horyzont. To będzie zupełnie nowe przeżycie.
Dariusz Wojda: Tak, pierwszy, wyjątkowy, zagadkowy. Były do tej pory różne biegi ultra, ale w tak różnorodnej scenerii nigdy. Do przemierzenia/pokonania będą wydmy, skały, wysuszone koryta rzeki, kanion, a wszystko to wokół największego solnego odcinka Sahary, Chott el Djerid i przy ekstremalnej wysokiej dla mnie temperaturze. To również mój pierwszy start połączony ze zbiórką pieniędzy dla Polskiej Akcji Humanitarnej. Celem jest uzbieranie funduszy na budowę studni dla jednej z wiosek w Sudanie Południowym. Do tej pory na konto akcji wpłynęło prawie 17 000 zł, a to jeszcze nie koniec zbiórki. Wiem, że wspólnie możemy wiele dokonać, więc jeśli ktoś chce jeszcze otworzy swoje serducho, podaję link do zbiórki: https://pomagamy.pl/woda/16-1283
Jak wyglądały przygotowania do startu? Czy w ogóle w warunkach polskich można przygotować się do biegania po pustyni?
Piotr Rogórz: Może to dziwnie zabrzmi, ale specjalnych przygotowań nie czyniłem. Pod koniec sierpnia biegłem koronny dystans UTMB i przygotowania były robione w kierunku tego biegu, czyli z nastawieniem na wytrzymałość i ogólną wydolność organizmu. Mam nadzieję, że przełoży się to również na Ultra Mirage. Osobiście nie lubię gorąca i źle znoszę takie warunki. Niestety jedynie, co udało się mi zrobić ze specjalistycznego przygotowania to kilka treningów biegowych w saunie. Polegały one na truchtaniu w miejscu przez godzinę w temperaturze 55 stopni. Mam nadzieję, że te kilka treningów choć trochę pomoże mi w aklimatyzacji do tych ekstremalnych warunków.
Dariusz Wojda: Nasza strefa klimatyczna rzeczywiście nie sprzyja przygotowaniom do takiego biegu. Nie chodzi tu o dystans a o temperaturę i wyjątkowe podłoże. Większość myśli, że piach to piach i jest wszędzie taki sam, co jest nieprawdą. Piach Sahary jest miałki, drobniuteńki, mocno penetrujący, przy podmuchach dostaje się wszędzie, na pewno stopy będą narażone na jego działanie. A same przygotowania? Nawiązałem kontakt z Patrycją Bereznowską, Polką, kobietą, która ukończyła morderczy ultramaraton Badwater, wygrywając klasyfikację kobiet i zajmując 2 miejsce open. Trasę 217km, wiodącą Doliną Śmierci w Kaliforni, przy temperaturze 50 C pokonała w 24 h 13 min. 24 sek., pobijając żeński rekord zawodów. To właśnie ona, drobna kobieta o ciepłym usposobieniu, okazała się prawdziwą skarbnicą wiedzy. Długo rozmawialiśmy o wpływie wysokiej temperatury na ciało biegacza. To Ona, wskazała mi jak powinny wyglądać przygotowania. Treningi w saunie. Czyste szaleństwo, pomyślicie. Ale jak inaczej przyzwyczaić organizm do takiej temperatury i wysiłku, trenując w kraju? Poza normalnymi przygotowaniami, jak do biegów ultra, mieszane treningi aerobowe i beztlenowe, długie, spokojne wybiegania oraz równie ważne i kluczowe treningi w saunie, czyli trucht w miejscu przez godzinę w temperaturze około 45-50 stopni. Dyrektor Gminnego Ośrodka Sportu udostępnił mi saunę na wyłączność, dzięki czemu mogłem spokojnie realizować plan treningowy wg schematu – trening na zewnątrz, a zaraz po jego zakończeniu trening w saunie. Doświadczyłem zupełnie innego rodzaju zmęczenia. Moje ciało wariowało. Walczyłem nie tylko z nim, ale i z głową. To nauka samego siebie. Wychodzenie poza swoją strefę komfortu, ale tak prawie do granic możliwości. Chcę powiedzieć tylko, że przygotowania były bardzo trudne. Teraz mogę powiedzieć, że chyba wiem, co mnie czeka. Chociaż to, co przeżyłem w okresie treningowym to pewnie tylko namiastka tego, co szykuje dla nas Ultra Mirage.
Czy planujecie pojechać „chwilę” wcześniej do Tunezji, żeby się zaaklimatyzować?
Piotr Rogórz: Biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenia ze startów w cieplejszym klimacie, np. na Gran Canarii w 126-kilometrowym biegu, do tej pory sprawdzał się przyjazd w dzień startu i można powiedzieć bieg z marszu. Proces aklimatyzacji trwa zbyt długo, by przyjazd 2 czy 3 dni przed zawodami mógł wiele pomóc, a mam wrażenie, że przy nieroztropnym zachowaniu, czyli wystawieniu się na temperaturę może zaszkodzić. Inaczej by było, gdyby można było przyjechać 2 tygodnie przed planowanym startem. W tym biegu organizator zapewnia transfer z lotniska, więc przyjazd jest w czwartek, czyli 2 dni przed ultra.
Dariusz Wojda: Niestety wspólnie z kolegą nie przemyśleliśmy tego i bilety lotnicze zakupiliśmy tak, aby być na miejscu 2 dni przed startem. Błąd, ale już trudno. Wypadałoby być co najmniej tydzień wcześniej, a tak pozostaje wierzyć, że nasz tryb przygotowań wystarczy. Zawsze zostanie coś do poprawy, na kolejne starty.
Czego najbardziej obawiacie się na trasie?
Piotr Rogórz: Trasa jest płaska, więc jeśli chodzi o trudności w specyfice samej trasy, to nie mam wielkich obaw z wyjątkiem odcinków z tzw. kopnym piaskiem. Doświadczyłem takiego podłoża na bałtyckich plażach i po 20 km truchtu środkiem plaży moje nogi mówiły dość. Jestem osobą o jasnej karnacji, więc najbardziej obawiam się jednak temperatury oraz działania saharyjskiego słońca, ponieważ nie wiem jak bardzo może to wpłynąć na moje samopoczucie i układ krążenia. Doświadczyłem już w tym roku biegu ultra w upalnych warunkach i mogłem pozwolić sobie już po 20 km zaledwie na trucht, ponieważ szybko się przegrzałem. Oczywiście zawsze mogą się zdarzyć jakieś nieprzewidziane okoliczności, takie jak burza piaskowa czy tzw. zły dzień, jednak liczę na dobre samopoczucie.
W jakim czasie planujecie przebiec dystans?
Piotr Rogórz: Biegi ultra, zwłaszcza po górach, traktuję bardziej jako przygodę niż rywalizację i nastawianie się na konkretny czas. Tak jest i tym razem. Oczywiście chciałbym uzyskać jak najlepszy rezultat, jednak nie mając doświadczenia podczas biegów w takich warunkach ciężko jest sondować wynik. Limit wynosi 20 h i jest to 100 km, więc liczę, że będzie to czas w okolicach 18 godzin. Jednak sprawi mi również wielką satysfakcją samo ukończenie tej rywalizacji w limicie zwłaszcza, że średnio 30 % uczestników nie kończy tego biegu.
Dariusz Wojda: Bardzo chciałbym ukończyć bieg przed zachodem słońca, czyli w 12-13 h, ale nie mam pojęcia jak będzie się zachowywało moje ciało, jak zniosę upał, co się będzie działo w głowie no i jak dużo będzie kryzysów, bo one zawsze są. Generalnie to absolutnie nowe doświadczenie, tak więc już samo ukończenie tego trudnego biegu potraktuję jako sukces.
Będziecie rywalizować nie tylko solo, ale również drużynowo. Stworzona została bowiem polsko-ukraińska drużyna 🙂 Jak do tego doszło?
Piotr Rogórz: Możliwość powstania drużyny reprezentującej Europę Wschodnią była dla mnie zaskoczeniem i pojawiła się dopiero we wrześniu po weryfikacji uczestników. Okazało się, że podczas Ultra Mirage jest prowadzona również rywalizacja drużynowa dla zespołów min. 5- osobowych. Biegacze z Ukrainy po konsultacji z Organizatorami wyszli z propozycją stworzenia teamu, więc chętnie skorzystałem z takiej możliwości.
Dariusz Wojda: Myślę, że nie będziemy rywalizować między sobą. Raz, że nie ma takiej potrzeby a dwa, że to na tyle trudny bieg, że zbyt wiele czynników może wpłynąć na postawę podczas startu, więc przygotowanie fizyczne może odgrywać drugorzędną rolę. Piotr niedawno ukończył trudny bieg UTMB na dystansie 178 km, więc ma prawo być zmęczony i odczuwać trudy. Taki bieg, zostawia w organizmie, ślad na dłużej. Zresztą znamy się z Piotrem od lat i bez względu na to, kto wpadnie na metę pierwszy, szczęście dopełni się, gdy drugi z nas również ją przekroczy. A może od początku do końca zrobimy to wspólnie? Zobaczymy już na miejscu. Proszę pamiętać, że ten bieg kończy zaledwie 60% uczestników. Andrei Vasilenko, uczestnik poprzednich edycji Ultra Mirage zapytał mnie na FB, czy wspólnie z Piotrem chcielibyśmy dołączyć do Drużyny Europa Wschód, którą współtworzy z Evgenii Glyva oraz Oksana Riabova. Piotr się szybko zgodził więc mogłem potwierdzić Andrei naszą chęć przyłączenia się. Zaproponowałem jedynie zmianę nazwy na Poland Ukraine Together, co zostało zaakceptowane. Cieszę się z faktu uczestnictwa w drużynie, zawsze to psychicznie wspiera, że mój wynik też się liczy nie tylko indywidualnie, ale i w drużynie.
Czy dystanse ultra są tymi, które lubicie najbardziej?
Piotr Rogórz: Ultra to jest poniekąd przejściem w inny wymiar doświadczania biegu, otaczającej scenerii, jak i samego siebie. Od zawsze kochałem góry, a biegi ultra po górach dają mi możliwość przeżywania w nich wielogodzinnej przygody pełnej zachwytu nad nimi oraz wyciszenia i zmagania się ze swoimi słabościami. Choć biegowo najbardziej lubię półmaratony i maratony górskie, gdzie jestem w stanie pobiec dość szybko i walczyć o miejsca na podium w kategorii, to na wyjazdy zagraniczne zawsze wybieram dłuższe biegi. Dla mnie prawdziwe ultra zaczyna się od 100 km. Uważam, że taki dystans pozwala dopiero przeżyć w pełni głębię doznań ultrasa. Raz jeszcze jednak wspomnę, że póki co traktuję tak długie biegi jako przygodę, jako aktywny i trochę ekstremalny sposób spędzania czasu wolnego i delektowania się pięknem świata niż rywalizację o miejsca. Może właśnie dlatego czerpię z tego taką przyjemność i mogę startować w kilku takich biegach w ciągu roku, a na mecie każdego z nich czuję się lepiej fizycznie niż na starcie. Mam nadzieję, że i tym razem będzie podobnie, choć pod względem warunków termicznych obawiam się najbardziej tego biegu ze wszystkich dotąd.
Dariusz Wojda: Uwielbiam dystanse ultra, ponieważ dają mi wolność myśli, oczyszczają, pozbawiają trosk. Dostaję w prezencie satysfakcję, poznaję swoje możliwości, szansę na walkę ze słabościami. Koniecznie muszą być to biegi w górach lub tzw. terenie. Żadne ultra miejskie. W górach czuję się tak naprawdę wolny.
Gdzie mieliście okazję biegać w tym roku i co planujecie po Ultra Mirage?
Piotr Rogórz: W tym roku niejako skupiłem się na realizacji marzeń biegowych. W styczniu szczęśliwie zostałem wylosowany do biegu Ultra Trail du Mont Blanc na dystansie 171 km i sumie przewyższeń blisko 10 tys. metrów, o którym marzyłem odkąd zacząłem biegać po górach. Jako że ten bieg ma zupełnie inną specyfikę niż Ultra Mirage musiałem wybrać priorytet i postawiłem na UTMB. Wytrzymałość powoli budowałem uczestnicząc w kilku imprezach, takich jak Sudecka Żyleta w edycji zimowej, następnie MIUT, czyli Madera Ultra Trail, która z uwagi na swoją techniczną trasę jest uważana za jeden z trudniejszych biegów na dystansie 115 km. Kolejnym biegiem było czerwcowe ultra w Austrii, czyli Mozart100, który także należy do serii biegów wchodzących w skład UTWT. W sierpniu ukończyłem wspomniane UTMB, z czego jestem najbardziej zadowolony. W tym roku przede mną jeszcze kilka biegów. Maraton Poznań, gdzie liczę na poprawę życiówki; zapewne Maraton Beskidy, w którym będę bronił wygranej w kategorii i być może kolejne ultra w Cape Town i cudownych górach przylądkowych, o ile dyspozycja i środki finansowe pozwolą.
Dariusz Wojda: Ten rok to dla mnie przede wszystkim dwa najważniejsze wydarzenia biegowe – Bieg Rzeźnika i Ultra Mirage. Bieg Rzeźnika (z którym miałem do wyrównania pewne rachunki) w trudnych warunkach ukończony na 65. pozycji, co dało mi mega satysfakcję, a Ultra Mirage – wielka niewiadoma i wyzwanie. Jak co roku, biegłem też maraton w Rzymie (to był piąty), Wielką Prehybę w Szczawnicy czy Bieg Szlak Trafi w Parchatce koło Kazimierza. Plus kilka mniejszych dystansów. A po Ultra Mirage? Tydzień po Saharze bieg na 10 km – genialna impreza biegowa w Susku Starym. Po biegu ognisko, tańce i napoje wzmacniające. Uwielbiam takie klimaty. Ponadto w listopadzie już po raz czwarty udział w organizowanej przeze mnie imprezie Masovia Park Maraton i Półmaraton. Bieg po przepięknych szlakach Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. W międzyczasie, kto wie, może wpadnie jakaś dyszka dla zabawy, a może już zostanę tylko na samym trenowaniu. I to będzie koniec startów w 2019 roku.
Więcej informacji o Ultra Mirage przeczytacie w naszym magazynie on line >>> str. 106 KLIKNIJ!