Kije trekkingowe – dla jednych zbędny balast, dla innych nieodłączny element wyposażenia. Przez lata sam patrzyłem na nie z dystansem, aż w końcu przekonałem się, jak wiele mogą zmienić na trasie. Dziś nie wyobrażam sobie długiego biegu górskiego bez kijów. W tym tekście dzielę się swoim doświadczeniem – kiedy naprawdę warto po nie sięgnąć, jak ich używać i dlaczego kije to coś więcej niż tylko „czwarta para nóg”.
Kiedy zaczęła się moja przygoda z kijami trekkingowymi?
Są takie elementy wyposażenia, które z czasem stają się dla biegacza tak naturalne, jak buty czy plecak z softflaskami. Ale są też takie, które długo budzą wątpliwości – czy naprawdę są potrzebne? Czy nie będą tylko przeszkadzać? Tak właśnie przez lata patrzyłem na kije trekkingowe. Obserwowałem zawodników, którzy na podejściach wyglądali, jakby przeprowadzali atak szczytowy na K2 bez aklimatyzacji, zamiast po prostu biec w zawodach. Moja przygoda z kijami trekkingowymi zaczęła się dość nieśmiało – pierwszy raz sięgnąłem po nie podczas Biegu Rzeźnika, którego trasa prowadziła przez Połoniny. Były to ciężkie, toporne kije kupione na promocji w Lidlu – wówczas myślałem, że „kije to kije” – a ja nie miałem wcześniejszego treningu, znajomości techniki ani świadomości, co właściwie z nimi robić. Szczerze mówiąc: bardziej przeszkadzały niż pomagały. Gubiłem rytm, zahaczałem o przeszkody, a zamiast wsparcia czułem tylko frustrację.
Z czasem i każdym kolejnym startem zacząłem rozumieć, że kije nie są kolejnym elementem z listy „bo wszyscy mają”, ale narzędziem, które realnie pomaga podczas biegu. Im więcej startów z przewyższeniami miałem za sobą, tym bardziej doceniałem ich rolę. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że długi bieg górski bez kijów to jak kawa bez kofeiny – niby można, ale po co?
W tym artykule, bazując na własnych doświadczeniach – zarówno z zawodów, jak i z codziennych treningów – spróbuję odpowiedzieć na pytanie, które często słyszę: czy warto biegać z kijami trekkingowymi? Co faktycznie mogą nam dać? Kiedy warto po nie sięgać, a kiedy lepiej zostawić je w domu? I wreszcie: czy każdy biegacz naprawdę powinien mieć je w swoim arsenale?
Kije jako wsparcie, nie przeszkoda
Kije trekkingowe, jeśli są dobrze dobrane i używane z głową, mogą wyraźnie odciążyć nogi, szczególnie podczas stromych, długich podejść. Pracując rękami, angażujemy obręcz barkową i plecy, co pomaga „oszczędzać” uda i łydki. To szczególnie ważne w drugiej połowie biegu, gdy każdy krok zaczyna kosztować coraz więcej energii.
Dla mnie osobiście kije są nieodłącznym elementem wyposażenia na wszystkich długich trasach. To nie tylko dodatkowe „punkty podparcia”, ale też element rytmu i kontroli. Na trudnych technicznie zbiegach – śliskich, kamienistych, błotnistych – dają poczucie większego bezpieczeństwa i stabilizacji.
Nawet na płaskim? Mój test „napędu 4x4”
Kije kojarzą się głównie z górami, ale ja przekonałem się o ich mocy nawet na płaskim terenie. W czerwcu tego roku podjąłem wyzwanie przebiegnięcia trasy ze Szczecina do Kołobrzegu. Dystans: 160 km, z czego aż 80% trasy prowadziło lasami i polnymi drogami. Postanowiłem sprawdzić, czy na tak długiej, płaskiej trasie skorzystam z kijów, czy będą one tylko zbędnym balastem. Po pokonaniu ok. 100 km monotonnego biegu poczułem, że moje nogi zwyczajnie mają dość i przydałoby się je odciążyć. Sięgnąłem po kije. To była natychmiastowa zmiana. Użycie ich inaczej rozłożyło ciężar i przyniosło ogromną ulgę, ułatwiając dalszą część trasy. Wówczas przebiegła mi myśl: właśnie uruchomiłem napęd 4×4.
Zdjęcie „otwarciowe”: Sebastian Szotowicz na trasie Ultra Kotlina 80 km _ fot. materiały organizatora
O Autorze
Sebastian Szotowicz – certyfikowany instruktor i trener biegania, ultramaratończyk z 15-letnim doświadczeniem, autor planów treningowych dla biegaczy górskich i ultra. Finiszer kilkudziesięciu górskich biegów ultra w Polsce i Europie, m.in. Łemkowyna Ultra Trail 150 km, Bieg Granią Tatr, Bieg Rzeźnika Hardcore, Transgrancanaria, Lavaredo Ultra Trail, UTMB, TDS, Marathon du Mont Blanc. Pokonał także biegowo szlaki GSB i GSS.
Na co dzień dzieli się wiedzą na łamach portalu Runandtravel.pl
Pomaga biegaczom w różnym wieku – od pierwszego półmaratonu po 100+ km w górach – znaleźć swój rytm, motywację i radość z biegania.
Masz pytania lub chcesz współpracować? Napisz przez IG @ultraskyrunner albo odezwij się trener@ultraskyrunner.pl

