„Jestem typem walczaka. Uwielbiam się ścigać!” – Klaudia Petters o swoim pierwszym sezonie w biegach górskich

Rozmawiała: Monika Bartnik
6 min. czytania

Pierwszy sezon w biegach górskich i od razu imponująca seria zwycięstw – Tatra Fest, Baran Trail Race, dwa triumfy na UltraKotlinie i rekord trasy 3xŚnieżka. Klaudia Petters, która jeszcze niedawno startowała w triathlonie, dziś podbija górskie szlaki z pasją i determinacją. W rozmowie opowiada o emocjach, przełomach i o tym, dlaczego trail dał jej więcej niż jakikolwiek inny sport.

Pierwszy sezon w górach i imponująca seria zwycięstw!

Klaudia Petters na mecie 30 km UltraKotlina
Klaudia Petters na mecie 30 km UltraKotlina _ fot. Runandtravel.pl

Pierwsze miejsce podczas Tatra Fest (68 km), pierwsze miejsce podczas Baran Trail Race (58 km), dwa pierwsze miejsca podczas UltraKotliny – pierwszego dnia na dystansie 80 km (i trzecie miejsce open!), drugiego dnia – na dystansie 32 km. I to jeszcze nie koniec, bo przecież masz również na koncie rekord trasy 3 x Śnieżka! A biegasz po górach dopiero od roku! Jak patrzysz na sezon 2025? Jak go oceniasz? Złapałaś bakcyla i chcesz więcej? : )

Klaudia Petters: Na koncie w tym sezonie mam parę rekordów tras, więc wiadomo, że na 2026 rok ostrzę ząbki na więcej. Mam też kilka tras, gdzie przegrałam nie tylko z rywalkami, ale również z własną głową, więc muszę tam wrócić i ukończyć je na moich zasadach, a nie “byle do mety”. Należy pamiętać, że to był mój pierwszy rok, więc błędów było mnóstwo. Ale kurczę! W pierwszym sezonie już poleciałam na Mistrzostwa Świata, więc jak można go inaczej ocenić niż “jestem dumna”. Jestem w 101% pewna, że w przyszłym roku zobaczycie mnie także na trasach wieeeeeelu zawodów trailowych.

Czy już zupełnie porzuciłaś triathlon na rzecz biegów górskich?

Klaudia Petters na mecie zawodów triathlonowych
Klaudia Petters na mecie zawodów triathlonowych

Jak wyglądała ta Twoja sportowa przemiana? Co sprawiło, że jak na razie góry wygrały z triathlonem? (a może wcale nie wygrały?)

Klaudia Petters: Już dawno triathlon został za górami. Zakochałam się w trailu i górach tak mocno, że sama nie wiedziałam, że się tak da. Nie spodziewałam się, że coś może mi dać tyle radości i że kiedykolwiek poczuję tak mocno, że to jest moje miejsce. Myślałam, że właśnie w tri ono było, a patrząc na uczucia, które mi teraz towarzyszą, wiem, że się myliłam. Ludzie tutaj to jest inna bajka. Poza tym jestem w stanie tu więcej osiągnąć – chociażby właśnie starty z orzełkiem na piersi, mnie to przyciąga. Jak twierdzi mój dobry znajomy “ty to jesteś taka gwiazda i lubisz być w centrum uwagi”. Trochę tak jest, ja jestem straszną duszą towarzystwa i właśnie trail pozwala mi być sobą.

Baran Trail Race i pierwszy bieg w "elicie"

Czy był jakiś konkretny moment, w którym poczułaś, że bieganie w górach to właśnie to – że tu jest Twoje miejsce?

Klaudia Petters: To było podczas Baran Trail Race. Nigdy im tego nie zapomnę! Z resztą widać u mnie na socialach i na miejscu w Węgierskiej Górce, jak jestem z nimi zżyta. To organizatorzy tego biegu wysłali mi ponad rok temu jako pierwsi zaproszenie jako “elita” na ich bieg. To było bardzo kochane i zmieniło trochę moje spojrzenie na to, ile mogę znaczyć. Wszystko przypieczętowały słowa Dyrektora tych zawodów na mecie: “może kiedyś nie będziesz z triathlonu, a będziesz biegaczką górską”. Zostały mi w sercu i skłoniły do przemyśleń.

Który start był największym wyzwaniem - fizycznie lub mentalnie?

Który z tegorocznych startów był dla Ciebie największym wyzwaniem – fizycznie lub mentalnie?

Klaudia Petters: Mistrzostwa Świata były najgorsze fizycznie, ale nie jestem przekonana, czy mentalnie. Mentalnie bardzo zapadł mi w pamięci Chudy Wawrzyniec. Na 50-tym kilometrze dzwoniłam do taty, że schodzę, bo się zataczam i to koniec, że chudy mnie kolejny raz pokonał. Po czym po 2 km marszu w stronę punktu, stwierdziłam, że ja taka nie jestem, że ja nie dezerteruję i do tej mety dojdę jeżeli nie będę w stanie biec, ale po prostu się tam pojawię. Pamiętam, że na mecie płakałam, powtarzając: „mnie tu dzisiaj już miało nie być, decyzja przecież zapadła”. Wtedy właśnie coś się we mnie zmieniło – nastąpił przełom w głowie. Mentalnie Mistrzostwa Świata były dla mnie ogromnym wyzwaniem, ale wiedziałam, że potrafię się pozbierać po wszystkim. Dlatego pod względem psychicznym stawiam je na drugim miejscu – choć fizycznie były absolutnie najtrudniejsze.

Co czujesz, gdy stajesz na starcie?

Klaudia Patters przed startem 30 km UltraKotlina _ fot. Runandtravel
Klaudia Patters przed startem 30 km UltraKotlina _ fot. Runandtravel

Co czujesz, gdy stajesz na starcie? Ekscytację, stres, spokój, a może coś jeszcze innego? 

Klaudia Petters: To zależy od zawodów i od tego, jaki mam na nie plan. Część traktuję treningowo – mam wtedy założenia dotyczące tempa, tętna itp. W takich startach zazwyczaj się wygłupiam, uśmiecham, żartuję, więc panuje pełen luz. Choć i tak zawsze pojawia się lekka adrenalina – w końcu właśnie dla niej startuję.

Na ważniejszych dla mnie zawodach jest to i ekscytacja i spokój. Wtedy jestem mega skupiona, co widać czasami na trasach. Bardzo dobrze można dzięki temu ocenić, gdzie się ścigam poważnie, a gdzie już wiem, że wygrałam i poważne ściganie się skończyło. Tutaj podrzucę anegdotę – filmowiec z 3xśnieżka strasznie się ze mnie śmiał, bo nagrał mnie na każdej pętli i mówił, że on nie rozróżnia tych nagrań, wszędzie mam taką samą minę. Tam właśnie tak byłam skupiona na tym, co robię. Ale najczęściej, chyba zawsze, towarzyszy mi ta pozytywna ekscytacja.

Czego biegi ultra uczą Cię o sobie samej?

Klaudia Petters na trasie Dolnośląskiego Festiwalu Biegowego _ fot. Jacek Deneka

W swoich social mediach napisałaś: „Ultra i góry uczą mnie, że należy walczyć do końca…” – co konkretnie nauczyły Cię biegi ultra o sobie samej?

Klaudia Petters:Nauczyłam się, że mój organizm potrafi znacznie więcej, niż mogłabym się spodziewać – kiedy „poproszę” go głową, robi rzeczy, o które wcześniej bym go nie podejrzewała. Świetnym przykładem jest UltraKotlina – byłam przekonana, że taki wysiłek jest średnio możliwy i że w niedzielę będę cierpieć na tych 30 kilometrach. Tymczasem poprosiłam organizm o wysiłek i on nie zaprotestował. Nauczyłam się,  że wiele rzeczy można wygrać głową, a czasem to właśnie ona i wola walki mają niewiarygodne znaczenie.

Wspominałaś, że czasem to głowa potrafi „pokonać” ciało. Jak pracujesz nad mentalem, żeby tę głowę mieć po swojej stronie? 

Klaudia Petters: Układam plan na start i staram się go trzymać, ale tak naprawdę to wymaga doświadczenia, które zdobywam startując. Bo ja to chciałabym wszystko na raz, więc czasami mam super plan na start, ale zapominam o nim na pierwszym kilometrze, bo ktoś mnie wyprzedził… Więc po prostu zdobywam doświadczenie na zawodach i widzę, że coraz częściej jednak umiem samą siebie przekonać, do trzymania się swoich założeń, a nie gnania na oślep.

Jakie masz biegowe marzenia?

Czy masz jakieś górskie marzenie – bieg, w którym chciałabyś wystartować, miejsce, które Cię przyciąga? 

Klaudia Petters: Zawsze mi się MIUT na Maderze marzył, przez tą zieleń i wiem, że kiedyś tam polecę, to tylko kwestia czasu 🙂

Co jest ważniejsze - wynik i podium czy sama droga i emocje?

Klaudia Patters - zwyciężczyni UltraKotliny 30 km _ fot. Andrzej Wojciechowski
Klaudia Patters - zwyciężczyni UltraKotliny 30 km _ fot. Andrzej Wojciechowski

Co jest dla Ciebie ważniejsze – wynik i podium, czy sama droga, emocje i to, co dzieje się po drodze do mety? 

Klaudia Petters: Wszystkiego po trochu. Chociaż ja jestem typem właśnie takiego walczaka. Uwielbiam się ścigać. To mnie przyciąga i napędza. Gdybym nie miała startów, to trenowałabym na odczep – stąd można mnie zobaczyć na tak wielu zawodach w roku, bo bez tego ja bym nigdy nie dotarła do miejsca, w którym jestem. Chociaż trochę, co się będziemy oszukiwać, uwielbiam uczucie wpadania na metę jako zwyciężczyni, to jest uzależniające i dla tych chwil rzucam na szalę bardzo dużo.

Jak trenujesz i regenerujesz się?

Klaudia Petters _ fot. Piotr Przybył

Czy przejście z triathlonu do biegów górskich było dla Ciebie naturalne, czy raczej wymagało całkowitej zmiany podejścia do treningu i regeneracji?

Klaudia Petters: Całkowicie naturalne, nawet nie zauważyłam, kiedy to się stało, ja dalej na rowerze jeżdżę, bo to dobra baza tlenowa, więc w sumie zmieniło się niewiele, trochę więcej biegam i częściej jeżdżę w góry.

Jak wygląda Twój typowy tydzień treningowy? Ile w nim jest biegania, a ile regeneracji lub ćwiczeń uzupełniających?

Klaudia Petters: Ok. 100-120 km biegowych, plus ok. 10h roweru, plus basen i dwa razy lub raz  w tygodniu siłownia. Ja mam strasznie dużo energii, więc u mnie regeneracja też jest na aktywnie, bo dużo spaceruję. Jak mój partner startowy to określił, ja jestem w stanie usiedzieć 30 min. z zegarkiem w ręku, a potem mnie trzeba wyprowadzić, bo się zaczynam denerwować. 

Jakie treningi lubisz najbardziej – te spokojne, długie wybiegania w górach, czy krótkie, mocne jednostki? 

Klaudia Petters: Mocne jednostki treningowe mam właściwie tylko podczas zawodów – dlatego tak często startuję. Zdecydowanie to właśnie te mocne jednostki lubię najbardziej, bo uwielbiam atmosferę startów. Chociaż lubię też wyjść na długi bieg po górach i posłuchać muzyki. 

Jak dbasz o regenerację? Czy masz swoje ulubione sposoby na „zresetowanie” ciała i głowy po długim biegu?

Klaudia Petters: Uzupełniam stracone kalorie – to zdecydowanie najlepsza część po ultra! 🙂 A jeśli chodzi o głowę, to na mecie jestem wszędzie – wreszcie schodzi ze mnie całe skupienie i mogę biegać między ludźmi, rozmawiać, śmiać się. Jestem dość specyficzna, bo właśnie po biegu wychodzi ze mnie całe ADHD – słychać mnie pewnie z pięć kilometrów dalej, jak ekscytuję się biegiem. To taki mój sposób na rozładowanie emocji, które towarzyszyły mi przez cały start. No i po prostu jestem bardzo otwartą, głośną, chaotyczną i towarzyską osobą.

Jak reagujesz na gorsze starty?

Klaudia Petters _ fot. archiwum prywatne

Jak reagujesz na gorszy start – analizujesz, wyciągasz wnioski, czy po prostu zostawiasz to za sobą i biegniesz dalej?

Klaudia Petters: Staram się wyciągnąć wnioski, po przeanalizowaniu, co poszło źle. chociaż najczęściej ja to wiem już na trasie – wiem, że błąd, który popełniłam jakiś czas temu przynosi efekt teraz. Świetnym przykładem jest ZUK, gdzie na wysokości Domu Śląskiego byłam 20 min. za szybko. Ja już wtedy wiedziałam, że to się skończy tragicznie. Warto zauważyć, że jednak, mimo że analizuję, to nie zadręczam się tym, nie rozpamiętuję, pamiętam, na co zwracać uwagę w przyszłości, ale porażka nie pozostawia u mnie jakiś ran w sercu.

Co Cię motywuje do biegania?

Klaudia Petters na mecie Chojnik / Rudawy Festiwal Biegów Górskich - pierwsza kobieta i 3. open na dystansie 72 km

Co najbardziej motywuje Cię do biegania – rywalizacja, kontakt z naturą, emocje, które daje meta?

Klaudia Petters: Zdecydowanie rywalizacja i adrenalina, którą daje start. To mnie strasznie napędza – jestem tu, żeby się ścigać i po to trenuję. Taki charakterek walczaka – musi być pierwsza i musi się ścigać, co nie oznacza, że nie umiem przegrywać. Ale jak coś pójdzie nie tak, to na pewno będę starała się to naprawić i wygrać następnym razem. Bardzo ważni są też ludzie i towarzystwo, nigdzie nie ma takich ludzi.

Klaudię Petters możecie obserwować na Facebooku – Klaudia Petters Trail On oraz na Instagramie klaudia_trail_on

Udostępnij ten artykuł