„Największym wyzwaniem na pewno będzie bieganie po gęstej dżungli. Nigdy nie wiadomo, co może Cię tam spotkać i co może się wydarzyć. Przyznam szczerze, że pierwszy raz będę się z tym mierzył”. Z Michałem Leśniakiem rozmawiamy o jego planowanym starcie w Amazean Jungle Trail by UTMB oraz o bieganiu w Tajlandii.
16.02.2023 r.
Monika Bartnik: 18 lutego 2023 roku staniesz na linii startu Betong 50 w ramach Amazean Jungle Trail by UTMB w Tajlandii, czyli biegu na dystansie 52 km z łącznym przewyższeniem 2095 m+. Dlaczego na jeden z pierwszych startów w sezonie wybrałeś właśnie ten kierunek i tę imprezę?
Michał Leśniak: Pierwotnie w planie miałem wystartować w Nowej Zelandii, niestety sprawy osobiste, które musze załatwić w Tajlandii, sprawiły, że musiałem zrezygnować z Tarawery100 i poszukać biegu zastępczego. I tak idealnie trafiłem właśnie na Amazean Jungle Trail 50 km. Na początek sezonu to idealny dystans.
Co może być dla Ciebie – i w ogóle dla europejskich biegaczy – największym wyzwaniem podczas biegu? Czego się obawiasz? Z jakimi trudnościami na trasie mogą spotkać się biegacze?
Michał Leśniak: Największym wyzwaniem na pewno będzie bieganie po gęstej dżungli. Z moich informacji wynika, że trasa będzie przygotowywana przed samym biegiem. Nigdy nie wiadomo, co może Cię tam spotkać i co może się wydarzyć. Przyznam szczerze, że pierwszy raz będę się z tym mierzył. Na pewno wysoka temperatura i wilgotność powietrza to będą kolejne wyzwania dla wszystkich zawodników.
Jaką masz strategię na bieg?
Michał Leśniak: Moja strategia na bieg jest prosta – zacząć spokojnie i wykorzystać moje atuty podczas rywalizacji. Przede wszystkim jednak pilnować żywienia i nawodnienia. Jeśli się tego nie dopilnuje, może to przynieść opłakane skutki. Trasa biegu jest trudna, choćby z uwagi na fakt, że w poprzedniej edycji zwycięzca pokonał dystans 50 km w 8 h 44min. Zabawa na tym dystansie zacznie się po 30 km.
Czy do biegu w tak odmiennych dla nas warunkach klimatycznych można się przygotować? Jak Ty się przygotowywałeś i co możesz doradzić biegaczom, którzy planują starty w egzotycznych miejscach?
Michał Leśniak: Cóż, mogę powiedzieć… Nigdy specjalnie nie przygotowywałem się pod biegi w tropikach. Mój organizm toleruje wysokie temperatury, a ja lubię biegać w takich warunkach. Szczerze mówiąc, lepiej biega mi się tutaj, niż w Anglii, gdzie trenuję na co dzień.
Jak można przygotować się do takich biegów? Najlepszą radą – według mnie – jest odpowiednia aklimatyzacja i trening w upałach tak, by przystosować organizm. Niestety, jak wiadomo, nie zawsze jest to możliwe. Możemy wtedy skorzystać z pomocy sauny i jacuzzi. Wchodząc do niej podnosimy temperaturę ciała. Kilka takich sesji w tygodniu powinno pomóc. Niestety, nigdy z tej metody nie skorzystałem, ale wielu moich znajomych przygotowujących się do ekstremalnego wysiłku korzystała.
Dodatkowym plusem jest aklimatyzacja kilkunastodniowa na miejscu. Nie zapominajmy o najważniejszym, czyli odżywianiu i nawadnianiu. Kluczowe jest bieżące dostarczanie elektrolitów i płynów do organizmu, ale o tym należy pamiętać przez cały czas. Bardzo łatwo można się odwodnić, a wtedy jest już po zabawie. Moja rada? Kiedy często startowałem w Azji, piłem wodę kokosową. Świetnie nawadnia.
Na bieg polecam nałożyć lekką i oddychającą odzież sportową w jasnych kolorach, a przede wszystkim pomyśleć o nakryciu głowy! Podczas zawodów w Kambodży w Angor Wat mój dobry kolega, mimo że go przestrzegałem, ubrał się na czarno bez okrycia głowy. Efekt? Miał udar! Więc naprawdę przed tym przestrzegam! Pamiętajmy również o ochronie skóry.
Jak wyglądała Twoja aklimatyzacja w Tajlandii? Jaki to jest kraj z perspektywy biegacza?
Michał Leśniak: Tajlandia jest ciekawym kierunkiem z perspektywy „biegacza”. Na pewno jest atrakcyjnym kierunkiem, jeśli chodzi o aktywnie spędzony czas. Mamy do wyboru góry, dżunglę czy też bieganie po plaży. Bieganie w Tajlandii jest niemal tak samo popularne jak w Polsce. W parkach możemy spotkać setki osób trenujących wcześnie rano i wieczorem. Tajowie lubią spędzać czas aktywnie.
Jeśli chodzi o imprezy biegowe, to jeszcze trochę im brakuje do naszych standardów. Często panuje tu zamęt i ciężko uzyskać potrzebne informacje, aczkolwiek pakiety startowe są bardzo tanie. I te godziny startowe… W Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że biegi górskie rozpoczynają się wcześnie rano, tak samo jest w Tajlandii, tylko że wszystkie imprezy rozpoczynają się o 4.00 rano 😉
Ja z powodów osobistych byłem 3 tygodnie przed startem. Aklimatyzacja przebiegała dobrze, często trenując w środku dnia co nie jest wskazane z uwagi na bardzo wysokie temperatury niestety lubię spać i ciężko mi wstać na poranną sesje a wieczorem nie mam siły. Słońce skutecznie wyciąga energię.
Tajlandia nie jest dla Ciebie tak zupełnie obcym krajem, bo nie jest to Twoja pierwsza wizyta. Co Ci się szczególnie tutaj podoba?
Michał Leśniak: Tajlandia nie jest mi obca. Dzięki byłej partnerce pochodzącej z tego kraju uśmiechu mogłem poznać kulturę i liznąć trochę tego kraju. Co mi się na pewno podoba to kuchnia tajska! Według mnie jest tu najlepsze jedzenie na świecie. Uwielbiam Tajlandię za różnorodność. Rajskie plaże, bajecznie kolorowe rafy kolorowe, niedostępne szlaki górskie i przemili, sympatyczni ludzie.
Michał Leśniak na kilka dni przed startem w Amazen Jungle Trail by UTMB wziął udział w biegu na 4 km.
Jakie jeszcze inne biegi mógłbyś polecić w tym kraju?
Michał Leśniak: Ciężko mi jakiekolwiek bieg w Tajlandii polecić, a najbardziej górski. W ostatnich latach często startowałem tam na ulicy. Na pewno ciekawą opcją jest Ultra Chiang Mai, organizowany na północy, również Doi Inthanon z serii UTMB. Jeśli chodzi o południe kraju to ultra dookoła wyspy Koh Samui czy też Amazen Jungle Trail przy granicy z Malezją. Biegi górskie tak naprawdę dopiero się tu rozwijają. Kiedy startowałem 10 lat temu prawie nie istniały.
Co warto zobaczyć, kiedy nie jest się turystą podróżującym z biurem podróży?
Michał Leśniak: Na to pytanie ciężko mi odpowiedzieć. Zależy, co się lubi i na co się nastawiamy. Jeśli uwielbiasz góry, dziką naturę, przepiękne widoki, świątynie i trochę chłodu polecam północną Tajlandię Chiang Mai, Chiang Rai, a na pewno wioskę o nazwie Pai. Musisz tam koniecznie być! Jeśli uwielbiasz leniuchować, szukasz przepięknych plaż oczywiście polecam południe. Moim ulubionym miejscem jest Krabi i wyspa Koh Samui.
Jakie masz jeszcze plany biegowe na ten rok?
Michał Leśniak: Moim docelowym startem w tym roku jest Ultra Hungary 80 km, które odbędzie się pod koniec maja oraz koronny dystans UTMB, na który się dostałem i czeka mnie bratobójczy pojedynek (śmiech😉).
Przeczytaj także: Michał Leśniak: „Kiedy zacząłem biegać w górach zaczął się dla mnie liczyć czas. Miejsce stało się mniej istotne”.
Jesteś naszym Czytelnikiem? Dołącz do naszych Patronów i w ramach Patronite.pl wspieraj rozwój portalu ruandtravel.pl.
Naszym Patronom oferujemy m.in. pakiety startowe na biegi, przekazujemy produkty do testów, wysyłamy newsletter…
Kliknij w baner poniżej i poznaj szczegóły