Długo można by wymieniać, co można zrobić w czasie 24 godzin… Magdalena Bień przez prawie 24 godziny biegła… W ramach UTMB pokonała dystans 119 km (TDS) w ciągu 23:55:12. Zapraszamy na rozmowę z Magdą po biegu.
Monika Bartnik: Długo można by wymieniać, co można zrobić w ciągu doby… Ty przez prawie 24 godziny biegłaś… W ramach UTMB pokonałaś dystans 119 km (TDS) w ciągu 23:55:12. Czy to najdłuższy dystans, jaki pokonałaś do tej pory i najdłuższy czas, jaki na trasie biegu spędziłaś?
Magdalena Bień: W ubiegłym roku biegałam Lavaredo Ultra Trail 120 km. Pobiegłam szybciej, mimo problemów z kolanem i żołądkiem. Na TDS jest więcej przewyższeń, trochę wyżej się biega. Trasa jest bardzo wymagająca.
MB: Zaczęłaś jako 50. kobieta na 16 km, skończyłaś na 23. pozycji wśród kobiet, 10. w kategorii, 276 miejsce open. W zawodach wystartowało 1818 biegaczy, a ukończyło 1250. Czy jesteś zadowolona ze swojego wyniku? Czy też miałaś jeszcze bardziej ambitne plany?
MB: Chciałam dobiec o co najmniej 2 godziny szybciej. W sumie plan był z kosmosu, a nieznajomość trasy dała o sobie znać w trakcie biegu. 3 dni przed zawodami zrobiłam mały rekonesans końcówki trasy po 97 km i nabrałam respektu. Profil na kartce nie oddawał tego, co było w rzeczywistości.
MB: Planowałaś zrobić wszystkie trudne odcinki do 75 km w ciągu dnia. Czy udało Ci się ten plan zrealizować? Jaką w ogóle miałaś strategię na bieg i czy udało Ci się ją zrealizować?
MB: Tak, wszystkie techniczne zbiegi są do 75 km. Udało mi się w 100% zrobić je w ciągu dnia. Strategia na bieg jest jedna – napierać ciągle do przodu. Bieg rozłożyć na części i na tym się skoncentrować, np. według punktów żywnościowych, a na nich spędzać minimum czasu.
MB: Co najbardziej dało Ci w kość na trasie?
MB: Źle znoszę upały. Chciałam też sporo pobiec przed 11 godziną, skwar dał mi popalić. Wiedziałam, że będzie gorąco, i było. Trudny moment na trasie miałam na zbiegu do Bourg Saint Maurice i potem niekończące się podejście do 62 km, gdzie uzbierało się już około 4500 m przewyższeń. Drugi bardzo trudny moment był za La Gittaz 75 km. Dopadły mnie mdłości. Kryzys miałam przez kilkanaście kilometrów. Na szczęście było sporo zbiegów. Wielu biegaczy wymiotowało na trasie, upał dał popalić strasznie. Około 1/3 nie ukończyła biegu. No i słynny zbieg Bellevue po 100 km w nogach to prawdziwy cream de la cream.
MB: Jak radzisz sobie z kryzysami na tak długich dystansach? Jak poradziłaś sobie podczas TDS?
MB: Ultra to często walka z samym sobą, to przekraczanie kolejnych granic. Wszystko to daje ogromną satysfakcję i siłę. Popychanie siebie wciąż do przodu. Podczas zawodów dostawałam mnóstwo sms-ów od przyjaciół i znajomych, którzy obserwowali zawody. To pomaga. Dorota wysłała mi wiadomości po przekroczeniu każdego punktu pomiaru czasu, widziałam, że idzie mi coraz lepiej. Nie odpuszczałam.
MB: „Krótko” czy „długo”? Asfalt czy teren? Jaki jest Twój ulubiony dystans i teren do biegania?
MB: Uwielbiam biegać w terenie i oczywiście w górach. Lubię dystanse około 50 km. Nie są tak wymagające jak 100 km. Organizm szybciej się po nich regeneruje. Biegam też szybkie zawody cross 10 km.
MB: Co lubisz w biegach ultra?
MB: W biegach ultra cudowne są wschody słońca gdzieś wysoko w górach, klimat całego biegu i ludzie.
MB: Jakie masz plany biegowe na przyszły sezon? Czy myślisz już o UTMB?
MB: W przyszłym roku planuje MIUT – Madeira Ultra Trail, rozważam Dolomiti Extreme Trail i biegi w Polsce, ale dystanse około maratońskie. UTMB jest sporym przedsięwzięciem. Może kiedyś, ale myślę, że bieg, który trwa powyżej doby, to nie jest koniecznie mój kierunek. Polecam TDS przepiękna trasa, bardzo wymagająca. Organizatorzy mówili, że jest trasa TDS jest najtrudniejsza z tych trzech biegów.
Zdjęcie „otwarciowe”: Magdalena Bogdan