Zheng Junyue prowadzi własną restaurację, projektuje suknie ślubne i jest znakomitą biegaczką ultramaratonów. Po raz drugi wygrała bieg ULTRA GOBI 400.
Zheng Junyu, wspominając poprzedni rok, mówi, że wtedy liczyło się tylko zwycięstwo i nie miała czasu ani ochoty na nic innego.
– W tej edycji szybko jednak zdałam sobie sprawę, że nie pobiję własnego rekordu trasy. Co więcej, zwycięstwo nie było nawet priorytetem. Dlatego skupiłam się na dobrej zabawie. To, co czyni Ultra Gobi tak wyjątkowym, to ludzie i krajobraz – mówi zwyciężczyni. – Wolontariusze byli niezwykle serdeczni i przyjaźni. Przygotowali dla mnie i innych biegaczy drobne upominki, a mnie wręczyli „jelenia na szczęście” jako talizman. Wypisali moje imię na kamieniach, a wszyscy życzyli mi wszystkiego najlepszego na mojej drodze. A potem jest jeszcze krajobraz: tak wyjątkowy, tak poruszający. Gobi to miejsce, gdzie ludzkość i natura stają się jednością.
Jej dwa zwycięstwa w prestiżowym biegu Ultra Gobi 400 uczyniły Zheng supergwiazdą ultra w Chinach. Czy teraz wszyscy ją rozpoznają? – Na szczęście nie i jestem zaszczycona, że tak wiele osób mnie zna lub rozpoznaje. Ale dla mnie ważniejsze jest to, że zainspirowałam wiele kobiet do biegania. To mnie cieszy i jestem dumna.
Opisuje siebie jako zawodową biegaczkę na pół etatu, ponieważ jest również właścicielką restauracji w swoim rodzinnym mieście („Uwielbiam dobre jedzenie!”) i uważa projektowanie mody za swoje główne zajęcie. Czy projektuje też koszulki do biegów górskich? Śmieje się: „Nie, suknie ślubne”.
Nie wiadomo, czy wystartuje w przyszłorocznym biegu Ultra Gobi 400. Jedno jest pewne – czy to tutaj, czy gdziekolwiek indziej, sięgnie po swoją szminkę i poprawi makijaż, zanim dotrze na linię mety. – To mój szczególny rytuał. Kiedy mam pomalowane usta, czuję się silniejsza, bardziej pewna siebie i zdolna do wszystkiego – mówi. Gdyby tylko wygranie Ultra Gobi 400 było takie proste!