Łemkowyna Ultra Trail

26 września 2019 By GÓRY & ULTRA, Slider With 6797 Views

Dla tych, co pierwszy raz… Łemko Maraton 48 km

12 października o 10.00 z Iwonicza Zdroju wystartują zawodnicy, którzy wybrali dystans 48 km w ramach Łemkowyna Ultra Trail. We współpracy z biegaczami, którzy mają już za sobą doświadczenia biegowe z Beskidu Niskiego, przygotowaliśmy mały poradnik dla tych, którzy na dystansie 48 km pojawią się pierwszy raz.

Dystans: ok. 48 km / +1400 m/-1310 m
Limit czasu: 8 h
Punkty ITRA: 2
Start: Iwonicz Zdrój / 10.00
Meta: Komańcza

Ola Orkwiszewska

Oli Orkwiszewska / fot. archiwum prywatne

Ubiegły rok był dla mnie czasem bardzo trudnym, co przełożyło się na każdy aspekt życia. Serce jakby pękło na pół, bo straciłam kogoś, kto był dla mnie Najważniejszy jeżeli chodzi o to całe moje bieganie, ale również w życiu ogólnie – Tatę … Szkoda, że go nie poznaliście – wyjątkowy facet! Kiedy już czuł, wiedział, że mi zniknie … kazał dokończyć kalendarz biegowy 2018 … kazał pokazać i spojrzeniem spokojnym zaakceptował „… to jest dobry plan”. Na liście widniały dwa dla nas najistotniejsze biegi – Baran Trail Race 60 km i właśnie Łemkowyna Ultra Trail 48 km, po drodze kilka mniejszych dystansów. Po ukończeniu 60 km nogi były na tyle wybiegane, że 48 km fizycznie biegło mi się nieźle. Łemko kończyła sezon.

W co się ubrać? W dniu zawodów była piękna pogoda, bezchmurne niebo, na termometrze ponad 20°. Byłam ubrana w koszulkę na ramiączkach i krótkie leginsy. Sprzęt mam z najwyższej półki, za co jestem ogromnie wdzięczna 👉 Scarpa i Grivel. Pomimo wielu zmian w kalendarzu biegowym nadal wiernie mnie wspierali, są po dziś dzień ❤ Buty, jakie miałam to Scarpa Neutron 2 (but lekki, dobrze ‚przyczepny’ do podłoża), plecak Grivel poj. 12l., w komplecie soflaski po 600 ml i moja ulubiona opaska na głowę, dobrze wchłaniająca pot. W plecaku wymagany przez organizatora sprzęt dodatkowy w tym kurtka, apteczka. Tutaj na chwilkę się zatrzymam. Apteczka – uwierzcie jak warto ją mieć przy sobie. Nie chodzi tutaj o nas samych, ale możesz pomóc koledze/koleżance – to jest mega istotne na trasie.

Co jeść i pić? Tutaj niestety nie miałam niczego, co sprawdzone na tamten czas, a mój żołądek należy do tych wrażliwych, stąd żywieniowo było kiepsko i bateria mi szybko spadała. Przy sobie miałam tylko wodę, jakiś batonik … Dlatego pozwolę sobie tutaj szczerze polecić Wam produkty, które mam sprawdzone, które mnie nie zawiodły, odkąd je stosuję, które nie szkodzą, a pomagają – Mountain Fuel (opierają swój skład o bogactwo natury m.in. żele – naturalna galaretka z węgli roślinnych, zamiast sztucznych syropów cukrowych, witaminy, sód i potas), świetnie nawadnające izo oraz pożywne, szybko wchłaniające się batony. Chłopaki, którzy nad MF czuwają świetnie znają się na rzeczy, doradzą w razie pytań. Dzięki MF, a konkretnie dzięki wsparciu Jacob Snochowski nauczyłam się, że jedzenie to podstawa sukcesu. I to nie tylko podczas biegu – ale te kilka dni przed, na noc przed, żeby uzupełnić makroelementy oraz samo śniadanie i jego dobór. Punkty na trasie full wypas (jedzenie, owoce, suszonki, woda, izo itp👌

Trasa: 48-kilometrową trasę Łemkowyny zaliczam do tych łagodnych w sensie terenu. Na co dzień trenuję w terenach bardziej kamienistych, stromych z licznymi podbiegami i zbiegami, co wcale nie oznacza, że Łemkowyna jest dla mnie łatwa. Tutaj zaskakiwały mnie ogromne obszary łagodnych wzniesień, które nieco inaczej wpływały na głowę i nogi. Były elementy asfaltu, kamieni, ale bardzo mało. Mimo jesiennej pory nie było ani ślisko, ani błotniście (a tym właściwie ‚straszyli’ inni). Jednym z takich trudniejszych momentów trasy to środek dystansu – biegliśmy po świeżo odnowionym asfalcie w pełnym słońcu, zaś tafla horyzontu falowała i niestety jej zapach był mega nieprzyjemny. Widokowo trasa należy do tych najpiękniejszych w Polsce, co przede wszystkim wpłynęło na wybór poznania łemkowszczyzny. Oznakowanie trasy było bez zarzutu.

Łemkowyna Ultra Trail 48 km to bieg, który trwale zapisze się w moim kalendarzu. Stamtąd wraca się z głową pełną przepięknych widoków, wspomnień. Można osobiście doświadczyć, zobaczyć twarze, emocje osób z innych dystansów, bo trasy się łączą. Dzięki temu niemal cały czas ktoś biegnie bądź idzie obok. Atmosfera, klimat całej organizacji i ten wyjątkowy medal – oryginalny, baranowy dzwonek 👌👌 Zaś pobliski potok cudnie ochładza zmęczone ciało i głowę.

Patryk Aid, trener Obozy Górskie

Patryk Aid wziął udział w dwóch edycjach Łemkowyny. Po raz pierwszy w 2014 roku, czyli podczas pierwszej edycji imprezy, a drugi raz w 2018 roku i zajął wtedy 2. miejsce na Łemko Maraton 48 km.

Zeszłoroczny start był moim drugim występem podczas imprezy Łemkowyna Ultra Trail. Pierwszy raz wziąłem w niej udział w 2014 roku. To był debiut Łemkowyny (pierwsza edycja) i mój w górskim biegu na dystansie ultra. Wtedy to była siedemdziesiątka. Stąd (między innymi) mam wielki sentyment do tej imprezy i trochę żałuję, że w tym roku nie uda mi się pościgać w Beskidzie Niskim. Rok temu Łemkowyna była wyjątkowa pod względem pogody i warunków na szlaku. Sucho, ciepło słonecznie. Mało kto spodziewał się takiego scenariusza. Legendarne i chyba dla wielu kultowe łemkowskie błoto gdzieś zniknęło, co było efektem zeszłorocznej suszy i skromnych opadów. Mnie to jednak zupełnie nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, bo była to szansa na szybkie bieganie bez taplania w grząskim podłożu, za którym raczej nie przepadam. Jedyne co wpływało na mnie negatywnie to dość wysoka jak na październik temperatura. Czyste niebo i mocno operujące słońce przy zerowym wietrze. Widoki piękne, a dzień idealny na wycieczkę w góry. Mnie jednak nie cieszyła ta aura i tęskniłem do zachmurzenia i lekkiej mrzawki – taka angielska pogoda sprawia, że czuję się najbardziej komfortowo. Dlatego za metą pierwszą czynnością było wejście co strumienia w Komańczy, co zazwyczaj w październiku w górach jest dość rzadko widzianym widokiem.

W co się ubrać? Strój dobrałem raczej optymalnie do panujących warunków, czyli na krótko z obowiązkową czapką do ochrony głowy przed słońcem. Jedyne co bym zmienił to skarpety. Założyłem takie, które miały domieszkę wodoodpornego materiału, które idealnie sprawdzają się w warunkach typowych dla Łemkowyny, czyli zimno i mokro. Tym razem jako, że temperatura w słońcu wynosiła powyżej 20° C efekt był odwrotny od zamierzonego i zafundowałem sobie niezłe cierpienie stóp. Miałem wrażenie, że moje dolne kończyny się gotują i ostatnie kilometry przez chodnik w Komańczy były bardzo nieprzyjemne. Po dobiegnięciu zamiast celebrować wysokie 2. miejsce w biegu, krzycząc prosiłem o pomoc w zdjęciu butów, co wyglądało na początku dość niepokojąco, ale finalnie skończyło się śmiechem wolontariuszy i moich znajomych, którzy na mnie czekali. Cała reszta mojej garderoby zadziała optymalnie do warunków. Oprócz pechowych skarpet na nogach miałem buty Altra Timp. Dobrze amortyzowany z porządnym bieżnikiem. Trzymają na szlaku i zapewniają komfort na asfalcie, którego dosyć sporo na Łemkowynie.

48 km w ramach Łemkowyny to dosyć szybki bieg, bo i przewyższenie nie jest duże na tym „przedłużonym” górskim maratonie . Dlatego też nie brałem ze sobą dużo „szpeju”. Dwa soft-flaski 0,5L i kilka żeli. Zamiast plecaka czy kamizelki biegłem z pasem Naked. To jest doskonałe rozwiązanie dla osób, które tak jak ja starają się minimalizować „rynsztunek” podczas biegu. Spokojnie mieści się tam wyposażenie obowiązkowe plus żele i soft-flask. Drugi trzymałem w ręku. Taktyka podglądana u amerykańskich ultrasów. Oczywiście gdyby istniało ryzyko deszczu wziąłbym jeszcze cienką i lekką kurtkę, która łatwo zwinąć w kulkę. Osobiście korzystam z modelu X-Bionic Streamlite, który jest dla mnie rewelacyjny.

Co jeść i pić? Nie będę oryginalny jeśli powiem, że należy jeść i pić sprawdzone rzeczy. Jedni żele inni batony, ktoś suszone owoce, a może paprykarz szczeciński.. Nie zmieniamy nic i nie eksperymentujemy. Nie powinniśmy raczej pić samej czystej wody, żeby się nie wypłukiwać z pierwiastków i minerałów tak ważnych do prawidłowego funkcjonowania naszego ciała. Zawsze dodatkowo pijmy izotonik lub elektrolity.
Moja strategia żywieniowa było prosta. Po pierwszej godzinie żele co 20 minut, żeby przyjmować przynajmniej 60 g węglowodanów na godzinę. We flaskach woda i izotonik. Punkty na ŁUT są doskonale zaopatrzone i można się tam solidnie najeść różnymi smakołykami. Dla mnie jednak najważniejszą rzeczą jest cola. Jej było pod dostatkiem, więc miałem ten komfort, że mogłem wypić kilkaset ml. tego magicznego napoju i ruszyć dalej. W międzyczasie może jakiś kęs pomarańczy. Nie za dużo, bo tempo było szybkie i żołądek nie poradziłby sobie z przyswojeniem pokarmu jak w przypadku długich ultramaratonu, gdzie biegniemy dużo spokojniej na niższym tętnie, a co za tym idzie krew nie odpływa z żołądka do mięśni pozwalając mu na trawienie.

Trasa. Łemko Maraton nie jest bardzo wymagający technicznie. Większość podbiegów czy też podejść jest raczej łagodna, co wynika z charakterystyki Beskidu Niskiego. Osoby, które unikają asfaltu będą musiały się z nim zmierzyć, bo jest go kilka ładnych kilometrów. Uważam, że to doskonały dystans dla osób, które dopiero rozpoczynają przygodę z długodystansowymi biegami górskimi. Ciężko się zgubić bo trasa jest doskonale oznaczona wstążkami z logiem biegu. Dzięki temu, że są dwa punkty odżywcze nie musimy przesadnie oszczędzać zapasów podczas wyścigu.
Od samego początku planowałem ustawić się w ścisłej czołówce, i czekać na rozegranie biegu do samego końca. Chciałem wykorzystać atut szybkości. Od początku z Michałem Klamutem, (który wygrał ten bieg) w kolarskim stylu zorganizowaliśmy ucieczkę i tak do 27 km. Tam niestety osłabłem i zwolniłem. Nie wiedziałem, że zaraz za nami czai się 3 zawodnik, z którym ścigałem się do końca biegu o 2 lokatę. Wyszarpałem ją na ostatnich metrach po bardzo szybkim zbiegu i ostatniej prostej. Można zatem powiedzieć, że prawie tak jak sobie założyłem wszystko rozegra się na końcu. Może tylko mniej nerwowo.
Najtrudniejsze dla mnie było znieść stosunkowo wysoką temperaturę na ostatnim nasłoneczionym odcinku biegu, starałem się jak najszybciej uciec do cienia. Odczuwałem stopniowy odpływ energii. Wystarczyło jej jednak do przetrwania i zakończenia wyścigu szybkim zbiegiem i ostatnią prostą.

 

Dla tych, co pierwszy raz… Łemko Trail 30 km

Dla tych, co pierwszy raz… Łemkowyna Ultra Trail 70 km

Dla tych, co pierwszy raz… Łemkowyna Ultra Trail 100 km

Dla tych, co pierwszy raz… Łemkowyna Ultra Trail 150 km

Partnerem imprezy Łemkowyna Ultra Trail jest województwo Podkarpackie.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *