2 marca 2017 By RUNSTYLE, RZECZY With 7672 Views

Egzotyka okiełznana: Hoka One One Infinite (cz. 2)

Pierwsze 300 km w butach Hoka One One Infinity Grzegorz Łopata (180 km biegiem przez Korsykę – Ultramaraton na Wyspie Piratów) ma już za sobą. Czy udało mu się pokonać kolejne 300 km w tym modelu i jak się sprawdziły? Zapraszamy na część drugą recenzji.

Autor: Grzegorz Łopata

Miało być kolejne 300 km, ale nie ma… Czasem bywa tak, że życie samo weryfikuje nasze plany i tak się stało w moim przypadku. Plany były ambitne, ale dopiero teraz zaczynam mieć czas na regularne bieganie, a wszystko za sprawą mojej małej córy Gai.

Na zimowym spacerze z Córeczką Gają / fot. archiwum prywatne

Na zimowym spacerze z Córeczką Gają / fot. archiwum prywatne

Nie będę się rozpisywać, jakimi to Hoka One One Infinite są wspaniałymi, dynamicznymi i lekkimi butami. To musicie sprawdzić sami. Możecie mi jednak również uwierzyć na słowo. Większość osób, które miały okazję w nich biegać, nie wraca już do innych modeli butów biegowych. Wszystko za sprawą podeszwy, która pokonuje absolutnie wszystkie przeszkody, które asfalt lub szuter może nam stworzyć.
Jednak, żeby nie było zbyt kolorowo, jest jedno „ale”. Nie tylko w przypadku Hoka One One, niezywkle ważny jest rozmiar. Polecam przymiarki „na żywca” – zbyt ciasne Hoka One One mogą nie oddać całej radości z ich posiadania. Na szczęście jest już sporo sklepów, gdzie są dostępne od ręki.

Hoka One One Infinite / fot. Grzegorz Łopata

Hoka One One Infinite / fot. Grzegorz Łopata

Testowany model Infinite zaczyna okazywać zmęczenie, nie oznacza to jednak jego końca, drobne odklejenie noska czy delikatnie przetarcia cholewki są normą przy sporych przebiegach. Podeszwa zaczyna wykazywać zbicia pianki, co może mieć wpływ na odczucia przy dłuższych dystansach. Jednak nadal świetnie trzyma się drogi, nawet po lekkim deszczu. Daleko im już jednak do pełnej kontroli, jak było na początku. Nie mniej jednak uważam, że kwota, jaką mamy zapłacić za buty nie pójdzie na marne, bo wystarczą naprawdę na wiele kilometrów biegania. Jako startówki, a później jako buty treningowe. Dla jednych to ważne, dla innych mniej, ale kolor po kilku praniach pozostaje żywy. Sznurówki też nie wykazują zmęczenia. Brak przetarć od wewnętrznej strony. But jest wykonany rewelacyjnie.

Hoka One One Infinite / fot. Grzegorz Łopata

Hoka One One Infinite / fot. Grzegorz Łopata

Jak już wspomniałem wcześniej, zaczynam wracać do regularnych treningów i aż nie mogę się doczekać biegania w górach. Tym razem uzbrojony w typowo trailowy model Speedgoat. Myślę, że jego bieżnik poradzi sobie ze śniegiem i już niebawem będę mógł go wam zaprezentować bliżej. Jeszce nie nadeszła wiosna, a my czekamy na jesień, bo właśnie wtedy Hoka One One wypuści nowe modele, które będą nas najbardziej interesować. Przydadzą się na Korsyce, bo zamierzam tam wrócić i wyrównać rachunek z Wyspą Piratów.

Hoka One One Infinite / fot. Grzegorz Łopata

Hoka One One Infinite / fot. Grzegorz Łopata

Pierwszą część recenzji możecie przeczytać: TU

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *