Rafał Woś wygrywa Bislett 24-Hour Indoor Challenge w Norwegii [wywiad]

6 min. czytania

„Czy stając na linii startu myślałem, że to właśnie ja zajmę najwyższe miejsce na podium? Nawet przez myśl mi to nie przeszło! Jechałem tam z myślą zrobienia minimum klasyfikacyjnego” – o starcie w Bislett 24-Hour Indoor Challenge w Norwegii opowiada jego zwycięzca Rafał Woś.


27.11.2023 r.

Spis treści
„Czy stając na linii startu myślałem, że to właśnie ja zajmę najwyższe miejsce na podium? Nawet przez myśl mi to nie przeszło! Jechałem tam z myślą zrobienia minimum klasyfikacyjnego” – o starcie w Bislett 24-Hour Indoor Challenge w Norwegii opowiada jego zwycięzca Rafał Woś.Monika Bartnik: Jest sobota, 25 listopada 2023 roku, godzina 10.00. Co Ci przyszło do głowy, żeby ten sobotni poranek (a jak się okazało również niedzielny) spędzić w hali sportowej na 16. edycji biegu “Bislett 24-Hour Indoor Challenge”? 🙂W czasie 23:59:32 pokonałeś dokładnie 225,165 km. Dało Ci to zwycięstwo zarówno w klasyfikacji generalnej, jak w kategorii wiekowej. Francuza (Erik Clavery), który był typowany na zwycięzcę pokonałeś o całe 7 okrążeń… Czy stając na linii startu myślałeś, że to właśnie Ty zajmiesz najwyższe miejsce na podium?Czy mógłbyś przybliżyć naszym Czytelnikom formułę biegu? Czy są jakieś szczególne zasady – kto może wziąć udział w biegu, jak wyglądają klasyfikacje?Czy to był Twój pierwszy bieg w takich warunkach, w takiej formule?Jak się przygotowywałeś do tego wyzwania?Co było dla Ciebie szczególnie trudne podczas biegu? Jak radziłeś sobie ze zmęczeniem, z kryzysami?Jak wyglądało odżywianie i nawadnianie podczas biegu?Jak wyglądał Twój support podczas Bislett 24-Hour Indoor Challenge?Ile czasu zajmuje Ci regeneracja po takim wyzwaniu?Czy startem w Bislett 24-Hour Indoor Challenge kończysz ten sezon biegowy czy masz jeszcze coś w planach?

Monika Bartnik: Jest sobota, 25 listopada 2023 roku, godzina 10.00. Co Ci przyszło do głowy, żeby ten sobotni poranek (a jak się okazało również niedzielny) spędzić w hali sportowej na 16. edycji biegu “Bislett 24-Hour Indoor Challenge”? 🙂

Rafał Woś: Bislett24 to była jedyna moja alternatywa do zrobienia minimum klasyfikacyjnego, żeby móc aplikować do Spartathlonu w Grecji. To minium to 180 km. Zrobiłem 225 km i to jest 25% więcej niż minimum. Podobno wchodzę bez losowania, ale zobaczymy. 

W czasie 23:59:32 pokonałeś dokładnie 225,165 km. Dało Ci to zwycięstwo zarówno w klasyfikacji generalnej, jak w kategorii wiekowej. Francuza (Erik Clavery), który był typowany na zwycięzcę pokonałeś o całe 7 okrążeń… Czy stając na linii startu myślałeś, że to właśnie Ty zajmiesz najwyższe miejsce na podium?

Rafał Woś: Chyba żartujesz! Nawet przez myśl mi to nie przeszło. Jechałem tam z myślą zrobienia minimum klasyfikacyjnego. Na liście startowej było wiele nazwisk osób, które typowano do podium. Raz bodajże pomyślałem, że fajnie byłoby być w top10, ale liczyły się kilometry, a nie miejsca.

Czy mógłbyś przybliżyć naszym Czytelnikom formułę biegu? Czy są jakieś szczególne zasady – kto może wziąć udział w biegu, jak wyglądają klasyfikacje?

Rafał Woś: Zasady są proste. Biegniesz po pętli 546.5 m, ile razy dasz radę przez 24h. Widoki, jakimi można się raczyć są betonowe ściany. Bieg organizowany jest w hali pod stadionem. Medale otrzymują tylko ci, którzy przekroczyli 150 km (dla mężczyzn) i 130 km (dla kobiet). Kwalifikacji nie ma żadnych. Musisz tylko być szybszy od innych podczas rejestracji zanim znikną wszystkie miejsca – bo jest ich tylko 160.

Czy to był Twój pierwszy bieg w takich warunkach, w takiej formule?

Rafał Woś: Tak, to był mój pierwszy raz i chyba ostatni. Bieg jest ciężki, biegnie się po betonie. Jak dla mnie było za gorąco. Było zbyt dużo ludzi na tak wąskim torze (były tylko 2 tory). Startowałem wcześniej w biegach trailowych i górskich i tylko tam się widzę.

Jak się przygotowywałeś do tego wyzwania?

Rafał Woś: Przygotowując się do tego biegu zrezygnowałem zupełnie z treningów trailowych. Trenowałem tylko na asfalcie, żeby przyzwyczaić się do klepania kilometrów po twardej nawierzchni. Treningi pod okiem trenera Bartłomieja Stajniaka miałem 6 razy w tygodniu i łącznie tygodniowo robiłem około 100 km. Biegałem tylko po asfalcie, a i tak tu gdzie mieszkam robiłem około 1000 up po „płaskim”. Tylko takie treningi mogłem pogodzić z życiem rodzinnym, pracą i wszystkimi innymi zajęciami. Chęci miałem większe. Kto wie, może przed Spartathlonen uda się potrenować więcej.

Co było dla Ciebie szczególnie trudne podczas biegu? Jak radziłeś sobie ze zmęczeniem, z kryzysami?

Rafał Woś: Kryzysy? Hmm były? Po kilku godzinach zaczęło boleć mnie biodro, na szczęście tylko przez chwilę. Po 12 h pierwszy raz w życiu zaczęły mnie boleć achillesy i już nie przestały do końca biegu. W biegu startował też Paweł Żuk, chyba wszyscy go znają, i czasem jemu pomarudziłem, ale mam nadzieję, że nie za dużo.

Jak wyglądało odżywianie i nawadnianie podczas biegu?

Rafał Woś: W trakcie biegu były serwowane cztery gorące posiłki, w tym słynne norweskie parówki. Były również kanapki, owoce i słodycze. Miałem swoje słodycze, ale jak się okazało nie byłem w stanie przełykać, za to żele wchodziły jak złoto. Serwowana była moja ulubiona woda gazowana, piłem chyba kubek co drugie okrążenie zmieniając na colę lub colę z kawą (polecam).

Jak wyglądał Twój support podczas Bislett 24-Hour Indoor Challenge?

Rafał Woś: Moim supportem przez kilka godzin były Żona i Córka. Fajnie gdyby były przez cały czas, ale nie można mieć wszystkiego. Dziękuję im raz jeszcze! 

Ile czasu zajmuje Ci regeneracja po takim wyzwaniu?

Rafał Woś: Po starcie w maju na dystansie 100 mil miałem lekkie zakwasy w nogach, ale na tyle lekkie, że w poniedziałek byłem już w pracy (fizycznej). Po Bislett 24 muszę jednak zrobić pauzę od wszystkiego. Zakwasów nie mam w ogóle, ale mam bardzo opuchnięte wspomniane wcześniej achillesy.  przez te achillesy mam problemy z poruszaniem się. Kilka dni i będzie ok.

Czy startem w Bislett 24-Hour Indoor Challenge kończysz ten sezon biegowy czy masz jeszcze coś w planach?

Rafał Woś: Tak, to był ostatni start. W tym roku zaliczyłem trzy starty. Chciałem się skupić konkretnie na danym biegu, żeby nie tracić czasu po starcie na dojście do formy przed kolejnym startem. I najwidoczniej to było dobre posunięcie. Podczas Soria Moria til Verdens Ende 2023 zająłem 3. miejsce (100 mil – 22:33:19). Na Xreid Norway zaliczyłem DNF po wywrotce i rozwalonym piszczelu. No i teraz wygrana w Bislett 24-Hour Indoor Challenge, w co nadal nie mogę uwierzyć.

Link do wyników
https://live.ultimate.dk/desktop/front/index.php?eventid=6075&

Zdjęcia: materiały organizatora


Jeśli publikowane na naszej stronie treści uważasz za wartościowe, możesz zostać naszym Patronem i dobrowolną wpłatą wspierać finansowo rozwój www.runandtravel.pl i naszą codzienną pracę.

Wejdź na nasz profil (kliknij baner poniżej) na portalu Patronite.pl

Udostępnij ten artykuł