Z każdego biegu wracają nawet nie z setkami, ale z tysiącami zdjęć. Zawsze jednak mają w tyle głowy te dwa czy trzy kadry, które zostają z nimi na dłużej. Poprosiliśmy Karolinę Krawczyk oraz Juana Manuela Uribe, żeby wybrali najważniejsze dla nich kadry z wiosennej edycji Łemkowyna Ultra Trail.
28.05.2021 r.
Karolina Krawczyk
Wiosenną edycję Łemkowyna Ultra Trail zdominowały kadry plenerowe. Właściwie skupiłam się tylko na nich. Wschód słońca przed 5:00, zachód po 20:00 otworzyły nowe możliwości na podglądanie miejsc, przez które w tradycyjnym terminie zawodów przebiega się w ciemnościach. Opady deszczu w piątek przed startem dały nadzieję na przemieszczające się mgły o wschodzie. W ogóle wilgoć odświeża zawsze kadry, a wiosenna zieleń w niezliczonej liczbie odcieni zaskoczyła nawet mnie, choć znałam już Beskid Niski w tym wydaniu.
Planowanie strategii na bieg pochłonęło mnie całkowicie na długo przed zawodami. Wracając w niedzielę z ostatnich ujęć na Wahalowskim Wierchu zdałam sobie sprawę, że mija 36 godzina myślenia o kadrach, przejazdów, rozmów, szukania, czekania. Głowę wyłączyłam całkowicie w tym czasie w sumie na 2,5 godziny. Wariant z pełną kumulacją energii (czytaj „z obijaniem się, leżeniem”) do momentu startu najdłuższego dystansu był najlepszym rozwiązaniem.
Pierwsze zawieszenie po nieprzespanej nocy poczułam dopiero w sobotę wczesnym popołudniem. W poprzednich latach w moment startu wchodziłam już na zmęczeniu, kręcąc się wcześniej w biurze zawodów w Krynicy, stojąc na nogach, nabijając kroki, czekając, a później nie śpiąc przez całą noc. Zdałam sobie dobitnie z tego sprawę w tej edycji, w której zasadnicza część atmosfery przeniosła się w plenery, bo sytuacja wymusiła ograniczenie działań w strefie startu, mety czy punktów odżywczych. Po nocnych kadrach, kilku godzinach działania o poranku, dojeżdżając do Chyrowej czułam, że mój zapał do pracy nie jest niczym zmącony. Energię na krótką chwilę zabrała mi pewna sytuacja. Myślę, że warto o niej opowiedzieć. Związana jest z nocnymi kadrami na mostku w Hańczowej.
Kilka zdjęć z tego miejsca, które znajdą się w galerii będzie mi o niej zawsze przypominać. Miejsce to odwiedziłam w ciągu dnia i zaplanowałam ustawienie dwóch lamp reporterskich. Dla jednej z nich wykorzystałam plastikowy słupek, mocując lampę praktycznie w jego środku. Zazwyczaj pracuję z jednym źródłem światła. Tym razem pomyślałam o oświetleniu kontrowym, zza biegacza. Opuszczając miejsce zapomniałam o tym podwójnym rozwiązaniu. Lampa została na słupku. Zorientowałam się o tym po godzinie 8.00 będąc już w Chyrowej, czyli ponad godzinę jazdy od Hańczowej, robiąc porządki w sprzęcie i przepakowując się na przejście odcinka z Nowej Wsi właśnie do Chyrowej. Zabolało i podcięło na moment skrzydła. Trzy telefony i okazało się, że lampa jest już na punkcie w Ropkach. Odwiozła ją tam specjalnie! osoba, która znalazła lampę w miejscu, w którym ją zostawiłam! Czy to była ta sama osoba, z którą zamieniłam kilka słów wracając w Hańczowej jeszcze w ciemnościach do samochodu? Tego nie wiem, ale jeśli czyta te słowa, to chcę wyrazić ogromną wdzięczność za ten gest i pomoc. Ta dobroć niosła mnie później przez cały dzień.
Juan Manuel Uribe
Zielony tunel. Podoba mi się to ujęcie. Trochę czekałem i musiałem podjąć kilka prób, żeby złapać kadr, którego szukałem. To miłe miejsca, w którym uwielbiam biegać, gdy jestem w górach. Duże i małe ścieżki… W tym nieskończonym zielonym tunelu w pewien sposób czujesz połączenie z dzikością.
Trzej amigos. Każdy bieg, w którym startuję zaczynam sam, ale rzadko go sam kończę. I jest to coś, co często obserwuję w tym sporcie. Trzech nieznajomych staje na starcie biegu. Może to być 30 km, 50 km, 100 km… Zawsze znajdzie się ktoś, z kim możesz biec razem – z kim możesz rozmawiać lub nie, ale nigdy nie będziesz sam.
Perspektywa nocna. To, co uwielbiam w tym ujęciu, to perspektywa, którą daje reflektor. Wyraźnie widać kształt ścieżki, która gubi się w ogromnej ciemności. Naprawdę podziwiam tych wszystkich biegaczy, którzy mogą być tam całą noc. Kilka razy próbowałem biegać samotnie po lesie w nocy i jest to ciągła walka z umysłem. Nawet jeśli znasz okolicę, w nocy wszystko staje się przerażające, twoje zmysły stają się czujne, a każdy pojedynczy dźwięk jest interpretowany jako twój największy strach. Potrzeba dużo odwagi i pozytywnego nastawienia, aby spędzić całą noc w nieznanym miejscu.