10 października 2023 By GÓRY & ULTRA, Slider With 1198 Views

Łukasz Wróbel: W roli biegacza… w roli supportu

“Najbardziej lubię bieganie przygodowe i najlepiej w formule bez wsparcia. Właśnie wtedy czuję prawdziwą wolność. Nie są mi jednak obce również biegi po pętli (100 km czy 24h). Jednak to te pierwsze dostarczają najwięcej emocji” – o projekcie 7 x Śnieżka oraz o planowanym wyjeździe jako support na Mistrzostwa Świata BackYard Ultra w USA rozmawiamy z Łukaszem Wróblem. 


10.10.2023 r. 

10 października o godz. 5.00 rozpoczniesz realizację swojego projektu 7 x Śnieżka. Skąd taki pomysł?

Łukasz Wróbel: Projekt 7 x Śnieżka dojrzewał we mnie dosyć długo. Już rok temu miałem zarysowany plan, by obiec „wietrzną górę”. Jednak z uwagi na kalendarz startów i zajęć ciężko mi było znaleźć odpowiedni termin. Pierwszeństwo miał GSS, który pobiegłem razem z Bartkiem Fudali. Ustanowiliśmy wówcza FKT w formule bez wsparcia. Uważam, że Sudety Zachodnie – pomimo popularności – są nadal bardzo ciekawym terenem do licznych aktywności, w tym biegowych. Przyjeżdżam tu przez cały rok, ale przyznam, że Śnieżkę raczej omijam z uwagi na liczbę turystów. Sudety doceniam za surowy klimat i charakter, jaki w nich drzemie, szczególnie w niepogodę, kiedy potrafią być bardzo groźne.


Przeczytaj również: 97 godzin, 1 minuta i 12 sekund. Tyle zajęło Łukaszowi Wróblowi i Bartoszowi Fudali przebiegnięcie Głównego Szlaku Sudeckiego, liczącego 444 km. Tym samym Łukasz i Bartosz ustanowili nowy FKT w formule self-supported [relacja]


W jakiej formule będziesz wbiegał na Śnieżkę – wybrałeś jeden szlak czy może będziesz wbiegał i zbiegał różnymi szlakami? W jakim czasie zakładasz zrealizowanie swojego projektu?

Łukasz Wróbel: W ramach projektu mam zamiar siedmiokrotnie pojawić się na Śnieżce, za każdym razem korzystając z innego szlaku. W związku z tym nie będę powtarzał żadnej ze ścieżek. Przygodę rozpoczynamy w Karpaczu, do którego zbiegnę dwa razy, a następnie przemieszczę się w kierunku Szpindlerowego Młyna, potem do Pec pod Śnieżką i na końcu Mala upa, z której ostatni raz wbiegnę na Śnieżkę. Całość zajmie mi ok. 30 godzin, w tym czasie mam do pokonania ok. 130 km i ok. 6700 m+ w gore.

Jak wyglądały Twoje przygotowania do realizacji projektu? Czy to teren, który dobrze znasz czy jest dla Ciebie zupełnie nowy? Jaki odcinek trasy lub odcinki mogą być Ciebie najtrudniejsze?

Łukasz Wróbel: Przygotowania to głównie wybiegania i jednostki treningowe ukierunkowane na biegi ultra w górach i nie tylko. Chociaż ostatnie długie wybieganie to mój lipcowo/sierpniowy projekt GSB 503 km biegiem solo bez wsparcia, to dosyć często jestem w Sudetach. We wrześniu współorganizuje NiedamiRun – ultramaraton sudecki, gdzie przygotowanie trasy wchodzi w nogi . Jeśli chodzi o odcinki, których się obawiam to z pewnością dwukrotny długi zbieg i podbieg ze Szpindlerowego Młynu. Ale są to też bardzo ciekawe tereny i jestem tym bardziej podekscytowany.

Tydzień później, 17 października, wraz z reprezentacją Polski, lecisz na indywidualne Mistrzostwa Świata BackYard Ultra w USA. Czy możesz przybliżyć naszym Czytelnikom formułę biegu i przede wszystkim formułę samych Mistrzostw?

Łukasz Wróbel: 21 października rozpoczynają się indywidualne Mistrzostwa Świata BackYard Ultra w kolebce tej formuły tj. w stanie Tennessee w USA. Gospodarzem zawodów jest człowiek legenda, tj. Lazarus Lake – twórca Barkleys Maraton oraz BackYard Ultra. 

Formuła biegu jest bardzo prosta, krótko mówiąc polega na pokonywaniu pętli o długości 4,167 mili (6706 metrów). Na pokonanie tego dystansu oraz ewentualną przerwę uczestnicy zawodów mają 60 minut. Po tym czasie ponownie wchodzą na pętle, żeby ją przebiec. Zwycięzcą zostaje zawodnik, który zostanie na trasie najdłużej, ale tylko o jedna pętla więcej od przedostatniego uczestnika. Innymi słowy zawody nie mają limitu, trwają tak długo jak mocni są zawodnicy. Na te mistrzostwa przyjeżdża kilkadziesiąt ekip z różnych krajów, co daje gwarancję, że będzie rywalizacja na najwyższym poziomie.

Mistrzostwa Świata BackYard Ultra rozpoczynają się 21 października i tego dnia z biegacza “zamienisz się” się w supportera. Podczas Mistrzostw będziesz wspierał najlepszego z Polaków w tej formule – Bartka Fudalę. Jak wygląda praca supportu podczas biegu, co jest w tej “robocie” najtrudniejsze?

Łukasz Wróbel: Pierwszy raz w historii Polacy zakwalifikowali się do Mistrzostw Świata w formule BackYard. Do Stanów Zjednoczonych lecą reprezentować nasz kraj: Bartek Fudali (obecny rekordzista Polski), Paweł Pszczółkowski oraz Patryk Świętochowski. To naprawdę bardzo mocna i doświadczona ekipa. Każdy z zawodników musi mieć ze sobą osoby do supportu. Bardzo ważne jest, aby biegacz był skoncentrowany na zadaniu, a jego wsparcie zajmowało się wszystkim innym. 

Mam również za sobą starty w biegach ultra XXL i wiem, czego wtedy trzeba. Support jest cały czas na nogach i uwierzcie, że jest to ciężka praca, wymagająca wytrzymałości, odporności na brak snu i pełnej kontroli nad zawodnikiem. Dobre wsparcie zapewnia niezbędny komfort i bezpieczeństwo zawodników. Trzeba obserwować i kontrolować stan biegacza i jego samopoczucie. To wielka odpowiedzialność i trudne zadanie.

Czy sam lubisz takie wyzwania biegowe jak bieganie po pętlach czy odnajdujesz się raczej w innych formatach?

Łukasz Wróbel: Osobiście najbardziej lubię bieganie przygodowe, czyli właśnie biegi ultra XXL i najlepiej w formule bez wsparcia, właśnie wtedy czuję prawdziwą wolność. Ale nie są mi obce biegi po pętli, takie jak 100 km czy 24h. Jednak to te pierwsze dostarczają najwięcej emocji.

Rozmawiała: Monika Bartnik


Jeśli publikowane na naszej stronie treści uważasz za wartościowe, możesz zostać naszym Patronem i dobrowolną wpłatą wspierać finansowo rozwój www.runandtravel.pl i naszą codzienną pracę.

Wejdź na nasz profil (kliknij baner poniżej) i zapoznaj się z zasadami. 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *